Witamy serdecznie z Wiednia na polskim półfinale gry podwójnej.

Ponieważ poziom ironii i sarkazmu powoli zaczyna wysiadać, chciałbym podziękować serdecznie Wam przybyłym na stronę o tej późnej godzinie, za śledzenie razem ze mną przebiegu tego pasjonującego widowiska. Adios.

Prosze państwa, no co to było za spotkanie! Normalnie w takiej sytuacji napisałbym: "Dobry mecz". Ale nie, w tym przypadku, wypada napisać: "Coś wspaniałego." Pamiętam, jak swego czasu jadłem kolację w Monako i mówiłem oglądając w TV Frytę i Matkę - "Hmm, coś z nich tam kiedyś będzie." I dziś proszę bardzo, okazało się, że miałem rację.

10:6 Koniec! KONIEC! JEEEEEEEEEEEEEEST!!! JEEEEEEEST!!! SKończyło się to!

9:6 F&M jadą ostro! No, no, no... Jeszcze tylko jeden...

8:5 dla Fryty i Matki! No to już jakaś sensacja jest. To już jest niespodzianka, powiedziałbym spora. Spora, niczym wybór Polski i Ukrainy na organizatorów Euro 2012. Kubocie, gdzie jesteś? Oli?

6:5 Kubot i jego kolega Olivier też jeszcze grają. Też jeszcze chce im się biegać. Też jeszcze klepią rakietę. I punktują.

6:4 !!!! Fryta i Matka zaczynają dobrze ciułać. Czy będzie z tego coś więcej?

5:4 dla Fryty i Matki. Ten mecz jest zmienny, niczym nastrój u kobiet...

3:3 Fryta i Matka podjęli rękawicę!

0:2 w super tie-breaku dla K/M. Czy świetna końcówka poprzedniego seta, kosztowała Frytę i Matkę tak dużo sił?

7:2 dla F/M! To jeszcze nie koniec tych emocji. O nie, nie nie! Nie idźcie spać, nie zajmujcie się mężem/żoną, bo Fryta i Matka dali radę i będą walczyć o zwycięstwo.

5:2 dla F/M. Ale się dzieje. Cóż za emocje!!! Fryta i Matka teraz popisowo zdemolowali rodaka wspieranego przez Austriaka.

2:2 w tie-breaku. Jestem bardzo wylewny...

6:6... i gramy dalej Panie i Panowie. Tak, nie ma co się lenić. Trzeba śledzić. Swoją drogą, oglądanie pojedynków deblowych może doprowadzić do kilku chorób: nie dość, że boli szyja, to boli jeszcze głowa. Nie dość, że głowa zaczyna szwankować, to i oczy dają znać o sobie. Nie dość, że oczy bolą, to jeszcze w redakcji wielkie zamieszanie spowodowane rozlaniem kawy. I jak tu się skoncentrować?

5:6 dla Kubota i Maracha. Nie dajcie się oszukać. W kolejnym gemie, będzie na odwrót... I tak jeszcze 30 minut hehe

5:5 Tak, tak... "Niespodzianka". Robienie tego spotkania zaczyna lekko nurzyć. Tak, czy inaczej, polsko-polska para wygrała gema. Ale wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że kolejny zakończy się triumferm rywali...

4:5 dla teamu Kubot-Marach. Ale chyba nikt nie będzie zaskoczony, jeśli w następnym gemie Fryta i Matka doprowadzą do wyrównania...

4:4. Szybki rewanż pary F/M i znów mamy remis w drugiej partii. Gdyby tylko Polacy trafiali częściej pierwszym podaniem (czynią to ze skutecznością 57%) o ich wygraną w tenj partii można byłoby być spokojnym.

3:4. Marach kończy swój gem serwisowy asem. Wygrana do "30" daje parze K/M prowadzenie. Od zwycięstwa w meczu dzielą ich już tylko dwa wygrane gemy.

3:3. Stało się, już przy pierwszej okazji K/M doprowadzili do wyrównania. To się dopiero nazywa brak koncentracji.