Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Turniej kwalifikacyjny siatkarzy. Vital Heynen podziękował po polsku i porwał publiczność

Emil Riisberg

11/08/2019, 16:04 GMT+2

Vital Heynen osiągnął to, co kiedyś obiecał. Prowadzona przez niego reprezentacja Polski zagra na igrzyskach. Po meczu ze Słowenią, ostatnim w turnieju kwalifikacyjnym rozgrywanym w Gdańsku, był bardzo wzruszony. Nawet przemówił po polsku.

Foto: Eurosport

Polacy w trzy dni odnieśli trzy zwycięstwa, pokonali Tunezję, Francję, a na koniec Słowenię. W ostatnim spotkaniu do pełni szczęścia potrzebowali wygrania tylko seta. Pierwszego przegrali, ale w kolejnym dopełnili formalności i można było świętować.

Słoweńcy stracili animusz, a siatkarze Heynena, już rozluźnieni, nie odpuścili. Zamierzali odpowiednio podziękować kibicom, którzy do ostatniego miejsce zapełnili Ergo Arenę. I podziękowali zwycięstwem 3:1 (21:25, 25:23, 25:23, 25:21).

"Mogę mówić po polsku"

Na koniec, na środku parkietu, był taniec radości całej reprezentacji. Następnie głos zabrał selekcjoner.

- Mogę mówić po polsku - rozpoczął wzruszony Belg, który trenerem reprezentacji jest od 1,5 roku. Dotąd unikał publicznych wypowiedzi w naszym języku.

- Nie było łatwo. Dziękuję miastu Gdańsk. Dziękuję wszystkim za organizację turnieju - mówił jeszcze nie do końca składnie, acz w miarę zrozumiale.

To nie wszystko. - Po drugie, nasi siatkarze są fantastyczni. I po trzecie, polscy kibice są najlepsi - przyznał trener, czym wywołał największy aplauz.

"Polska, Biało-Czerwoni..." na koniec

Heynen, jak to on, poszedł za ciosem. Przecież on lubi dyrygować.

- Czekajcie, czekajcie... - zwrócił się do kibiców, gdy ci świętowali w najlepsze.

- Zaśpiewajmy na koniec "Polska, Biało-Czerwoni..." - poprosił.

Dwa razy nie musiał nikogo namawiać. Trybuny się rozśpiewały.

Belg, gdy w ubiegłym roku zdobył z polską drużyną mistrzostwo świata, apelował: - Spokojnie, spokojnie. To jeszcze nie wszystko.

Zapowiedział wtedy, że stawia przed sobą jeszcze jeden, nie mniej ambitny cel. Awans do igrzysk.

Przyniósł działaczom medal z czekolady

Myli się ten, kto myśli, że osiądzie na laurach. On ma obsesję na punkcie olimpijskiego medalu.

Gdy przed nominacją na selekcjonera przyszedł do Polskiego Związku Piłki Siatkowej na przesłuchanie, przyniósł ze sobą m.in. medal z czekolady. Nie taki zwyczajny. Widniał na nim napis "Tokio 2020".

Działaczy kupił tych medalem, na który polska siatkówka czeka od 1976 roku, od Montrealu i złotej drużyny Huberta Wagnera.
Autor: twis / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama