Wielka dramaturgia w nocnym meczu Sabalenki

Sabalenka i Switolina walkę zaczęły w poniedziałek, skończyły we wtorek. Starcie trwało dwie godziny i 22 minuty.

Zaczęło się niespodziewanie, bo rozstawiona z numerem drugim w turnieju Białorusinka została szybko przełamana. Odpowiedziała rywalce tym samym, ale potem Switolina po raz drugi wygrała gema przy jej serwisie (4:3) i wypracowanej przewagi nie oddała już do końca seta.

Drugi przebiegł zdecydowanie pod dyktando faworytki. W nim Białorusinka zaczęła jednak odczuwać ból w okolicach dolnej części pleców i musiała skorzystać z przerwy medycznej. W pewnym momencie połozyła się na korcie, by medycy mogli udzielić jej pomocy.

W trzecim, kiedy wróciła na kort, przytrafiały się jej przestoje. Przegrywała już 0:2, by po jakimś czasie prowadzić 5:3. Od tego momentu nie wygrała jednak żadnej piłki w dwóch gemach z rzędu. Zanim jeszcze doszło do tie-breaka, Switolina przy stanie 6:5 nie wykorzystała dwóch piłek meczowych. W tie-breaku Ukrainkę znów zawiodła psychika. Prowadziła już 7-6 i potem przegrała trzy piłki z rzędu i cały mecz.

- Dałam z siebie wszystko. Nie mogłam się poddać. Nie mogłam opuścić kortu. Pomyślałam, że jeśli moje ciało pozwoli mi grać piętnaście procent mojego najlepszego tenisa, to zostanę i będę walczyć - przyznała po meczu Białorusinka. - Jetem z siebie naprawdę dumna - dodała.

W kolejnej rundzie rywalką Sabalenki będzie Jelena Ostapenko z Łotwy. We wtorek - nie przed godziną 13.00, jak informują organizatorzy - swój mecz o półfinał zagra Iga Świątek. Rywalką Polki będzie Madison Keys z USA.

(TG)