Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Mordercza walka, później silny ból. Świątek poddała mecz w Rzymie

Przemysław Kuwał

Akt. 18/05/2023, 08:47 GMT+2

Iga Świątek nie obroni tytułu w Rzymie. W środowy wieczór polska liderka światowej listy toczyła morderczy bój z Jeleną Rybakiną, ale nie była w stanie dokończyć spotkania. Poddała je w przy stanie 6:2, 6:7(3), 2:2. Prawdopodobnie zbyt silny okazał się ból nogi po uderzeniu rakietą.

Świątek skreczowała w ćwierćfinale turnieju w Rzymie (źródło: Getty Images)

Rybakina jest zmorą Świątek. To właśnie reprezentantka Kazachstanu zadawała jej najbardziej bolesne ciosy tego sezonu, pokonując Polkę najpierw w Australian Open, a później w Indian Wells, zamykając drogę do obrony tytułu.
Tamte spotkania zostały jednak rozegrane na nawierzchni twardej, gdzie Rybakina czuje się jak ryba w wodzie. Gdy gra toczy się na mączce, tak mocna już nie jest, tak się wydawało. Mączka to królestwo Świątek, dlatego w Rzymie nadarzyła się okazja do wzięcia rewanżu. A że 21-latka wie, jak wygrywać z tą akurat rywalką, pokazał pierwszy ich mecz na zawodowych kortach, kiedy była górą w Ostrawie (2021).
Świątek była murowaną faworytką nie tylko ze względu na fakt, że mecz toczył się na nawierzchni ziemnej. Za nią przemawiał też fakt, że akurat w Rzymie od dwóch lat była bezbłędna - zgarnęła dwa tytuły, wygrywając 24 kolejne sety. Rybakina miała się czego obawiać i było to widać od pierwszych piłek.

Piorunujący początek, Świątek jak natchniona

Już w otwierającej mecz akcji reprezentantka Kazachstana nadziała się na atomowy, kończący return. Mogła tylko patrzeć, jak ta piłka ją mija. To jedno uderzenie było zapowiedzią genialnego gema z obu stron. Polka i urodzona w Moskwie Rybakina raz po raz częstowały się winnerami takiej jakości, że ręce same składały się do oklasków. Ten tenisowy festiwal przerwał nagle... dzwoniący telefon Świątek. Nieco zawstydzona liderka rankingu WTA zbiegła szybko do ławki i oddała urządzenie swojemu sztabowi. Po chwili wróciła i dopełniła dzieła - długi gem toczony na przewagi padł jej łupem. Niezwykle cenne przełamanie było po jej stronie.
picture

Świątek zadzwonił telefon podczas meczu z Rybakiną

Foto: Getty Images

Utrzymanie podania na 2:0 nie było formalnością, takich w meczach z Rybakiną nie ma. Ale udało się i tylko to się liczyło. Można było znów przenieść presję na drugą stronę siatki. I tak Świątek zrobiła - ponownie prezentowała zagrania dostępne dla nielicznych, o ile nie wyłącznie dla niej. Efekt był taki, że przestraszona Rybakina przy stanie równowagi popełniła podwójny błąd, a za chwilę naciskana wyrzuciła bekhend. Świątek miała trzy gemy przewagi i dwa przełamania. Była na autostradzie do triumfu w pierwszym secie.
Kiedy Świątek walczyła o gema numer cztery - oczywiście skutecznie - można było zacząć nerwowo spoglądać w niebo. Znów zaczynało padać, znów w oczy zajrzało widmo przerwania spotkania.
Szczęśliwie do tego nie doszło, a grająca przecież dobrze Rybakina otworzyła swoje konto. Z jej perspektywy było 1:4. Na tym etapie partii Świątek była już bardzo spokojna, pewna siebie. Wiedziała, że kontroluje sytuację i nie potrzebuje tenisowych fajerwerków, by tego seta zamknąć. Zrobiła to z zimną krwią wynikiem 6:2.

Szansa uciekła, Rybakina wróciła do gry

Pierwszy set był pokazem siły. I to mimo że Rybakina naprawdę robiła, co mogła. Odbiło się to na otwarciu partii numer dwa, bo rozpędzona Świątek na dzień dobry sięgnęła po przełamanie, nie oddając choćby punktu. Głowa rywalki zwieszona była coraz niżej.
21-latka znów poustawiała na korcie wszystko po swojemu. Na dobrą sprawę do zwycięstwa potrzebne było jej już wyłącznie utrzymywanie własnego podania. A ten element funkcjonował u niej znakomicie. Gemy przy jej serwisie nie były jednostronne, Rybakina starała się w nich o zrywy, ale najważniejsze piłki trafiały na polskie konto.
picture

Rybakina momentami była bezradna

Foto: Getty Images

Zmieniło się to w ósmym gemie, przy prowadzeniu Polki 4:3. Świątek po raz pierwszy w tym meczu zadrżała ręka. I mimo że podejmowała dobre decyzja, to piłka lądowała minimalnie za liniami, przewaga przełamania uciekła. W drugim secie wszystko zaczęło się niejako od nowa.
Szczęśliwie 21-latka nawet przez moment nie rozpamiętywała niepowodzenia. Jeszcze raz zacisnęła zęby i walczyła jak lwica, by momentalnie odzyskać przewagę. To się niestety nie udało i rywalka po raz pierwszy w tym meczu prowadziła. Ba, brakowało jej tylko gema do wygrania seta.
Choć walki było mnóstwo, to do kolejnych przełamań nie doszło i o wszystkim zdecydować musiał tie-break.
Zaczęło się źle, bo Rybakina prowadziła 2:1 z miniprzełamaniem. Nerwy? Nic z tych rzeczy. Zmobilizowana Świątek stratę odrobiła błyskawicznie. Tyle że za chwilę znów to Rybakiny było na górze. Po forhendowym błędzie Polki zrobiło się 3:5. Tego już odrobić się nie dało. Rybakina miała seta, wróciła do gry w wielkim stylu. Licznik kolejnych wygranych setów Świątek w Rzymie zatrzymał się na liczbie 25. Po równo dwóch godzinach wróciliśmy do punktu wyjścia.
Przegrany set nie był jedyną złą wiadomością. W jednej z ostatnich akcji tie-breaka Świątek uderzyła się w okolice kolana, a już po jego zakończeniu w jej oczach pojawiły się łzy. Przerwę medyczną odbyła w szatni.
picture

Iga Świątek poddała mecz

Foto: Getty Images

Ból był za silny. Świątek poddała mecz

Co mogło bardzo cieszyć, Polka wróciła odmieniona, bardzo spokojna. I zaczęła na własnych warunkach. Serwowała znakomicie, ale i Rybakina w tym elemencie błyszczała. O przełamaniach nie mogło być mowy.
A to, co wydarzyło się przy stanie 2:2 w trzecim secie, było szokiem. Świątek nie była w stanie kontynuować gry i poddała mecz. Jak podał później oficjalnie twitterowy profil WTA, Polka doznała kontuzji uda.
W półfinale zagra Rybakina.
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami, wynikami i sportem na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama