Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Liga. Mistrzów. Real przegrał z Atletico, ale awansował do finału

Emil Riisberg

10/05/2017, 20:38 GMT+2

Zaczęło się od trzęsienia ziemi. Atletico po kwadransie na własnym boisku było blisko odrobienia trzybramkowej straty do Realu, ale później to ci drudzy do głosu. Gospodarze ostatecznie wygrali 2:1, ale zwycięstwo to było pyrrusowe. Królewscy awans do finału Ligi Mistrzów okrasili rekordem wszech czasów.

Foto: Eurosport

Rojiblancos środowym meczem żegnali się z Estadio Vicente Calderon, na którym występowali nieprzerwanie od 1966 roku (latem przenoszą się na Wanda Metropolitano). W ostatnim meczu na legendarnym obiekcie czekało ich niezwykle trudne zadanie - odrobić straty z pierwszego meczu (0:3).

Wszystko po stronie Realu

Nie miały tu znaczenia doskonałe statystyki, jakie Atletico notowało w ostatnich latach na Calderon. Piłkarze Diego Simeone nie stracili bramki w fazie play-off Ligi Mistrzów na własnym stadionie od 2014 roku (dziewięć kolejnych meczów).
Z drugiej strony Real ma piekielną moc w ataku. Królewscy strzelali gole we wszystkich ostatnich 60 meczach, a dodatkowo nigdy nie zostali wyeliminowani po tym, jak wygrali pierwsze spotkanie trzema bramkami.
Statystyki nie grają, ale za Realem przemawiało wszystko. Cudu na Calderon nie było, choć Atleti rozpoczęli fenomenalnie.

Piorunujący kwadrans

Od pierwszych minut piłkarze obu drużyn narzucili zawrotne tempo, ale lepiej wyglądali gospodarze i bardzo szybko przyniosło im to korzyści.
Pierwszą doskonałą szansę Koke jeszcze zmarnował, ale kilka chwil później się zrehabilitował. Ustawioną w narożniku piłkę precyzyjnie dośrodkował na głowę Saula Nigueza, a ten otworzył wynik meczu. Calderon się rozśpiewało, a chwilę później zapanowała euforia.
Raphael Varane faulował w polu karnym Fernando Torresa, a Cuneyt Cakir podyktował rzut karny. Ten na gola - choć dość szczęśliwie - zamienił Antoine Griezmann. Francuz poślizgnął się przy strzale i Keylor Navas był bliski skutecznej interwencji.

Rekord wszech czasów

To były dwa potężne ciosy. Ale Real to obrońca trofeum i pozbierał się dość szybko. W końcówce pierwszej części fantastyczną akcję przy bocznej linii przeprowadził Karim Benzema, który wyłożył piłkę Toniemu Kroosowi. Strzał Niemca wybronił Jan Oblak, ale błyskawicznie do piłki dopadł Isco i wbił ją do siatki.
Real odetchnął. Teraz gospodarze do awansu potrzebowali aż trzech goli. A to nie wszystko, tą bramką obrońcy tytułu wyrównali rekord wszech czasów Bayernu Monachium, który strzelał gole w 61 kolejnych meczach.
W drugiej części gry emocji było zdecydowanie mniej. Real był pewny swego, z Atletico wyraźnie uszło powietrze, choć swoje okazje miało. Gole już nie padły.
W finale Champions League w Cardiff 3 czerwca Real zmierzy się z Juventusem. Będzie to rewanż za decydujący mecz tych rozgrywek sprzed 19 lat. Dodatkowo Królewscy staną przed szansą obronienia trofeum jako pierwsza drużyna w historii.
Atletico - Real 2:1
Bramki: Saul (12), Griezmann (42) - Isco (42)
Autor: pqv / Źródło: sport.tvn24.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama