Poprzeczka mocno w górę. Gigantyczne wyzwanie Hurkacza

W tegorocznej imprezie na kortach twardych w Toronto Hurkacz rozstawiony został z numerem 15. Mimo to w dwóch pierwszych pojedynkach rywalizował z wymagającymi rywalami. Najpierw w dwóch setach pokonał reprezentującego Kazachstan Aleksandra Bublika (28. ATP), a potem w trzech wygrał z Serbem Miomirem Kecmanoviciem (44. ATP).

To ważne w kontekście rankingu, bo Polak broni aż 600 punktów za ubiegłoroczny finał. Jest na dobrej drodze do powtórzenia wyniku sprzed roku, ale będzie o to piekielnie trudno, bowiem teraz czeka go pojedynek z numerem 1 na świecie.

Z liderem światowego rankingu, 20-letnim Alcarazem, Hurkacz grał do tej pory tylko raz. W kwietniu 2022 roku w półfinale „tysięcznika” w Miami Hiszpan wygrał 7:6(5), 7:6(2). Zresztą Alcaraz okazał się najlepszy w całym turnieju, zdobywając pierwszy tytuł rangi ATP Masters 1000.

Tamto spotkanie z Hurkaczem było niezwykle zacięte, ale od tego czasu Alcaraz poczynił kolosalne postępy, że wystarczy wspomnieć dwa tytuły wielkoszlemowe - US Open 2022 i Wimbledon 2023. "Tysięczników" na koncie ma już cztery.

I Hurkacz, i Alcaraz mieli problemy w drugiej rundzie. Polak musiał odrabiać seta, z kolei Hiszpan - z Benem Sheltonem - nie mógł odnaleźć swojego rytmu w zasadzie przez cały mecz. Wygrał 6:3, 7:6(3), do trzynastu rozciągając serię zwycięstw z rzędu, jednak do pełnej radości było mu daleko.

- Starałem się grać na swoim poziomie, ale nie było łatwo. On był ode mnie bardziej agresywny od pierwszej do ostatniej piłki. Ten mecz pomoże mi bardziej skoncentrować się w kolejnej rundzie - przyznał hiszpański tenisista.

Strona ATP ostrzega Alcaraza, że czeka go teraz pojedynek z potężnie serwującym Polakiem, który tylko w meczu drugiej rundy aż posłał 25 asów.

Drugi mecz Hurkacza z Alcarazem o 1.00 w nocy z czwartku na piątek. Stawką ćwierćfinał Canadian Open.

(łup/br)