Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Puchar Polski. Jagiellonia - Lechia 0:1

Emil Riisberg

02/05/2019, 16:08 GMT+2

W finale Totolotek Pucharu Polski na PGE Narodowym przez długi czas Lechia Gdańsk i Jagiellonia Białystok nie potrafiły strzelić gola. Decydujące trafienie dla Biało-Zielonych padło dopiero w 96. minucie. Lechia wygrała 1:0 i może cieszyć się z trofeum.

Foto: Eurosport

W przeszłości oba kluby po dwa razy wystąpiły w finale Pucharu Polski. Drużyna z Białegostoku zwyciężyła w 2010, a z Gdańska w 1983 roku. - W czwartek możemy stać się nieśmiertelni, zapisując się na stałe w historii naszych klubów i miast - mówił dzień przed meczem szkoleniowiec Lechii Piotr Stokowiec. I to jego ekipie udało się dopiąć swego.
Tradycyjnie finał PP miał uroczystą oprawę, m.in. przed jego rozpoczęciem został odegrany hymn państwowy. Na trybunach zasiadło wielu VIP-ów, m.in. przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, wierny kibic Lechii.

Przygniotła ich stawka meczu

Niestety, w pierwszej połowie spotkanie nie stało na najwyższym poziomie. Wydawało się, że stawka meczu na Narodowym sparaliżowała piłkarzy. Stąd było wiele niedokładnych podań i prostych błędów technicznych. Akcje kombinacyjne wyraźnie się nie zazębiały. Jeśli już udawało się którejś ze stron dostać pod pole karne rywali, dobrze spisywali się obrońcy, albo strzały były za słabe.
Na pierwszą naprawdę groźną akcję trzeba było czekać aż do 42. minuty. Po szybkiej kontrze Jagiellonii, golkiper Lechii Zlatan Alomerović źle wyszedł przed swoje pole karne, wyprzedził go Patryk Klimala i podał do nadbiegającego Jesusa Imaza. Hiszpan miał przed sobą pustą bramkę, ale w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił mu Błażej Augustyn. Brakowało niewiele, by padł gol.

Huśtawka nastrojów Lechii

Po zmianie stron tempo gry nieco wzrosło, jednak nadal oglądaliśmy więcej chaosu, niż składnych akcji. Piłkarzom Jagiellonii i Lechii trudno było odmówić ambicji, gorzej było z piłkarskimi umiejętnościami. Trochę lepiej prezentowali się zawodnicy z Białegostoku, którzy przynajmniej oddali celne strzały na bramkę. Uderzenia Guilherme i Tarasa Romanczuka obronił Alomerović.
Kiedy wydawało się, że dogrywka jest nieunikniona, zupełnie niespodziewanie w 86. minucie Lechia zdobyła bramkę. Najpierw mocno strzelił Joao Nunes, Marijan Kelemen odbił futbolówkę przed siebie, a skuteczną dobitką popisał się Flavio Paixao. Lechia cieszyła się krótko. Po konsultacji VAR okazało się, że Portugalczyk był na spalonym i sędzia Bartosz Frankowski gola nie uznał.
Lechia nie załamała się po tej sytuacji i nadal atakowała. Dopięła swego w szóstej doliczonej minucie gry. Wówczas Paixao dośrodkował z prawej strony, a Artur Sobiech z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki. Przy tej akcji źle zachował się Kelemen, który dał się wyprzedzić napastnikowi. Jaga nie miała już czasu, by odmienić losy meczu. W tych dramatycznych okolicznościach Totolotek Puchar Polski trafił do Lechii.
Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 0:1 (0:0).
Bramka: Artur Sobiech (90+6).
Żółte kartki: Zoran Arsenić (Jagiellonia), Błażej Augustyn (Lechia).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: ok. 48 tys.
Jagiellonia: Marian Kelemen – Andrej Kadlec (90+7. Jakub Wójcicki), Ivan Runje, Zoran Arsenić, Bodvar Bodvarsson – Arvydas Novikovas, Marko Poletanović (90. Bartosz Kwiecień), Taras Romanczuk, Guilherme Sitya – Patryk Klimala, Jesus Imaz.
Lechia: Zlatan Alomerović – Joao Nunes, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenović – Konrad Michalak (69. Artur Sobiech), Tomasz Makowski, Daniel Łukasik (90+1. Steven Vitoria), Jarosław Kubicki, Lukas Haraslin (90+8. Patryk Lipski) – Flavio Paixao.
Autor: dasz / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama