Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Iga Świątek - Ons Jabeur: wynik meczu i relacja - WTA 1000 w Rzymie - tenis

Emil Riisberg

15/05/2022, 12:34 GMT+2

Iga Świątek królową kortów ziemnych w Rzymie. Polska tenisistka pokonała w niedzielnym finale Tunezyjkę Ons Jabeur 6:2, 6:2, dzięki czemu obroniła tytuł sprzed roku. Dla liderki rankingu WTA to piąta kolejna wygrana impreza, a niepokonana pozostaje od 28 spotkań.

Foto: Eurosport

Na papierze to był finał marzeń, bo naprzeciwko siebie stanęły bezsprzecznie dwie najlepsze zawodniczki turnieju, ale też ostatnich tygodni. Jabeur, siódma rakieta świata, kapitalnie weszła w sezon na kortach ziemnych, wygrała niedawną imprezę w Madrycie, a łącznie notowała serię 11 kolejnych zwycięstw. Świątek z kolei w 2022 roku robi rzeczy jeszcze większe. Przed meczem o tytuł w Rzymie niepokonana była od 27 meczów, wygrała cztery kolejne turnieje i z gigantyczną przewagą prowadzi w rankingu WTA.
Polka była w niedzielę zdecydowaną faworytką. Ale musiała się mieć na baczności, bo dwa jej poprzednie mecze z Tunezyjką - w 2021 roku - kończyły się jej porażkami. Różnica polegała na tym, że jeszcze wtedy Świątek mogła tylko pomarzyć o formie, którą dysponuje obecnie.

Od razu ruszyła do ataku

20-letnia liderka rankingu WTA zaczęła finał doskonale. Własne podanie utrzymała bez najmniejszych problemów, a to mogło ją ogromnie cieszyć, bo właśnie serwis był jej największą bolączką na przestrzeni całego tygodnia.
Z kolei największą jej siłą od dłuższego czasu jest gra na returnie. I błyskawicznie to pokazała. Polka w tym elemencie błyszczała od pierwszych piłek, a rywalkę potrafiła również zaskoczyć efektownym lobem. Wszystko zaczęło się zatem idealnie, bo po ośmiu minutach Świątek prowadziła już 2:0 z przełamaniem.
Polka nawet na moment nie przestawała wywierać presji na rywalce, grając piłki pod samą linię końcową. Właśnie dzięki temu neutralizowała jedną z jej najgroźniejszych broni, jaką są - a właściwie były do tego momentu - skróty. Mimo to Jabeur udało się w końcu wygrać gema i doprowadzić do wyniku 1:3. Tunezyjka przerwała tym samym genialną passę Polki, która miała na koncie już 15 kolejnych wygranych gemów w rzymskich finałach (w 2021 roku wygrała z Karoliną Pliskovą 6:0, 6:0). To jednak na Świątek nie wpłynęło w żaden sposób. To wciąż ona dyktowała warunki na korcie i w ekspresowym tempie zmierzała po wygraną w pierwszym secie.
Pierwsze nerwy po stronie Świątek pojawiły się przy stanie 4:2. Po dwóch jej błędach zrobiło się 0:30, więc u Jabeur pojawiła się nadzieja na powrót do gry. Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo - Świątek dwoma kolejnymi wygrywającymi forhendami opanowała sytuację, a za chwilę sprawę załatwiła serwisem. Znów miała komfortowe, trzygemowe prowadzenie.
Margines błędu Jabeur w pierwszym secie był już równy zeru. Przy serwisie dysponowała nowymi piłkami, więc w teorii miała przewagę. Ale i to jej nie pomogło, popełniała błędy, co zaowocowało pierwszą szansą setową dla Świątek. Tej się wykorzystać nie udało, ale przy powtórce Polka już się nie pomyliła. Partię zakończyła fantastycznym krosem forhendowym. 6:2 było po 37 minutach.
Jabeur była w sytuacji niemal bez wyjścia. Bez litości była dla niej statystyka, bo Świątek wygrała wszystkie 30 meczów w turniejach WTA 1000, w których zwyciężała pierwszego seta.

Szybka ucieczka i pogoń Jabeur

27-latka z Ksar Hellal nie spuściła jednak głowy i już w pierwszym gemie partii numer dwa w dobrym stylu zapracowała na szansę na przełamanie. Wielką siłą Świątek jest jednak umiejętność zachowania spokoju. Nie było mowy o nerwowych ruchach. Co prawda zawodziło ją pierwsze podanie, ale drugie było na tyle solidne, że pozwoliło jej uciec z tarapatów i wyjść na prowadzenie.
Solidność była tym, co odróżniało Polkę od Tunezyjki. Bo kiedy ta druga miała kłopoty przy własnym podaniu, nie potrafiła z nich wyjść. Naciskana przez Świątek wyrzucała piłki w aut i znów bardzo szybko Polka wyszła na prowadzenie 2:0, a za moment 3:0. Zwycięstwo było już na wyciągnięcie ręki.
Świątek momentami grała tenis kosmiczny. Zniecierpliwiona Jabeur próbowała swych ulubionych skrótów, ale Polka nie tylko do nich dobiegała, ale potrafiła również odgrywać w taki sposób, że zgromadzona na trybunach publiczność - z Zbigniewem Bońkiem na czele - wstawała z miejsc. Takie piłki deprymowały Tunezyjkę na tyle, że popełniała kolejne błędy, a wynik robił się dla niej coraz bardziej wstydliwy. Było 0:4.
Jabeur zdobyła się na jeszcze jeden zryw. Przełamała na 1:4, poprawiła wygranym łatwo serwisem i wyraźnie złapała wiatr w żagle. Notowała kapitalną serię ośmiu wygranych punktów i miała kolejne trzy piłki na drugie z rzędu przełamanie (2:4 i 40:0). I zaczęła się wielka gra, bo obie sięgnęły po najbardziej efektowne zagrania. Świątek wybroniła się genialnymi winnerami i ugasiła pożar. Uciekła na 5:2.
Polki nie dało się już zatrzymać. Drugiego seta wygrała 6:2 i znów oszalała z radości. Tytuł obroniony, Rzym należy do niej.
Piękny sen Świątek trwa zatem nadal. Wygrała 28 ostatnich meczów i pięć kolejnych turniejów. Jej następny cel to wielkoszlemowy Roland Garros, który wystartuje w Paryżu 22 maja.
Niedzielna wygrana w Rzymie sprawia, że niezależnie od wyniku French Open Świątek pozostanie liderką rankingu WTA co najmniej do 19 czerwca.
Wynik finału turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Rzymie:
Iga Świątek - Ons Jabeur 6:2, 6:2.
Autor: pqv / Źródło: eurosport.pl
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami, wynikami i sportem na żywo
Pobierz
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama