Fenomenalna końcówka i triumf Barcelony. "Lewy" tłem dla Torresa

Zespół z Montjuic przez ostatni tydzień lizał rany po potężnym laniu, jakie w finale Superpucharu Hiszpanii sprawił mu Real Madryt (4:1). Po drodze udało się co prawda wygrać w Pucharze Króla z niżej notowanym rywalem z 3. klasy rozgrywkowej, ale bynajmniej lekarstwem na piętrzące się problemy klubu to nie było.

I paradoksalnie gracze Xaviego Hernandeza w tak trudnym momencie zaprezentowali bardzo solidne 50 minut gry. Nad Betisem górowali dojrzałością i pomysłowością w konstruowaniu akcji, a także grą na jeden kontakt. Taki właśnie pomysł na futbol przyniósł pierwszego gola, gdy w 21. minucie do pustej bramki piłkę Ferranowi Torresowi wystawił Pedri. W końcówce 1. partii swojego gola po kombinacji z wcześniejszym strzelcem dołożył też Robert Lewandowski, lecz w akcji doszło do spalonego.

Fantastycznie dysponowany był z kolei zaledwie 16-letni Lamine Yamal, który nie bał się wchodzić w drybling i wiele na tym zyskiwał. Słupek po indywidualnej akcji obił tuż przed przerwą, sytuację tę powtórzył też w 48. minucie, lecz wtedy ze skuteczną dobitką zdążył Torres.

I nagle, gdy Barcelonie wychodziło niemalże wszystko, wszystko też się posypało. Jeszcze przed pełną godziną na zegarach w grę ekipy z Sewilli weszło nowe życie, a wszystko za sprawą Isco Alcarona. Doświadczony rozgrywający właściwie własnoręcznie odmienił losy rywalizacji, i to zaledwie w 3. minuty - po soczystej dobitce lewą nogą i sytuacyjnej podcince nad niepewnym Inakim Peną.

Barca - grająca już w końcówce bez "Lewego", zmienionego po kiepskich 63 minutach - spróbowała odzyskać utracony trochę na własne życzenie komplet punktów i koniec końców cel swój osiągnęła. Już zupełnie szalony, otwarty mecz został rozstrzygnięty w samej końcówce po golach Joao Feliksa i kolejnym Torresa, który tym samym skompletował efektownego i bardzo cennego hat-tricka.

Katalońska ekipa poszła więc w ślady prowadzącego w tabeli Realu, który w niedzielę w spektakularny sposób zwyciężył 3:2 z Almerią, choć do przerwy przegrywał już 0:2. W Hiszpanii w walce o mistrzostwo aż wrze.

Bramki: Isco (56., 59.) - Ferran Torres (21., 49., 90+2.), Joao Felix (90.)