Jasmine Paolini pokonała niespodziewanie Jelenę Rybakinę i awansowała do półfinału Roland Garros

15. na światowej liście Włoszka, która ma polskie korzenie i posługuje się naszym językiem, rozgrywa sezon życia. W lutym triumfowała w prestiżowym turnieju WTA 1000 w Dubaju i coraz odważniej puka do czołowej dziesiątki rankingu. Mimo tego wszystkiego nie dawano jej wielkich szans w starciu z Rybakiną.

Reprezentantka Kazachstanu, czwarta rakieta świata, ma ugruntowaną pozycję w ścisłej czołówce i pozytywny bilans bezpośrednich meczów z Paolini (2-1). Pokonała ją w kwietniu w drodze po tytuł w Stuttgarcie oraz w ubiegłym sezonie w Rzymie. Paolini z kolei zwycięstwo zanotowała, gdy Rybakina poddała jej jesienny mecz w Cincinnati.

W środę od pierwszych piłek tenisistką o klasę lepszą była Paolini. 28-latka była zdecydowanie więcej niż solidna, niemal każdą piłkę lokując przy linii końcowej. Nie popełniała przy tym żadnych błędów, czego nie można było powiedzieć o Rybakinie. Praktycznie jedyną bronią, która u niej działała, były asy serwisowe. Nie uchroniło jej to jednak przed dwoma kolejnymi przełamaniami.

Mierząca ledwie 163 cm wzrostu Paolini przy własnym podaniu grała jak z nut. Przez całą partię przegrała tylko jeden punkt, gdy to ona wprowadzała piłkę do gry. Statystyka niewymuszonych błędów była dla Rybakiny dramatyczna. Ona sama popełniła ich w pierwszym secie 16, a Paolini tylko jeden.

Wszystko skończyło się w pełni zasłużonym zwycięstwem Paolini 6:2.

Od początku drugiej partii Włoszka już tak kliniczna nie była. Bo choć szybko przełamała na 2:1, to Rybakina była już groźniejsza i szybko odpowiedziała.

Wydawało się, że urodzona w Moskwie Rybakina opanuje sytuację i obraz meczu zacznie się zmieniać, ale nic z tych rzeczy. Paolini jeszcze raz zepchnęła ją do defensywy i przełamała na 4:3. I tym razem mistrzyni Wimbledonu 2022 odrobiła momentalnie straty (4:4). Miała na to szansę, bo po stronie Paolini jakby pojawiła się presja - piłki lądowały zdecydowanie bliżej środka kortu.

To był moment zwrotny, bo za chwilę było już 6:4, a rozpędzona Rybakina wyrównała stan meczu.

Początek decydującej partii był festiwalem przełamań. Co Paolini uciekała, to Rybakina ją doganiała. Tak było do stanu 2:2. W końcu to faworytka przełamała impas i wygrała własne podanie, ale Włoszka odpowiedziała tym samym.

Reprezentantka Kazachstanu znów miała moment słabości i popełniała błędy w gemie numer dziewięć, co skończyło się przełamaniem. Było 5:4 dla Paolini, która sposobiła się do serwisu zamykającego mecz. Udało jej się.

Rybakina w całym spotkaniu popełniła koszmarną liczbę 48 błędów.

Jej zwycięstwo oznacza, że nie ma już szans, by w półfinałach zagrały cztery zawodniczki najwyżej rozstawione. Są już tam Iga Świątek (1) i Coco Gauff (3), a jeszcze w środę o półfinał zagra Aryna Sabalenka (2).

Paolini zagra właśnie z Białorusinką, jeśli ta upora się z 17-letnią Mirrą Andriejewą.

(pqv/łup)