Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Kuriozalny powód, Polak nie mógł skoczyć. "Ma być gotowy, to jego obowiązek"

Krzysztof Zaborowski

Akt. 04/12/2023, 14:08 GMT+1

Paweł Wąsek, któremu przypadkowo zabrano plecak ze sprzętem, nie wziął udziału w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w Lillehammer. Skoczek narciarski miał żal i mnóstwo pretensji, ale decyzja sędziów nie mogła być inna. - Od tego sezonu obowiązują bardziej restrykcyjne przepisy - mówi eurosport.pl Faustyna Malik, delegatka techniczna Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS).

Wąsek nie wystartował w 1. serii niedzielnego konkursu w Lillehammer

24-letni Wąsek w trakcie weekendu w Norwegii przeżył emocjonalny rollercoaster. W sobotnich zawodach był najlepszym z Biało-Czerwonych (23. miejsce na skoczni normalnej). Przed kamerą Eurosportu cieszył się, że w końcu zdobył pucharowe punkty w sezonie i znów czerpał frajdę z rywalizacji.

"Nikt nie był otwarty na rozmowę"

Ze sporymi nadziejami przystępował więc do niedzielnego konkursu na dużym obiekcie, ale na belce startowej nie usiadł. Okazało się, że ktoś z obsługi przez przypadek zabrał zostawiony przez Wąska plecak, w środku którego były między innymi specjalne buty do skakania. W tym czasie nieświadomy niczego zawodnik był w toalecie.
- Poleciałem do kontrolera, żeby to zgłosić i zapytać, czy ktoś może mi dostarczyć plecak do góry. Jury uznało, że tylko jeśli zdążą mi wwieźć plecak, to mogę skoczyć w kolejności, a w innym przypadku nie. Głupia sytuacja, to nie była moja wina. Nikt nie chciał mi w tym pomóc. Uznali, że jak nie zdążę, to sorry, nara - opowiadał później rozżalony Wąsek.
picture

Wąsek o zagubionym sprzęcie w trakcie 1. serii niedzielnego konkursu w Lillehammer

Zamieszania nie potrafił też zrozumieć trener polskiej kadry Thomas Thurnbichler. - Nikt nie był otwarty na rozmowę i nie chciał słuchać wyjaśnień - oświadczył Austriak.

"Zawodnik ma być gotowy w pełnym sprzęcie"

- Przepisy mówią jasno, że zawodnik ma być gotowy w pełnym sprzęcie do startu. To jego obowiązek - tłumaczy w rozmowie z eurosport.pl Malik, delegatka techniczna FIS i przewodnicząca wydziału sędziowskiego w PZN.
Dlatego Wąsek nie mógł skoczyć na przykład jako ostatni, co zdarzało się w przeszłości.
- Od tego sezonu obowiązują bardziej restrykcyjne przepisy w Pucharze Świata. W poprzednich zdarzało się, że po konkursach do jury czy kierownictwa Pucharu Świata docierały informacje, że zawodnicy celowo manipulowali sprzętem lub świadomie zgłaszali nieprawdziwe informacje do startera, który przekazuje je do jury. Chodziło między innymi o to, aby przeczekać złe warunki pogodowe. Żeby temu zapobiec, jury dostało wytyczne, że każde zgłoszenie problemu ze sprzętem jest jednoznaczne z tym, że zawodnik nie może oddać skoku, jeśli nie jest gotowy. Nie ma taryfy ulgowej - zaznacza Malik.
W Polskim Związku Narciarskim żałują incydentu z Wąskiem, ale są pogodzeni.
- Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Przy dobrej woli jury może dałoby się rozwiązać ten problem, ale niestety zabrakło wsparcia komunikacyjnego przez organizatorów, bo nie mamy łączności z zawodnikami na wieży startowej. Paweł zdążył zjechać na dół, więc nawet gdyby decyzja została zmieniona, nie byłby w stanie skoczyć - komentuje Jan Winkiel, sekretarz generalny PZN.
Kolejne konkursy Pucharu Świata odbędą się w Klingenthal (9-10 grudnia).
kz/twis
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami, wynikami i sportem na żywo
Pobierz
Udostępnij