Iga Świątek ekskluzywnie dla Eurosportu

Dla Świątek niedawno zakończony wielkoszlemowy turniej US Open nie był udany. Triumfatorka sprzed roku tym razem doszła jedynie do czwartej rundy, gdzie uległa Łotyszce Jelenie Ostapenko 6:3, 3:6, 1:6.

Wiązało się to z utratą pierwszego miejsca w zestawieniu WTA na rzecz Aryny Sabalenki. W Nowym Jorku Białorusinka doszła do wielkiego finału, przegrywając w nim z reprezentantką gospodarzy Coco Gauff 6:2, 3:6, 2:6.

Raszynianka podkreśliła, że porażka, choć zawsze boli, jest nieodłączną częścią sportu.

- Nie pierwszy raz przegrałam w czwartej rundzie. (...) Nie uważam tego za totalną porażkę, tak jak wielu ludzi o tym mówi. Wiem, że taki turniej może się zdarzyć. Nawet w zeszłym roku byłam bardzo blisko odpadnięcia w czwartej rundzie. Czasami uda się z takiej sytuacji wykaraskać, a czasami nie - zaznaczyła.

- Nie lubię grać z Ostapenko. Są po prostu takie zawodniczki, z którymi gra się niewygodnie. Stawiam, że ona ma odwrotną sytuację i wyjątkowo lubi mój styl. To zupełnie naturalne w tenisie. Nie ma co katastrofizować, trzeba iść do przodu - dodała czterokrotna triumfatorka imprez wielkoszlemowych.

Świątek przyznała, że w tym sezonie, podobnie jak w niezwykle udanym poprzednim, problemem była - i nadal jest - zbyt mała liczba treningów.

- Prawda jest taka, że mało było czasu na treningi. To drugi sezon, w którym gram najwięcej meczów spośród wszystkich dziewczyn, do tego odniosłam dwie kontuzje. (...) Wydaje mi się, że gdybym nie była liderką światowego rankingu i miała 22 lata, to miałabym zdecydowanie więcej czasu, aby rozwijać się jako sportowiec - powiedziała Polka, która nie wyklucza zmian w kontekście planowania startów.

- W przyszłym sezonie na pewno zastanowimy się nad kalendarzem. Jestem taką zawodniczką, która ewidentnie potrzebuje solidnego tygodnia albo dwóch, by podszlifować technikę. Bo zawsze może się zdarzyć sytuacja, że ta technika się posypie, zacznie się panika i myśli w głowie, co zrobić, by lepiej grać - wytłumaczyła.

Wiceliderka rankingu WTA poruszyła również kwestię występu na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Na pytanie, czy to dla niej impreza docelowa, odpowiedziała bez zawahania.

- Tak, bez dwóch zdań. Choć nie ma sensu myśleć o tym od początku sezonu. Po drodze mamy przecież Australian Open, ważne imprezy w Stanach Zjednoczonych czy Rolanda Garrosa. To nie jest tak, że uprawiam dyscyplinę, w której najważniejsze są mistrzostwa świata oraz igrzyska - wyjaśniła Świątek.

- Igrzyska oczywiście są priorytetem, ale trudno będzie zrobić optymalną formę konkretnie na te zawody. Gdybym chciała tak zrobić, to okres przygotowawczy musiałby rozpocząć się w trakcie Rolanda Garrosa. (...) Kalendarz jest bardzo napięty, a ja mam wiele ważnych turniejów przed sobą - zaznaczyła.

(rozniat/po)