Zwycięstwo Liverpoolu w cieniu osobistego dramatu jednego z piłkarzy

Szokujące informacje na temat rodzinnej sytuacji Diaza wyszły na jaw właśnie w dzień niedzielnego spotkania. Przebywający w ojczyźnie rodzice Kolumbijczyka zostali porwani, matkę piłkarza jak na razie udało się uratować, ojciec niestety dalej najprawdopodobniej pozostaje w niewoli.

Dlatego też sam rezultat rywalizacji The Reds przeszedł tego dnia trochę na drugi plan, a z oczywistych względów Diaz nie znalazł się w kadrze meczowej. Zagrać i okazać wsparcie klubowemu koledze mieli więc okazję inni gracze z Anfield Road.

Najpiękniej zrobił to Diogo Jota, który po otwierającym golu strzelonym po półgodzinie gry podbiegł w okolice ławek rezerwowych i uniósł w powietrze koszulkę Liverpoolu z numerem 7 i nazwiskiem Diaza.

W dalszej części gry mecz należał już do bardzo aktywnego tego dnia Dominika Szoboszlaia. Węgier co i rusz napędzał ataki zespołu i to właśnie po jego dwóch asystach padały kolejne bramki dla zespołu Juergena Kloppa. Najpierw, w 35. minucie, wystawił piłkę na pustą bramkę do Darwina Nuneza, by niecały kwadrans przed końcem progresywnym podaniem otworzyć przestrzeń Mohamedowi Salahowi i zmusić defensywę Forest do wyraźnego błędu.

Liverpool (22 z 30 możliwych punktów) po niedzielnej wygranej zajmuje czwarte miejsce w tabeli.

Bramki: Diogo Jota (31.), Darwin Nunez (35.), Mohamed Salah (77.)