Magda Linette skomentowała porażkę z Ludmiłą Samsonovą w Roland Garros

- Rywalka zagrała dziś bardzo dobry mecz, nie dała mi zbyt wielu szans. Po każdym przegranym meczu jestem gdzieś tam zła na siebie, bo zawsze można zrobić więcej, zawsze można coś zmienić. Jest mi przykro, bo w poprzednich tygodniach wyniki były fajne, więc oczekiwania były większe - stwierdziła Linette po spotkaniu, które trwało ledwie 69 minut.

Jak zauważył prowadzący rozmowę Paweł Kuwik, wiele w tym spotkaniu zależało od serwisu obu tenisistek. - Było widać, że Ludmiła łatwo neutralizowała moje podanie. Sama też serwowała bardzo dobrze, bo nawet drugie serwisy przekraczały 160 km/h, dlatego czuła się bardzo pewnie, miała kontrolę nad tym, co działo się na korcie. Ja też to czułam i bardzo trudno było dziś to złamać - mówiła Linette.

Wpływ na grę Polki i ostateczny wynik mogła mieć również panująca w Paryżu pogoda, a dokładnie niska temperatura. - To, że jest zimno, że są cięższe piłki, sprzyja mi trochę mniej. Jest to jakieś utrudnienie, ale mogłam sobie poradzić z tym lepiej - stwierdziła poznanianka.

Linette grała z Samsonową drugi raz i doznała drugiej porażki; poprzednio uległa Rosjance dwa lata temu w ćwierćfinale w Cleveland.

32-latka po raz dziesiąty wystąpiła w głównej drabince Roland Garros. Jej najlepszym wynikiem jest trzecia runda, do której dotarła w 2017 i 2021 roku.

Polka nie żegna się jednak z Paryżem. Pozostała jej jeszcze rywalizacja deblowa, do której przystąpi w parze z Amerykanką Bernardą Perą.

(pqv)