Hubert Hurkacz w finale turnieju ATP 250 w Estoril. Polski tenisista pokonał Cristiana Garina

Dla Hurkacza (10. ATP) występ w półfinale już był wyjątkowy. Jeszcze nigdy nie dotarł tak daleko w imprezie rozgrywanej na kortach ziemnych. Rozstawiony z numerem drugim polski tenisista w poprzedniej rundzie pokonał Hiszpana Pablo Llamasa Ruiza 7:6 (7-4), 6:4, a Garin wygrał z Portugalczykiem Nuno Borgesem 6:2, 7:6 (7-3).

Chilijczyk, który w maju skończy 28 lat i jest rok starszy od wrocławianina, aktualnie zajmuje 122. miejsce w światowym rankingu, ale w 2021 roku dotarł do najwyższej w karierze 17. pozycji. Wygrał pięć turniejów ATP, wszystkie na kortach ziemnych, ale na kolejny taki sukces czeka już ponad trzy lata.

Z Hurkaczem, który dopiero w Estoril rozpoczął sezon na mączce, mierzył się wcześniej tylko raz - w 2018 roku pokonał Polaka w ostatniej rundzie kwalifikacji Wimbledonu.

Spotkanie w sobotnie popołudnie doskonale rozpoczął Hurkacz. W drugim gemie przełamał serwis rywala. Sam pewnie podawał, dlatego za chwilę prowadził już 3:0.

Polak kontrolował wydarzenia na korcie, choć Chilijczyk zaczął się rozkręcać. Miał nawet dwa break pointy, ale ich nie wykorzystał. Hurkacz odskoczył na 5:2. W kolejnym gemie miał piłkę setową, ale Garin jeszcze się wybronił.

Padł przy trzeciej, już przy serwisie Polaka, który wygrał seta 6:3.

W następnym role się odwróciły. Garin szybko, także w drugim gemie, przełamał podanie Hurkacza i prowadził 2:0. Konsekwentnie utrzymywał przewagę, Polak nie wypracował choćby jednego break pointa, dlatego partia padła łupem Chilijczyka 6:3.

W decydującym secie znów doszło do przełamania w drugim gemie, tym razem autorstwa Hurkacza, który był pod presją w kolejnym. Musiał bronić break pointa, zresztą każdy punkt musiał wręcz wyszarpać, między innymi dzięki efektownym zagraniom przy siatce, ale w końcu wygrał na przewagi i prowadził 3:0.

Garin próbował ambitnie walczyć do końca, choć nie ustrzegł się też błędów, stąd druga utrata podania. Niespodziewanie jednak, przy wyniku 5:1, Hurkacz także został przełamany, choć wydawało się, że spotkanie długo nie potrwa. Ostatecznie Polak postawił kropkę nad i po prawie dwóch godzinach gry. Zwyciężył 6:3.

To 24. występ Hurkacza w turnieju ATP na mączce i premierowy finał. Jego przeciwnikiem w niedzielę będzie Pedro Martinez. Hiszpan, sklasyfikowany obecnie na 77. miejscu w światowym rankingu, również potrzebował trzech setów, żeby wyeliminować broniącego tytułu Caspera Ruuda. Pokonał Norwega 6:4, 4:6, 6:4.

(kz)