Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Białorusinka gorzko po porażce ze Świątek. "Mogliście wspierać mnie tak w trakcie meczu"

Emil Riisberg

24/04/2022, 14:32 GMT+2

Aryna Sabalenka nie ma szczęścia do turnieju WTA w Stuttgarcie. Drugi rok z rzędu zagrała w finale, drugi rok z rzędu przegrała. Tym razem 2:6, 2:6 w niedzielnym pojedynku z Igą Świątek. Białorusinka, delikatnie mówiąc, nie przyjęła kolejnej porażki w meczu o tytuł w Niemczech w najlepszy sposób.

Foto: Eurosport

25 kwietnia 2021 - wtedy to pochodząca z Mińska zawodniczka pierwszy raz awansowała do finału Porsche Tennis Grand Prix. Wówczas przegrała 6:3, 0:6, 3:6 z emerytowaną już dziś Ashleigh Barty. Niemalże równy rok później miała okazję wziąć rewanż za tamto niepowodzenie.

Pretensje do publiczności

Nic z tych rzeczy. W starciu z wybitnie dysponowaną od pewnego czasu Polką nie miała wiele do powiedzenia. Ugrała w dwóch setach zaledwie cztery gemy, oba przy własnym serwisie.
To Świątek nadawała ton rozgrywce, a Sabalenka mogła jedynie się frustrować, co tego dnia przychodziło jej dosyć regularnie, czasem aż zbyt często.
Negatywne emocje towarzyszyły 23-latce przez właściwie całe spotkanie, także tuż po jego zakończeniu.
W pierwszych słowach wywiadu pomeczowego żaliła się na to, że publika sympatyzowała z liderką światowego rankingu, co faktycznie dało się odczuć w trakcie wymian.
- OK, teraz krzyczycie. Mogliście wspierać mnie tak w trakcie meczu. Dziękuję - rzuciła na początek z gorzkim uśmiechem w reakcji na głośne wsparcie z trybun.
Dlaczego sympatie widzów rozłożyły się w taki właśnie sposób? Duży wpływ mógł mieć na to fakt, że Sabalenka reprezentuje Białoruś, z której terytorium atakowano Ukrainę. Z pewnością część osób miała też w pamięci jej kontrowersyjne zachowania po porażkach z przeszłości.

Za rok po finałowej porażce wywiadu nie udzieli

Kolejną częścią wypowiedzi uderzyła już w trochę bardziej pozytywne tony, nawiązując do swojej finałowej historii na tych właśnie kortach.
- Szczerze nie jestem w nastroju, aby cokolwiek mówić, niemniej, Iga, gratulacje! Masz jak dotąd niesamowity sezon. Dziękuję wszystkim za ten fenomenalny turniej, bardzo się cieszę, że tutaj jestem. Mam nadzieję, że za trzecim razem uda mi się wygrać - wyraziła nadzieję.
Sabalenka zapowiedziała także, czego możemy oczekiwać od niej za rok w Stuttgarcie, jeśli ponownie nie wróci do domu z ekskluzywnym autem, będącym główną nagrodą turnieju. I także tu nie zabrakło drobnej szpilki.
- Gdy kolejny raz tutaj nie wygram, opuszczę kort bez jakiejkolwiek przemowy. Dla mnie to byłoby za dużo. Dziękuję wszystkim, całemu sztabowi. Wiem, że jest ze mną trudno, ale wiem też, że mnie kochacie. Dziękuję także kibicom za wspaniałą atmosferę stworzoną na korcie. Cieszyłam się każdą chwilą tu spędzoną, grając przed wami - podkreśliła.
Dla genialnej Świątek niedzielny triumf był czwartym z rzędu wygranym turniejem rangi WTA. Co więcej, polska mistrzyni triumfowała też w 23. (!) meczu z rzędu.

Kwaśna mina

A wracając jeszcze do samej Sabalenki - kort opuściła w najszybszym możliwym momencie, nie żegnając się nawet w tradycyjny sposób z kibicami. Cały jej zaś niedzielny występ i ogólne dosyć kapryśne zachowanie w finale najlepiej podsumowuje kwaśna mina, z jaką pozowała do zdjęć już po samej rywalizacji.
picture

Foto: Eurosport

Autor: mb/TG / Źródło: eurosport.pl
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami, wynikami i sportem na żywo
Pobierz
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama