Szwedzi wściekli, ale ich protest odrzucono. "Zwycięstwo, które zostało nam odebrane"

Trafienie, które wywołało olbrzymią kontrowersję miało miejsce już po upływie 60 minut. Elohim Prandi bezpośrednio z rzutu wolnego posłał piłkę tuż pod poprzeczkę i doprowadził do remisu 27:27. Tym samym zapewnił Francuzom dogrywkę, w której mistrzowie olimpijscy byli już wyraźnie lepsi, zwyciężając 34:30.

Bramką francuskiego rozgrywającego zachwyca się całe środowisko piłki ręcznej. Poza Szwedami, według których trafienie zostało uznane wbrew przepisom gry. Przy rzucie wolnym zawodnik przed oddaniem rzutu może oderwać od podłoża tylko jedną nogę. Na powtórkach widać, jak Francuz przymierzając się do rzutu najpierw podnosi prawą nogę, ale potem opiera na niej ciężar ciała i podrywa lewą. Prawa zaś w momencie oddawania rzutu styczna jest z parkietem.

- Być może dlatego powinniśmy korzystać z systemu VAR, by sprawdzać ważne sytuacje - stwierdził, po obejrzeniu powtórek, trener reprezentacji Szwecji Glenn Solberg.

- Oczywiście, że jestem wściekły. Powinniśmy znaleźć się w finale, a nas tam nie ma. Odnieśliśmy zwycięstwo, które potem zostało nam odebrane. Prandi nieprawidłowo oderwał nogę - grzmiał szwedzki lewy rozgrywający Jonathan Carlsbogaard w telewizji SVT Sport.

Zdaniem szwedzkiego obozu sędziujący mecz Macedończycy Sławe Nikołow i Giorgij Naczewski powinni - zwłaszcza w sytuacji kluczowej dla losów meczu - skorzystać z powtórek. - To niewiarygodne. Jest możliwość wideoweryfikacji i w ciągu ostatnich 10 sekund mają miejsce trzy sytuacje, w których nie korzystano ani razu - dodał niezwykle sfrustrowany Carlsbogaard.

- W takiej sytuacji sędziowie muszą wykazać się spokojem, ocenić, czy warto obejrzeć powtórkę, czy nie. To zbyt ważna sytuacja, by ją zignorować i przejść dalej - stwierdził ekspert SVT Magnus Grahn.

Niedługo po meczu Szwedzi zgłosili protest do europejskiej federacji. - Postanowiliśmy poinformować EHF, że chcemy zaprotestować. Nie przeciwko ocenie samego rzutu wolnego, ale przeciwko temu, że przez ostatnie 30 sekund, w decydującym momencie, nie przeprowadzono wideoanalizy. Dla nas najważniejsze jest, abyśmy pokazali, na czym stoimy i opowiadamy się za zasadami fair play. Zrobiliśmy, co w naszej mocy i wydaje nam się, że jest to słuszne - powiedziała telewizji SVT Sport menedżerka kadry Hanna Fogelstroem.

W trakcie trwania drugiego półfinału Niemców z Duńczykami EHF potwierdziła, że "otrzymała protest Szwedzkiej Federacji Piłki Ręcznej". W sobotę przed południem poinformowała zaś, że go "odrzuciła".

"Po dokładnej ocenie sytuacji panel Komisji Dyscyplinarnej stwierdził, że użycie technologii VR (Video Review) leży w gestii sędziów i nie jest obowiązkiem. VR stosuje się tylko wtedy, gdy sędziowie mają poważne wątpliwości co do podjęcia właściwej decyzji lub gdy nie są w stanie właściwie ocenić sytuacji. Decyzja o użyciu VR należy wyłącznie do sędziów lub delegata. Decyzja o niekorzystaniu z VR podlega Regulacjom Prawnym EHF oraz Regulaminowi EHF EURO i należy ją traktować jako decyzję ostateczną i niepodlegającą żadnemu protestowi" - czytamy w uzasadnieniu.

W niedzielę Szwedów czeka mecz o trzecie miejsce z gospodarzami Euro Niemcami (godz. 15), a w wielkim finale Francuzi zmierzą się z Danią (17.45). Transmisje w Eurosporcie 1, kanale Metro TV i w Eurosporcie Extra w Playerze.

(lukl)