Magda Linette przegrała z Wiktorią Azarenką i odpadła w II rundzie turnieju w Rzymie

Przygodę z Rzymem Linette zaczęła w środę od pokonania Chinki Lin Zhu 6:3, 6:2. Znacznie trudniejsza przeszkoda czekała na nią w piątkowym meczu drugiej rundy. Azarenka to była liderka światowego rankingu, we włoskim turnieju jest rozstawiona z numerem 24. Polka wiedziała jednak jak ją pokonać. Polka wygrała dwie z ich pięciu poprzednich potyczek, a ostatni raz w marcu ubiegłego roku w Miami (7:6, 2:6, 6:4).

51. w rankingu WTA poznanianka chciała powtórki, jednak już trzeci gem, kiedy została przełamana, pokazał, że łatwo nie będzie. Na szczęście na jej odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Pomocną dłoń wyciągnęła do niej sama Azarenka, popełniając serię błędów serwisowych. Polka takiej okazji nie zmarnowała, odpowiadając przełamaniem powrotnym.

Niestety, za ciosem nie poszła. Gem oddany po własnych błędach na tyle zmobilizował byłą światową jedynkę, że zanotowała drugiego "breaka". I ona nie potrafiła jednak podwyższyć przewagi. Linette szybko przełamaniem doprowadziła do remisu 3:3. Zaczęło się przeciąganie liny.

Obie tenisistki traciły serwis w tym secie jeszcze po razie - w dziewiątym i dziesiątym gemie. Coraz bardziej zapowiadało się na tie-breaka. I ten nastąpił, ale żadna wciąż nie chciała ustąpić. Polki nie wybiła z rytmu nawet dyskusja z sędzią przy stanie 2-2, kiedy to domagała się przyznania punktu w stykowej sytuacji. Mało tego, ona ją tylko podrażniła. Za chwilę prowadziła już 6-3. Miała trzy piłki setowe. Wykorzystała trzecią.

Świetnie weszła też w drugą odsłonę. Po wygranym gemie serwisowym Białorusinki dziewięć kolejnych piłek padło łupem poznanianki. Niestety to, co wypracowała, za chwilę wypuściła z rąk. Azarenka po chwili słabości odzyskała koncentrację. Nie tylko odrabiła utratę podania, ale też za chwilę wyszła na prowadzenie 3:2. Ale i wspierana żywiołowym dopingiem polskich kibiców Linette nie zamierzała odpuszczać. Podejmowała odważne decyzje, dołożyła punkty zdobyte winnerem. W efekcie obie zawodniczki szły łeb w łeb.

Tak było do dziesiątego gema. W nim Polka myliła się zbyt często, co tenisistka z Mińska skrzętnie wykorzystała. Przełamanie oznaczało jednocześnie jej wygraną 6:4.

Przed decydującą trzecią partią poznanianka potrzebowała przerwy medycznej. Miała problem z prawą dłonią. Zaciskała zęby i wróciła do rywalizacji, ale szybko dało się zauważyć, że nie czuje się komfortowo - popełniała zbyt dużo niewymuszonych błędów, przegrała sześć piłek z rzędu.

Najważniejsze jednak, że obroniła się przed przełamaniem. Przynajmniej w drugim gemie, bo w czwartym Azarenka dopięła już swego. Niepokoić mogły kolejne podwójne błędy serwisowe naszej reprezentantki. Wiedziała, że nie może dać się rozpędzić bardziej utytułowanej i doświadczonej rywale. I chociaż za chwilę miała dwa break pointy, to jednak strat nie odrobiła. Białorusinka objęła prowadzenie 4:1 i była w bardzo komfortowej sytuacji.

Za chwilę dołożyła kolejne przełamanie i tym samym czwartego wygranego gema z rzędu. Stało się jasne, że krzywda nie może się już jej stać. I nie stała, choć Linette do końca walczyła jak lwica. Obroniła czterymeczbole, a potem wykorzystała drugiego break pointa. Otrzymała duże brawa, za chwilę dołożyła jeszcze jednego gema. Tylko przełamanie w dziewiątym gemie pozwalało jej przedłużyć mecz. Niestety, tym razem Azarenka szóstej szansy nie wypuściła.

Rywalkę w trzeciej rundzie pozna w piątek wieczorem. Będzie nią zwyciężczyni egipsko-włoskiego pojedynku Mayar Sherif - Jasmine Paolini.

Wiktoria Azarenka - Magda Linette 6:7(5-7), 6:4, 6:3

(lukl/po)