Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Kubacki wspomina rodzinny dramat. "Nawet lekarze byli zdziwieni"

Eurosport
📝Eurosport

Akt. 14/11/2023, 15:47 GMT+1

Dawid Kubacki poprzedni sezon kończył przy łóżku swojej chorej żony. Teraz stan zdrowia pani Marty jest znacznie lepszy, a polski skoczek narciarski może skupić się na celach sportowych. Uważa, że Kryształowa Kula jest ciągle w jego zasięgu. - Zaczynam zimę ze spokojną głową. Czuję, że brakuje mi już bardzo niewiele - przyznaje w rozmowie z Eurosportem.

Kubacki o celach na sezon 2023/2024

Ostatni sezon był dla Dawida Kubackiego niezwykle trudny. Nie chodzi jednak o samą dyspozycję na skoczni, ale poważne problemy zdrowotne jego żony. Co w pełni zrozumiałe, zawodnik z Nowego Targu przedwcześnie zakończył skakanie. Zajął czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Lada moment rozpocznie się jednak kolejny sezon, w który 33-letni skoczek wkracza z optymizmem.
KACPER MERK: Od końca minionego sezonu każda dłuższa rozmowa z tobą rozpoczyna się od tematu zdrowia twojej żony, Marty. Wszystko u was w porządku?
DAWID KUBACKI: Jest OK, myślę że jesteśmy na dobrej drodze. Dzięki temu mogłem przepracować normalnie razem z kolegami z reprezentacji, cały okres przygotowawczy. Zdarzyły się pojedyncze dni, kiedy musiałem urwać się z obozu w Szczyrku czy z treningu w Zakopanem, ale nie chodziło o problemy zdrowotne żony, tylko raczej o kwestie organizacyjne – musieliśmy załatwić coś, co wymagało mojej obecności. Żyjemy w miarę normalnie, oczywiście na tyle, na ile się da. Ale mam przekonanie graniczące z pewnością, że przez całą zimę będę mógł walczyć w Pucharze Świata.

Kubacki o walce z chorobą żony

A jest w tobie trochę zadry za poprzednią zimę? Oczywiście była najlepszą w twojej karierze, ale kilka razy – w Ruce, Zakopanem czy na mistrzostwach świata w Planicy – mogło być jeszcze lepiej. Masz poczucie, że w paru momentach los ci nie pomógł?
Było kilka konkursów, w których albo ja mogłem zrobić coś lepiej, albo mogłem trafić na lepsze okoliczności. W Zakopanem zabrakło szczęścia do warunków, zrobiłem wtedy wszystko, co się dało. Często to była kwestia detali, ale one powodowały, że kończyłem zawody na drugim czy trzecim miejscu. Ale nie mam w sobie zadry, bo w wielu przypadkach to były po prostu moje błędy. Jestem człowiekiem. I tak, jak popełniałem błędy, tak pewnie będę je popełniał najbliższej zimy. Tego się nie da wyeliminować. Chodzi o to, żeby robić ich jak najmniej. Po to pracuję i myślę, że bardzo pozytywne w tym wszystkim jest to, że cały czas widzę u siebie rezerwy. Trenerzy podobnie. Najgorzej byłoby, gdybym po sezonie powiedział: robiłem wszystko super, a na koniec i tak się nie udało. Miałbym problem. A kiedy widzę, nad czym powinienem pracować, to mam poczucie, że kolejna zima może być dla mnie jeszcze lepsza.
picture

Marta i Dawid Kubaccy w 2017 roku

Foto: Newspix

A jest żal do losu, że nie udało się dokończyć najlepszej zimy w karierze?
Nie miałem nawet czasu, żeby tak pomyśleć. W momencie, w którym dowiedziałem się o chorobie żony, wszystko inne zeszło na dalszy plan. Od razu wiedziałem, że to koniec sezonu, że dziękuję, do widzenia, nie będę się tym dłużej zajmował.
Już później, w szpitalu, oglądaliśmy finał Pucharu Świata w Planicy. Anże Lanisek wchodzący na podium z moją podobizną… To był niezwykle wzruszający moment. Oczywiście wolałbym tam być, na miejscu, bo to oznaczałoby, że nic się nie stało i wszystko jest w porządku. Dokończyłbym sezon normalnie. Na którym miejscu? Nigdy się nie dowiemy. Może byłbym bardziej zły, bo i tak zabrakłoby mi punktów do podium Pucharu Świata? Nie ma sensu uprawiać "gdybologii". Cieszę się, że w trudnej chwili otrzymałem wsparcie od całej narciarskiej rodziny.
picture

Kubacki: kiedy dowiedziałem się o chorobie żony, wszystko inne zeszło na dalszy plan

Szczerze mówiąc, trudno było mi się odnaleźć w tej sytuacji, często nie wiedziałem, jak się zachować, co zrobić, co powiedzieć. Już po wyjściu ze szpitala, nawet lekarze byli zdziwieni, że gdy kazali mi siedzieć i czekać na informacje, to siedziałem i czekałem. Wielu ludzi w takich sytuacjach chodzi, dopytuje się, często nieświadomie utrudnia lekarzom pracę. Nie chciałem tego robić, bo zabierając lekarzowi czas, mógłbym sprawić, że nie zdąży pomóc mojej żonie. A ja mogę poczekać na informację pięć minut dłużej.
To był ciężki czas, ale nie mam żalu do świata. W tym wszystkim, co przeżyliśmy wiosną, chyba najbardziej cieszyłem się z pozytywnego zakończenia. Bo mogło się to potoczyć inaczej i to byłaby zupełnie inna karta historii.
Anże Lanisek z podobizną Dawida Kubackiego
W przyszłym tygodniu zaczniesz pisać nową – jesteś na to gotowy?
Potrzebuję dopracować moje skoki, ale finał letniego Grand Prix w Klingenthal, a później letnie mistrzostwa Polski pokazały, że sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie. W tym roku latem nie mieliśmy zbyt wielu startów i szans sprawdzenia się na tle międzynarodowych przeciwników. Na Szczyrk nie byłem przygotowany, skakałem wtedy w kratkę. Później pracowaliśmy wybiórczo nad różnymi elementami. Poświęcaliśmy im sporo uwagi, ale w konsekwencji inne zostawały z tyłu. Dlatego moje skoki wyglądały jak wyglądały. Uspokajająco podziałała na mnie końcówka sezonu na igielicie. W odstępie dwóch tygodni, gdy poczułem adrenalinę zawodów i rytm startowy, klocki złożyły się w jedną całość. Dlatego zaczynam zimę ze spokojną głową. Czuję sam po sobie, że brakuje mi już bardzo niewiele.
picture

Kubacki o formie na Rukę: zawody wszystko zweryfikują

W czym tkwią twoje największe rezerwy?
Na progu. W moim przypadku wszystko rozgrywa się właśnie tam. To, co zrobię na progu, determinuje, jak ten skok wygląda dalej. W zeszłym sezonie potrafiłem oddawać dobrze nakręcone skoki: idealnie trafione w próg, ze stabilnej pozycji dojazdowej. Gołym okiem było widać, że są rewelacyjne. Po takim wyjściu z progu dalej nie ma już żadnego wysiłku, pojawia się sama przyjemność z lotu. Dobry telemark i dziękuję. To superuczucie.
Teraz największe niedociągnięcia mam w timingu wyjścia z progu. To, co było moim mankamentem w pewnym momencie zeszłej zimy – utrata stabilności na rozbiegu powoduje, że dojeżdżasz do progu inaczej. I nawet jeśli trafisz w niego idealnie, to część energii ucieka w złym kierunku, a to powoduje, że w locie brakuje części prędkości i w konsekwencji także odległości. Bardzo mocno pracowaliśmy więc nad ustabilizowaniem pozycji dojazdowej tuż przed samym progiem.
picture

Kubacki: największe niedociągnięcia mam w timingu wyjścia z progu

Czujesz, że to najważniejsze chwile twojej kariery? Właściwie począwszy od medalu igrzysk olimpijskich w Pekinie jesteś na topie.
Nie wiem, czy ten moment możemy otwierać medalem olimpijskim, bo Pekin był jednak wypadkiem przy pracy. Ale na pewno dał mi kopa do jeszcze większego wysiłku. Po samych wynikach widać, że to najlepszy moment w moim życiu. Mamy przykład poprzedniego sezonu, gdy czułem się bardzo dobrze i wygrywałem mnóstwo konkursów. Ale też cały czas widzę niedociągnięcia, więc wierzę że niedaleko przede mną są jeszcze lepsze chwile.
Kryształowa Kula?
To cel dla każdego zawodnika, który przystępuje do walki w Pucharze Świata.
Nie zgadzam się, nawet w naszej kadrze są zawodnicy, o których wiadomo że nie będą walczyli o triumf w klasyfikacji generalnej.
Czy cel jest realny, czy nierealny, to zupełnie inna kwestia. Mówimy o trofeum, na które trzeba sobie bardzo mocno zapracować, o czym przekonałem się w zeszłym sezonie. W połowie zimy wielu wydawało się, że jest pozamiatane, a rzeczywistość okazała się inna. Przekonałem się na własnej skórze, jak trudno jest to osiągnąć, ale wierzę, że w moim przypadku to cel do zrealizowania.
To w czym Halvor Egner Granerud był od ciebie lepszy w poprzednim sezonie?
W drugiej części sezonu. Był bardziej stabilny. Zaczął zimę od bardzo dobrych rezultatów, a później jeszcze się rozpędzał. Gdy traciłem stabilność na rozbiegu, kończyłem konkursy na niezłych miejscach, ale wyraźnie z nim przegrywałem. I nawet nie potrafię wytłumaczyć do końca dlaczego. To są detale, które czasem pojawiają się w życiu sportowca. Możesz być przygotowanym najlepiej, jak to możliwe, ale przytrafi ci się gorsze samopoczucie. Czasami decyduje nawet to, że zjadłeś trochę gorzej.
Patrząc przez pryzmat całego sezonu, Halvor był niesamowicie powtarzalny. To było imponujące. Ja potrzebowałem czasu, żeby wykaraskać się ze swoich problemów. I mimo że wróciłem na dobry poziom, było już po prostu zbyt późno.
picture

Kubacki o formie na Rukę: zawody wszystko zweryfikują

Jakiej zimy się spodziewasz?
Odpowiem w Ruce. Przed pierwszymi zawodami możemy wiele mówić, ale dziś ciężko jest wróżyć, jak dokładnie będzie wyglądał cały sezon. Latem nie mieliśmy ani jednego konkursu, do którego podeszlibyśmy na świeżości, z lepszą energią. Założenie jest takie, że mamy wyglądać lepiej, niż w trakcie konkursów Letniego Grand Prix, do których przystępowaliśmy po mocnym treningu. Ale jak mawia trener Piotr Fijas: zawody zweryfikują.
(dasz, po)
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami, wynikami i sportem na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama