Polski falstart w Lidze Mistrzów. Orlen Wisła Płock też nie dała rady

Podobnie jak w sezonie ubiegłym w rozgrywkach Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych polskę reprezentują dwie ekipy - Industria Kielce i Orlen Wisła Płock.

Mistrzostwie Polski zaczęli obecny sezon od falstartu. Przegrali w środę w pierwszej kolejce u siebie z Aalborgiem 31:34.

"Nafciarze" w czwartek rywalizowali z FC Porto na wyjeździe. Ubiegłoroczną kampanię także zaczynali w Portugalii. Wygrali, potem wyszli z grupy, a następnie zameldowali się w ćwierćfinale, osiągając najlepszy wynik w historii klubu.

Teraz również mecz w Portugalii długo układał się po myśli Wisły. W pierwszej połowie gospodarze prowadzili tylko na początku 4:3, a kolejne minuty należały do naszej drużyny, która do przerwy wygrywała 13:11. Trzeba powiedzieć, że był to najmniejszy wymiar kary, bo przewaga płocczan była w pewnym momencie nawet czterobramkowa. - Jesteśmy zadowoleni - mówili zgodnie komentujący ten mecz w Eurosporcie Piotr Karpiński i Krzysztof Bandych.

Druga część gry była już pod dyktando FC Porto, które 20 minut przed końcem, ku uciesze miejscowej publiczności, znów prowadziło.

Tym razem 18:17. Było to dopiero drugie prowadzenie Portugalczyków w meczu, ale jak się później okazało, zostało utrzymane do końca. "Nafciarze" osłabli w ataku, nieco gorzej bronili i nie potrafili odrobić nieznacznej, ale jednak straty.

Wicemistrzowie Polski mieli szansę na remis, ale w ostatnich sekundach rzutu nie trafił Miha Zarabec.

FC Porto wygrało 24:23. - Orlen Wisła Płock ma czego żałować, bo przez większość meczu była lepszą drużyną - przyznał Piotr Karpiński.

- Nie spodziewaliśmy się takiego przebiegu spotkania, bowiem do 40. minuty to Wisła rozdawała karty - ocenił drugi komentator Krzysztof Bandych.