Lewandowski bagatelizuje incydent z Yamalem

Barcelona dzięki bramkom Lewandowskiego pokonała 2:1 Deportivo Alaves. W pomeczowych relacjach media zwróciły uwagę na boiskowe reakcje Lewandowskiego. Szczególnie sytuację, gdy po niewykorzystanej okazji przez Yamala nie podał młodemu koledze ręki.

Polski snajper nie miał szans odnieść się do tamtego zdarzenia po spotkaniu. Został więc o nie zapytany podczas poniedziałkowej konferencji kadry przygotowującej się do piątkowego meczu z Czechami w ramach eliminacji Euro 2024.

- Za bardzo nie ma czego komentować, to był totalny przypadek. Jeśli chodzi o nasze relacje, to wielokrotnie, nawet w tym meczu, rozmawiałem z nim, pomagałem, udzielałem wskazówek. To, że na boisku czasami się coś powie, krzyknie, żeby ktoś lepiej usłyszał, to jest normalna rzecz. Nie ma żadnego podtekstu, drugiego dna - skomentował.

Lewandowski zapewnił, że do komentarzy, jakie pojawiają się w mediach po takich sytuacjach, podchodzi z dystansem. Podobnie było, gdy dziennikarze z Hiszpanii analizowali obrazki po niedawnym meczu ligowym, mogące świadczyć o chłodnych relacjach Lewandowskiego z trenerem Xavim.

- Takie sprawy dotyczą nie tylko mnie, ale też innych zawodników, w innych klubach. Hiszpańska prasa żyje takimi sprawami, często sytuacjami wyolbrzymianymi lub po prostu zinterpretowanymi po swojemu. Nie mam zamiaru tłumaczyć się z takich rzeczy, bo są błahe - uważa.

- Tak jak sytuacja z trenerem. Ktoś z tyłu powiedział mi, że mam kontrolę antydopingową i nie mogę wracać do szatni. Nie mogłem więc tego zignorować - tłumaczy.

(TG/łup)