Ten szczegół ucieszył Zmarzlika najbardziej. Obiecał coś synkowi

Obrońca tytułu w sobotni wieczór długo nie błyszczał. W fazie zasadniczej nie wygrał żadnego biegu, ale w półfinale się znalazł. I tam pokazał wszystko, co najlepsze. Wygrał i awansował do finału. Ten znów nie układał się po jego myśli, ale fantastyczną szarżą na ostatnich metrach minął najgroźniejszego rywala w walce o mistrzostwo świata, Fredrika Lindgrena, i skończył na podium.

- Nie wiem, jak tego dokonałem. Przez cały wieczór było bardzo źle. Wprowadziliśmy korektę na półfinał. To najważniejszy bieg zawodów i fajnie, że udało mi się wygrać i znów być w finale - mówił na gorąco przed kamerą Eurosportu.

- Bardzo mi na tym miejscu na podium zależało, dlatego bardzo się cieszę. Taki jeden szczegół, który cieszy mnie najbardziej, to fakt, że jechałem w czerwonym kasku, bo przedwczoraj, jak siedziałem z Antkiem (synem - red.), to obiecałem mu, że jak awansuję do finału, to założę czerwone okulary. To zmęczenie z rundy zasadniczej pójdzie teraz w zapomnienie. Bardzo się cieszę - dodał.

W Cardiff wygrał Martin Vaculik, Zmarzlik jest o krok od obrony tytułu.

(pqv)