FC Barcelona zagubiona w El Clasico, Real Madryt w końcu zwycięski. Wojciech Szczęsny i tak może czuć satysfakcję

Niedzielne El Clasico nie zawiodło tylko w pierwszej połowie. Tym razem lepszy jednak Real, który Barcelonę pokonał u siebie 2:1. Przed wyższą porażką uchronił gości dobrze spisujący się w bramce Wojciech Szczęsny. Z powodu kontuzji w meczu 10. kolejki La Ligi nie zagrał Robert Lewandowski.

Real Madryt - FC Barcelona w meczu 10. kolejki hiszpańskiej ekstraklasy

Źródło wideo: Eurosport

W poprzednim meczu tych drużyn na Santiago Bernabeu - co ciekawe rozegranym dokładnie rok temu - jedną z głównych postaci był właśnie Lewandowski. Polak zdobył dwie bramki, a Barcelona wygrała 4:0. To rozpoczęło serię jej czterech zwycięstw nad Realem, licząc też inne rozgrywki.
W niedzielę madrytczycy mieli świetną okazję, żeby ją przerwać. Goście byli osłabieni. W ich składzie zabrakło nie tylko Lewandowskiego, ale też Raphinhi czy Gaviego, a na ławce zasiąść nie mógł zawieszony za czerwoną kartkę trener Hansi Flick.
Xabi Alonso tak wielkich problemów kadrowych nie miał. Dla byłego gracza Realu było to zresztą El Clasico wyjątkowe, bo pierwsze w roli szkoleniowca.

VAR W AKCJI I HUŚTAWKA NASTROJÓW W PIERWSZEJ POŁOWIE

Stojący w bramce gości Szczęsny, szybko przekonał się, że może to być dla niego bardzo pracowite popołudnie. Real odważnie zaatakował już w drugiej minucie. Chcący oddać strzał Vinicius Junior, przewrócił się po interwencji Lamine Yamala. Sędzia wskazał na wapno, ale za chwilę został wezwany do monitora VAR i zmienił zdanie, dopatrując się najwyraźniej, że to piłkarz Realu kopnął rywala, a nie odwrotnie. Szczęsny mógł na razie odetchnąć.
Decyzja sfrustrowała fanów gospodarzy, ale nie zbiła z tropu madryckich piłkarzy. Real kontrolował grę i był groźny. Po kilkunastu minutach udokumentował to trafieniem, które… nie zostało uznane po kolejnej analizie VAR. Z gola krótko cieszył się Kylian Mappe, który, jak się okazało, chwilę przed oddaniem pięknego strzału był na spalonym.
Dla polskiego bramkarza było to już siódme spotkanie przeciwko Realowi w barwach Barcelony. Szanse na to, by w niedzielę zapisał na koncie pierwsze z czystym kontem przekreślone zostały przez wspomnianego Mbappe jeszcze w pierwszej połowie. Francuz pokonał go w sytuacji jeden na jednego, świetnie wykańczając kapitalną akcję i podanie Jude'a Bellinghama.
Barcelona była nie do poznania, miała ogromne problemy ze stwarzaniem okazji. Zawodził Yamal, na którego pod nieobecność Raphinhi, Lewandowskiego czy Olmo liczono najbardziej. Utalentowany reprezentant Hiszpanii był kompletnie wyłączony z gry.
Katalończyków lekceważyć jednak nie można nawet na chwilę, o czym w pierwszej połowie zapomniał Arda Guler. To po bezsensownej stracie Turka goście przeprowadzili szybką wymianę podań pod polem karnym Realu. Efektowną i skurczną, bo zakończoną celnym uderzeniem Fermina Lopeza.
Barca błysnęła, ale o wiele więcej w pierwszej połowie i tak działo się pod jej bramką. Szczęsny kilkukrotnie był zatrudniany, może nie szalenie poważnie, ale i tak zasłużył na pochwały. Real miał jednak momentami przewagę przygniatającą i gdyby do przerwy drugiej bramki nie wbił, mógłby czuć ogromny niedosyt. Aby tak się nie stało, zadbał w końcówce Bellingham, który tym razem sam skierował piłkę do bramki strzałem z bliska.

Szczęsny kontra Mbappe. Małe zwycięstwo Polaka

Po zmianie stron gra Barcelony za bardzo się nie zmieniła. Wydawało się, że Real kontroluje mecz. Uwaga kibiców już po kilku minutach skupiła się na arbitrze i sędziach VAR. Wszystko po sytuacji, gdy Eric Garcia dotknął piłki ręką w swojej szesnastce po zagraniu Bellinghama.
Ostatecznie arbiter podyktował jedenastkę, a przed szansą na dwunastego gola w tym sezonie stanął Mbappe. Tym razem najskuteczniejszy strzelec LaLiga musiał obejść się smakiem za sprawą świetnej interwencji Szczęsnego.
Popis polskiego bramkarza nie natchnął jego kolegów. Celny strzał Lopeza obroniony przez Courtoisa kilka minut później był jednym z nielicznych zrywów gości w dalszej części spotkania.
Nie szalał też Real, który powoli zdawał sobie sprawę, że podkręcenia tempa przy tak skromnej przewadze i przy zmęczeniu meczem może źle się dla niego skończyć. Skupił się głównie na zabezpieczeniu dostępu do bramki i neutralizowaniu atutów gości. I robił to skutecznie. Wygraną dowiózł do końca.

Czerwona kartka Pedriego

Szczęsny swój dobry występ podsumował jeszcze dwoma skutecznymi interwencjami w końcówce po strzałach Rodrygo. Goście kończyli mecz w dziesięciu, bo za drugą żółtą kartkę z boiska wyrzucony został Pedri.
Dzięki wygranej Real po dziesięciu kolejkach ma już pięć punktów przewagi nad drugą Barceloną.

Real Madryt - FC Barcelona 2:1

Bramki: Kylian Mbappe (22.), Jude Bellingham (43.) - Fermin Lopez (38.)
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama