Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Górnik - Wisła Kraków. Jakub Błaszczykowski wraca do ekstraklasy

Emil Riisberg

11/02/2019, 10:32 GMT+1

- To dla mnie wielki dzień, cieszę się, że mogłem tutaj wrócić - oświadczył Jakub Błaszczykowski tuż po podpisaniu kontraktu z Wisłą Kraków. W poniedziałek, po ponad 11 latach, reprezentant Polski znów założy koszulkę Białej Gwiazdy i zagra w meczu ekstraklasy. Spotkanie z Górnikiem Zabrze od 17.30 na antenie Eurosportu 1.

Foto: Eurosport

Błaszczykowski reprezentował Wisłę przez dwa i pół roku w latach 2005-2007. Potem przeszedł do Borussii Dortmund, z którą wywalczył dwa tytuły mistrza Niemiec i zagrał w finale Ligi Mistrzów. Występował też w Fiorentinie, a ostatnio w VfL Wolfsburg.
Przez lata gry poza Polską odważnie deklarował, że jego marzeniem jest zakończenie kariery pod Wawelem. Teraz, w wieku 33 lat, wraca wreszcie tam, skąd ruszył w wielki piłkarski świat. I to w bardzo trudnym dla Wisły momencie.

"Zawsze robię to, co czuję"

Krakowski klub od kilku lat zmaga się z ogromnymi problemami finansowymi, które pogłębiła grudniowa, nieudana próba sprzedaży luksembursko-angielskiemu konsorcjum. Skutkowało to m.in. zawieszeniem licencji na grę w ekstraklasie. Błaszczykowski, wraz Jarosławem Królewskim i Tomaszem Jażdżyńskim, udzielili Wiśle pożyczki w wysokości czterech milionów złotych, która umożliwiła spłatę najpilniejszych długów, a w konsekwencji odzyskanie prawa do kontynuowania sezonu.
- O powrocie rozmawiałem z dyrektorem sportowym Arkadiuszem Głowackim już w grudniu, ale nie wiedzieliśmy wtedy, że tak się to potoczy. Wisła to wielki klub i było dla mnie nie do pomyślenia, aby wystawić go na takie pośmiewisko. Przemyślałem jednak sprawę i podjąłem decyzję, że wracam. Zawsze robię to, co czuję. Gdyby Wisła nie była w tak trudnej sytuacji, toby mnie nie potrzebowała. Jestem teraz tutaj i czuję dużą satysfakcję. Budujące jest, jak wielka wiara jest w kibicach i jak wielkie ostatnio otrzymaliśmy od nich wsparcie - podkreślił i dodał, że jego silna więź z Wisłą wzięła się z tego, że ten klub dał mu na starcie szansę wykazania się.

- Rodzice, a później babcia wpajali mi, by nie zapominać, skąd pochodzę i doceniać to, co w życiu otrzymałem - zaznaczył podczas prezentacji w nowym-starym klubie.
Kuba podpisał z Wisłą półroczny kontrakt. Na jego mocy ma zarabiać 500 złotych netto, czyli najmniejszą kwotę możliwą do zapisania w kontrakcie zawodowego piłkarza. Ale nawet tych pieniędzy Błaszczykowski nie zachowa dla siebie. Co miesiąc będzie przeznaczał je na bilety na mecze Wisły dla podopiecznych krakowskich domów dziecka.
Pierwszy występ po powrocie do ekstraklasy Błaszczykowski zaliczy już w poniedziałek. Dziewiąta w tabeli Wisła zagra na wyjeździe w Zabrzu z Górnikiem. Transmisję z meczu przeprowadzi Eurosport 1.

Znów z opaską

33-letni pomocnik będzie pełnił funkcje kapitana. Opaskę dobrowolnie przekazał mu Rafał Boguski.

- Mam wielki szacunek dla niego, bo sam to mi zakomunikował. Z mojej strony nie było to konieczne. Mamy wielu liderów w szatni, którzy mogliby nosić tę opaskę. Bez niej też można być liderem drużyny - stwierdził rekordzista pod względem liczby meczów w reprezentacji Polski (105).
Dla Błaszczykowskiego będzie to powrót do roli kapitana. Opaskę zakładał już kiedyś w kadrze i skończyło się to dużym niesmakiem.
Rok 2014 w reprezentacji był dla niego stracony przez kontuzję. W tym czasie opaskę zakładał Robert Lewandowski, a selekcjoner Adam Nawałka zapowiedział, że to napastnik Bayernu pozostanie kapitanem nawet po powrocie Kuby. W marcu następnego roku, kiedy Błaszczykowski był już zdrowy, a Nawałka pominął go w powołaniach na mecz z Irlandią, urażony pomocnik miał nie odbierać telefonów ani od selekcjonera, ani od Lewandowskiego. Do kadry wrócił w końcu w czerwcu, ale opaski nigdy już nie założył.
Zresztą Błaszczykowskiemu w trakcie bogatej reprezentacyjnej kariery dostało się jeszcze raz. I również wiąże się to z rolą kapitana w kadrze. Kuba znalazł się w ogniu krytyki w 2012 roku, kiedy w pierwszym wywiadzie po odpadnięciu Polski z Euro mówił o zamieszaniu z biletami na mecze dla rodzin piłkarzy. Tzw. afera biletowa ciągnęła się później za nim przez długie miesiące.
Autor: pqv/twis / Źródło: eurosport.pl, PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama