Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Oświadczenie migracyjne Novaka Djokovicia pod lupą australijskich sił granicznych - Tenis

Emil Riisberg

11/01/2022, 11:25 GMT+1

Kłopotów Novaka Djokovicia ciąg dalszy. Dziennikarze stacji CNN poinformowali, że oświadczenie migracyjne Serba zostanie zbadane przez australijskie służby pod kątem ewentualnego fałszerstwa. Liderowi światowego rankingu grozi nawet do 12 miesięcy więzienia.

Foto: Eurosport

Djoković nie został dotychczas zaszczepiony na COVID-19 i tym samym nie spełnił wymogu organizatorów imprezy. Został zwolniony z tego obowiązku z powodów medycznych, jednak po przylocie do Australii w środowy wieczór cofnięto jego wizę i prosto z lotniska został zabrany do hotelu na przedmieściach Melbourne, gdzie są zakwaterowane także osoby ubiegające się o azyl w tym kraju.
Jego prawnicy zaskarżyli tę decyzję władz i w poniedziałek odbyła się rozprawa, na której sędzia Anthony Kelly nakazał natychmiastowe wypuszczenie przetrzymywanego w hotelu Serba, uznając decyzję o cofnięciu jego wizy za "nierozsądną".

Nie koniec problemów

Jak się okazało nad Djokoviciem w dalszym ciągu wiszą czarne chmury. Najpierw minister ds. imigracji Alex Hawke poinformował, że ma uprawnienia, aby odesłać tenisistę do ojczystego kraju, niezależnie od decyzji sądu. Wiązałoby się to z trzyletnim zakazem wjazdu do Australii.
Do jeszcze ciekawszych informacji dotarli dziennikarze CNN. Według nich "dokument w imieniu Djokovicia został wypełniony przez firmę Tennis Australia 5 stycznia i złożony na ręce oficera lokalnych służb na lotnisku w Melbourne".
Serb miał w nim oświadczyć, że w ostatnich 14 dniach przed pojawieniem się w Australii przebywał wyłącznie w ojczyźnie. Jednak zdjęcia oraz nagrania wideo umieszczone w mediach społecznościowych wskazują, że do imprezy wielkoszlemowej Nole przygotowywał się między innymi w Hiszpanii.
Sprawą już zajęły się Australijskie Siły Graniczne, które zbadają, czy dane zawarte w formularzu są zgodne z prawdą. Za złożenie fałszywej deklaracji Djokoviciowi grozi kara roku pozbawienia wolności.
CNN dodało, że zespół prasowy Serba "nie odpowiedział na prośbę o komentarz do całej sytuacji".



Autor: rozniat/po / Źródło: Eurosport.pl, CNN
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama