Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Groźby śmierci i strach przed wspólnym prysznicem - Boris Becker udzielił wywiadu Sat.1

Emil Riisberg

21/12/2022, 17:00 GMT+1

Boris Becker przemówił po raz pierwszy od wyjścia z więzienia. W rozmowie z niemiecką telewizją Sat.1 były tenisista opowiedział o tym, co przez kilka miesięcy przeżywał za kratkami.

Foto: Eurosport

Legendarny tenisista, który od 2012 roku mieszkał w Londynie (nie ma jednak brytyjskiego obywatelstwa), został skazany na 2,5 roku więzienia za malwersacje finansowe.

Becker już na wolności

W kwietniu został osadzony w zakładzie karnym Huntercombe w Oxfordshire. Za kratkami miał przebywać co najmniej 15 miesięcy, ale został zwolniony już po ośmiu miesiącach. Do domu - prywatnym odrzutowcem - wrócił w zeszłym tygodniu.
Becker, jako obcokrajowiec, skorzystał z przyspieszonej ścieżki prawnej. Przewiduje ona ekstradycję do kraju pochodzenia pod pewnymi warunkami. Z tej formy w ubiegłym roku skorzystało już 1136 osadzonych cudzoziemców.
Były niemiecki tenisista nie będzie mógł wrócić na Wyspy aż do wygaśnięcia wyroku, ale może cieszyć się już wolnością. Wyrok nie obowiązuje bowiem w jego ojczyźnie. - W Niemczech nie podlega on żadnym ograniczeniom karnym - potwierdził jego prawnik Christian-Oliver Moser.

Otworzył nowy rozdział

Sześciokrotny mistrz wielkoszlemowy po deportacji zaczął więc żyć pełnią życia, a jego nowy rozdział otworzył wywiadem na wyłączność dla Sat.1. Ze szczegółami opowiedział w nim o tym, co działo się za kratami.
- W więzieniu jesteś nikim. Jesteś tylko numerem. Ja byłem A2923EV. Nikt nie mówił do mnie po imieniu, tylko po numerze. Każdy ma w dupie, kim jesteś - przekazał Becker.
- Bałem się dwóch rzeczy: wspólnej celi - co mnie kur.. przerażało - i prysznica. Nie pomogły filmy, na których mydło spadało na podłogę - mówił. Tak źle jednak nie było. Na miejscu okazało się, że każdy ma swoją kabinę. - Nie widzi się nikogo nago - wyjaśnił trzykrotny mistrz wielkoszlemowy.

Groźby śmierci dla mistrza wielkiego szlema

Za kratami przeżywał jednak chwile grozy. Becker przyznał, że dostawał pogróżki.
- Kiedy wychodzisz z celi, musisz troszczyć się o swoją skórę, ponieważ strażnicy tego za ciebie nie zrobią. Myślałem, że tam zginę. Jeden z więźniów - jak się później okazało, morderca - chciał mój płaszcz i powiedział, że mnie zabije, jeśli go nie dostanie. Potem inny morderca powiedział, że mnie zabije, jeśli nie pozwolę mu zrobić prania. Kiedy to mówił, moja taca z jedzeniem cała się trzęsła. Następnego dnia jednak padł przede mną na kolana, przeprosił, pocałował w rękę i powiedział, że ma do mnie duży szacunek - relacjonował Niemiec.
W więzieniu ratunkiem dla mistrza tenisa okazali się trzej nowo poznani koledzy - James, Russell i Bill. - Słuchali mnie, wiedzieli, co robić, a także mnie chronili - opowiedział o swoich aniołach stróżach.

Niedoszłe widzenie z Kloppem

Sprzymierzeńcem był też ksiądz, który zaaranżował mu rozmowę telefoniczną z matką. - Powiedziałem jej, że żyję i że wszystko w porządku, że nie ma się czym martwić. Oczywiście to było kłamstwo, ale nie chciałem jej martwić - przyznał.
Takich fajnych momentów w więzieniu miał jednak niewiele. Do skutku nie doszło jego widzenie z menedżerem Liverpoolu Juergenem Kloppem. - Jesteśmy dobrymi znajomymi i chciał się ze mną zobaczyć. Kiedy jednak podał swoje nazwisko, powiedzieli, że nie może przyjść, ponieważ jest zbyt znany i obawiali się o jego bezpieczeństwo - zdradził.
Za godzinną rozmowę Becker miał zainkasować 435 tys. funtów. W planach ma kolejne płatne wywiady i książkę. Chce się też wyprowadzić z Niemiec do kraju, gdzie może liczyć na odrobinę więcej prywatności.
Autor: łup/twis / Źródło: eurosport.pl
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami, wynikami i sportem na żywo
Pobierz
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama