Przerażające sceny na mamucie w Planicy. Skoczkowie ucierpieli w treningu i kwalifikacjach

Od początku dnia organizatorzy mieli problem z zeskokiem. Wszystko przez wysokie temperatury ze środy i konieczność dodatkowego utwardzania go przed czwartkowymi wydarzeniami.

Prace nad zeskokiem przeciągnęły się do rana. Z tego powodu opóźniono o pół godziny rozpoczęcie treningów i kwalifikacji. Szczególnie trudno było w okolicach punktu K, gdzie śnieg był wyjątkowo twardy i nierówno rozłożony. Z takimi warunkami nie wszyscy sobie poradzili.

Larson do kwalifikacji przystąpił z siódmym numerem. Błąd popełnił przy lądowaniu, odstawiając prawą nogę, którą następnie zakrawędziował. Choć z dużą prędkością uderzył o zeskok, zdołał szybko się podnieść. Stojąc już, machnął tylko rękoma, okazując niezadowolenie. O udziale w konkursie mógł bowiem zapomnieć. Co prawda starał się wydłużyć maksymalnie skok, ale przy bardzo niskich notach odległość 196,5 m musiała okazać się niewystarczająca.

Dużo poważniejszymi konsekwencjami zakończył się upadek Nousiainena. Fin zdołał już wylądować, a upadł po mniej więcej dwóch sekundach. W przeciwieństwie do Amerykanina, nie był w stanie się podnieść, trzymając się za prawy obojczyk. Zeskok opuścił dopiero na noszach. Później okazało się, że ucierpiało również jego kolano

Odległość Nousiainena – 180 m – oczywiście eliminowała go z konkursu.

Podczas pierwszego czwartkowego treningu poważny upadek zaliczył Siergiej Tkaczenko. Reprezentant Kazachstanu stracił równowagę już w fazie lotu.

Skocznię opuścił o własnych siłach, jednak w kwalifikacjach już nie wystartował.

W piątek i niedzielę odbędą się konkursy indywidualne, a w sobotę drużynowy.

(br)