Górnik Zabrze - Raków Częstochowa: wynik i relacja - PKO BP Ekstraklasa

Piątkowi rywale jako jedni z pierwszych w dolnej ósemce tabeli zapewnili sobie utrzymanie w elicie, lecz przed meczem zgodnie podkreślali, że zamierzają do końca walczyć o wygranie tej grupy. Zarówno aktualna forma, jak i zajmowana pozycja w roli faworytów stawiała ekipę beniaminka, która w Zabrzu broniła 9. miejsca. Górnik nie zwykł jednak w tym sezonie tracić punktów na własnym terenie.

Drużyna prowadzona przez trenera Marka Papszuna ostatnią konfrontację w tym mieście przegrała po pechowym trafieniu samobójczym Igora Sapały. Tym razem mecz ułożył się dla przyjezdnych zdecydowanie korzystniej.

Już w pierwszej akcji zakotłowało się w szesnastce Górnika. Próba częstochowian została w nieprzepisowy sposób zablokowana przez Przemysława Wiśniewskiego, który zagrał piłkę ręką. Co prawda uczynił to, będąc odwróconym do strzelającego zawodnika plecami, lecz po analizie powtórek sędzia Łukasz Szczech nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Zabrzanie mogli liczyć w tym momencie na przedłużenie swojej imponującej passy - w trzech ostatnich próbach ich przeciwnicy nie wykorzystywali jedenastek. Do piłki podszedł jednak bezbłędny w tym elemencie gry Petr Schwarz. Czeski pomocnik w piątek wykonywał rzut karny po raz piąty w tym sezonie i zachował idealną skuteczność.

Szybkie otwarcie wyniku dodatkowo ożywiło widowisko. Górnik starał się za wszelką cenę szybko wyrównać, Raków kontrować przeciwników, dzięki czemu akcja przenosiła się spod jednej bramki pod drugą. To musiało przynieść efekt w postaci kolejnych goli. Po jednej z niewykorzystanych szans gości, zabrzanie błyskawicznie ruszyli z odpowiedzią, a Igor Angulo uderzeniem po ziemi zapewnił miejscowym remis. Król strzelców ubiegłego sezonu zdobył w ten sposób swoją 15. ligową bramkę w obecnych rozgrywkach.

Do przerwy więcej goli już nie obejrzeliśmy, choć spotkanie nadal stało na dobrym poziomie i kibice zgromadzeni na trybunach nie mogli narzekać na nudę.

Po zmianie stron gra nieco się zaostrzyła i nie była już tak płynna, jak w pierwszej odsłonie. Coraz bardziej zarysowywała się także przewaga gospodarzy. Przełożyło się to na zmianę rezultatu już po kwadransie drugiej części meczu. Samobójcze trafienie zaliczył Jarosław Jach, który naciskany przez przeciwnika nie zdołał uratować sytuacji w polu bramkowym.

Górnik udowadniał, że tego dnia zasługiwał na zwycięstwo i potwierdził to ponownie kilkanaście minut po wyjściu na prowadzenie. Swoją drugą bramkę w tym meczu zdobył wówczas Angulo, dobijając mocny strzał z dystansu Alasany Manneha.

Goście mieli jeszcze idealną szansę na kontaktowego gola, lecz Jach uderzył ponad poprzeczką, stojąc tuż przed bramką zabrzan.

Zdecydowanie lepiej w samej końcówce zachował się Jesus Jimenez, który dostał piłkę od Angulo, bez trudu minął rywali i przypieczętował okazały triumf Górnika.

Bramki: 0:1 Petr Schwarz (4-karny), 1:1 Igor Angulo (20), 2:1 Jarosław Jach sam. (60), 3:1 Igor Angulo (72), 4:1 Jesus Jimenez (86)

Górnik Zabrze: Martin Chudy - Stavros Vassilantonopoulos, Przemysław Wiśniewski, Paweł Bochniewicz, Erik Janza - Erik Jirka (90+1. Adam Ryczkowski), Roman Prochazka (79. Daniel Ściślak), Alasana Manneh, Jesus Jimenez - Georgios Giakoumakis (46. Piotr Krawczyk), Igor Angulo.

Raków Częstochowa: Michał Gliwa - Kamil Piątkowski, Tomas Petrasek, Jarosław Jach - Fran Tudor, Rusłan Babenko (73. Ben Lederman), Igor Sapała, Petr Schwarz, Patryk Kun (66. Daniel Bartl) - Felicio Brown Forbes, Sebastian Musiolik.

Wyniki pozostałych piątkowych spotkań 35. kolejki:
Zagłębie Lubin - Wisła Płock 0:1

Autor: jac / Źródło: eurosport.pl