Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Polki nie dowierzały. "Już chyba nawet nie miałam siły na płacz"

Eurosport
📝Eurosport

Akt. 25/09/2023, 09:29 GMT+2

Duże emocje towarzyszyły polskim siatkarkom nie tylko w trakcie kluczowego w kontekście awansu na igrzyska meczu z Włochami, ale też po jego zakończeniu. - Wiedziałyśmy o co walczymy, pokazałyśmy, że potrafimy - komentowały bohaterki po wygranej 3:1.

Korneluk po meczu Polska - Włochy w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Paryżu

Obie drużyny wiedziały, że tylko zwycięzca kończącego turniej w Łodzi meczu mógł wywalczyć bilet do Paryża. Zdecydowanie lepiej zaczęły Włoszki, które pierwszego seta wygrały 25:15.
- Wiedziałyśmy, że z początkami mamy na tym turnieju problem, aczkolwiek nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy i ten koniec był wspaniały - przyznała Agnieszka Korneluk.

"Spenienie marzeń"

Biało-Czerwone imponowały zwłaszcza w końcówkach dwóch następnych partii, wygranych do 24 i 23. - Przy zaciętej końcówce w trzecim secie powiedziałam, że lubimy takie końcówki i wygramy to. I faktycznie potrafimy zachować zimną krew - dodała polska środkowa.
Czwarty set to popis gry gospodyń turnieju, które zwyciężyły do 21. Po meczu na parkiecie w Atlas Arenie rozpoczęło się wielkie świętowanie. Polska drużyna siatkarek po raz ostatni na igrzyskach olimpijskich wystąpiła w Pekinie w 2008 roku. - To zdecydowanie spełnienie moich marzeń. Wiedziałyśmy o co walczymy, wiedziałyśmy, że jesteśmy blisko i pokazałyśmy, że potrafimy - podkreśliła Korneluk.
- Myślałam, że będę płakała, ale już chyba nawet nie miałam siły na płacz. Ogromna radość i trochę chyba niedowierzanie - skwitowała.
picture

Korneluk po meczu Polska - Włochy w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Paryżu

Zarówno środkowa, jak i inne zawodniczki w pomeczowych wywiadach z dużym uznaniem wypowiadały się o swoim szkoleniowcu Stefano Lavarinim. - Budowałyśmy to od jakiegoś czasu. Te dwa lata, które teraz z trenerem Lavarinim spędziłyśmy i przepracowałyśmy, dodały nam pewności siebie - wyjawiła zawodniczka Grupa Azoty Chemik Police.
- Wspaniała przemowa trenera przed meczem, zresztą jego można słuchać i słuchać. Jest to mądry i dobry człowiek, bardzo dobry trener. To, co do nas mówi, można przekuwać nie tylko na siatkówkę, ale też na życie osobiste. Bardzo się cieszę, że mogę z tym trenerem współpracować - dodała Kamila Witkowska.
picture

Awansu na igrzyska nie byłoby bez Lavariniego

Foto: Polska Agencja Prasowa

"Po prostu wierzymy i ta wiara czyni cuda"

Nasza środkowa dała dobrą zmianę. - Cały czas czułam, że jestem częścią tego zespołu, że potrzebują mnie dziewczyny tak samo na boisku, jak i w kwadracie, tak więc cieszyłam się z tego, że dostałam szansę, ale jeśli bym jej dzisiaj nie dostała, to i tak próbowałabym dać z siebie maksa, jeśli chodzi o atmosferę, o wspieranie dziewczyn dobrym słowem. Żyję tym cały czas, więc ciężko mi w ogóle cokolwiek poskładać, przepraszam - stwierdziła rozemocjonowana.
Co sprawiło, że Polki miały tak udany sezon reprezentacyjny (w lipcu w Lidze Narodów zdobyły historyczne trzecie miejsce, a potem na mistrzostwach Europy - piąte). - Doświadczenie, choć mamy teoretycznie młody zespół. Może po prostu wierzymy i ta wiara czyni cuda - próbowała szukać odpowiedzi Witkowska.
- W końcu możemy świętować, bo między jednym a drugim turniejem było tak mało czasu, że nawet tego medalu nie miałyśmy okazję świętować na maksa - zakończyła siatkarka ŁKS Commercecon Łódź.
picture

Witkowska po meczu Polska - Włochy w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Paryżu

(lukl, Srogi)
Udostępnij
Reklama
Reklama