Polki przedłużyły wspaniałą serię. Dominikanki pokonane w Hongkongu

Biało-Czerwone świetnie rozpoczęły tegoroczny cyklu Ligi Narodów, wygrywając w tureckiej Antalyi z Kanadą 3:2, Włochami 3:1 oraz Tajlandią i aktualnymi mistrzyniami świata Serbkami po 3:0. Zwycięstwa dały im nie tylko fotel lidera, ale także awans na ósmą lokatę w międzynarodowym rankingu. Wysoka pozycja w tym zestawieniu, w przypadku niepowodzenia w turnieju kwalifikacyjnym, może dać przepustkę na igrzyska olimpijskie.

Po powrocie z Turcji, Polki miały kilka dni wolnego, a potem zebrały się na krótkim zgrupowaniu w Spale. Tam trenowały również wspólnie z reprezentacją męską.

W sobotę Biało-Czerwone dotarły do Hongkongu, gdzie we wtorek rozpoczęły kolejny turniej.

Pierwszymi przeciwniczkami były Dominikanki, zespół, z którymi Polki w ostatnich latach toczyły zacięte boje.

Zgodnie z przewidywaniami spotkanie od początku było wyrównane. Dominikanki miały lekką przewagę, ale po dobrych atakach Agnieszki Korneluk i Olivii Różański nasze zawodniczki objęły prowadzenie 11:9.

Polki z każdą kolejną akcją prezentowały się lepiej. Świetnie funkcjonował schemat blok-obrona. Spokojna gra dała wynik 17:12. Podopieczne Lavariniego znakomicie przyjmowały, a to pomagało Katarzynie Wenerskiej w konstruowaniu akcji.

Gdy zrobiło się 24:20, wydawało się, że polskim siatkarkom nic już złego się nie stanie. Dominikanki nie zrezygnowały. Ostatecznie czwartą piłkę setową wykorzystała Różański, która w pierwszej odsłonie miała aż 67-procentową skuteczność w ataku.

Dominikanki nie podłamały się i udanie rozpoczęły drugiego seta (12:8). Widać było jednak, że Biało-Czerwone czują się pewnie. Spokojnie odrobiły stratę, po asie Martyny Łukasik był remis (14:14). Końcówka była pasjonująca. Zawodniczki z Karaibów wygrywały 22:20, ale Łukasik najpierw skończyła trudny atak, a potem popisała się asem.

Po bloku Gałkowskiej nasze siatkarki miały piłkę setową (24:23). Za chwilę nie wykorzystały jednak dobrej okazji. Potem emocje były znów niesamowite. Co chwilę jedna, a potem druga drużyna miały piłkę setową. Po świetnym serwisie Magdaleny Stysiak, rywalki miały problem z rozegraniem, co świetnie wykorzystała Magdalena Jurczyk. Środkowa popisała się punktowym blokiem (30:28).

Trzecia partia rozpoczęła się podobnie jak druga. Znów przeciwniczki miały taką samą przewagę 12:8, a potem 13:9. Od tego momentu Polki wygrały pięć kolejnych akcji. I znów doszło do emocjonującej końcówki. Tym razem naszym reprezentantkom zabrakło szczęścia. Miały po prostu niesamowitego pecha.

Przy piłce setowej dla rywalek (23:24) z środka zaatakowała Korneluk. Jedna z Dominikanek odbiła piłkę ręką, druga nogą, a trzecia w jakiś sposób przebiła piłkę, która wpadła za zdezorientowane podopieczne Lavariniego. W międzyczasie Biało-Czerwone już cieszyły z punktu. A tak przegrały seta 23:25.

Dziwna końcówka trzeciej odsłony nie podłamała Polek. Od początku grały pewnie. Przede wszystkim dobrze funkcjonował blok. Nie do zatrzymania była Stysiak, a kolejne punkty zdobywały Jurczyk oraz Korneluk (8:4, 16:10). Rywalki nie mogły nic zrobić. Rozpędzone Biało-Czerwone wygrywały już 23:13. Zwyciężyły 25:17. Bohaterką była Stysiak, która zdobyła aż 28 punktów.

Polki tym samym zrewanżowały się Dominikankom za porażkę z zeszłorocznych mistrzostw świata. W Ergo Arenie 29 września przegrały wtedy 1:3.

Dla naszego zespołu to była piąta wygrana w piątym spotkaniu tegorocznej edycji Ligi Narodów. Biało-Czerwone są liderkami tabeli. W czwartek o godzinie 11 zmierzą się z Turczynkami.

Polska - Dominikana 3:1 (25:23, 30:28, 23:25, 25:17)