Skoczkowie polatali. Zniszczoł najbliżej czołówki z Polaków

W czwartek nie było mowy o lataniu na mamucie Kulm (HS235). Wiatr był zbyt silny, przekładano początek sesji treningowej (zaplanowanej na godzinę 11.30). W końcu organizatorzy zdecydowali, że odbędzie się ona następnego dnia o godz. 9. Podjęto również decyzję o odwołaniu kwalifikacji.

Pierwszy, poranny trening należał do Michaela Hayboecka. Austriak pofrunął najdalej wśród sklasyfikowanych 55 zawodników - 224,5 m. Drugi był reprezentant Słowenii Lovro Kos (222 m), a trzeci Manuel Fettner z Austrii (216,5 m).

Z dobrej strony pokazał się siódmy Zniszczoł, który osiągnął 210 m. Na dalszych pozycjach uplasowali się pozostali Polacy: 20. był Kamil Stoch (197 m), 22. Piotr Żyła (189,5 m), 28. Paweł Wąsek (182 m) i 34. Dawid Kubacki, który nie porwał odległością (154 m).

W trakcie drugiej serii organizatorzy zmagali się z problemami technicznymi. Na górze skoczni zabrakło prądu, stąd kilkunastominutowa przerwa. Tym razem najlepszy był Słoweniec Timi Zajc, który huknął 238 m.

Z Biało-Czerwonych najwyżej, dwunasty, był Żyła (214,5 m). 18. miejsce zajął Wąsek (211,5 m), 19. Zniszczoł (216,5 m), 26. Kubacki (206 m) i 30. Stoch (196,5 m).

W piątek zaplanowano pierwszą i drugą serię konkursu indywidualnego MŚ (początek o godz. 14, relacja i wyniki na żywo w eurosport.pl). Po treningach siedmiu trenerów będzie musiało uszczuplić swoje kadry, bo do rywalizacji o medale przystąpi 47 skoczków. Odsuniętych od startu zostanie dwóch reprezentantów Austrii oraz po jednym skoczku z Japonii, Niemiec, Norwegii, Polski, Słowenii i USA.

W sobotę odbędą się serie numer trzy i cztery (dla 30 najlepszych zawodników), w niedzielę zawody drużynowe.

Tytułu broni Norweg Marius Lindvik, który dwa lata temu triumfował w Vikersund.

(kz/twis)