Legia nie dała szans beniaminkowi z Łodzi. Hat-trick Tomasa Pekharta

Potyczka wicemistrzów Polski z beniaminkiem najwyższej klasy rozgrywkowej miała zdecydowanego faworyta. Gospodarze bardzo dobrze spisywali się w przedsezonowych sparingach, a oprócz tego sięgnęli już po Superpuchar Polski, wygrywając z Rakowem Częstochowa. Obiecującą formę potwierdzili też w inauguracyjnej kolejce, nie pozwalając na wiele rywalom powracającym do ligowej elity.

Stołeczny zespół po przegranej rywalizacji o mistrzostwo Polski z Rakowem w poprzedniej kampanii dokonał kilku głośnych transakcji na rynku transferowym. Drużynę prowadzoną przez trenera Kostę Runjaicia wzmocnili m.in. Marc Gual, który w minionym sezonie zdobył koronę króla strzelców Ekstraklasy w barwach Jagiellonii Białystok, a także Patryk Kun pozyskany z Rakowa oraz Radovan Pankov z Crvenej Zvezdy Belgrad.

Dwaj ostatni znaleźli się w piątek w wyjściowym składzie, podczas gdy Gual rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. Decyzja szkoleniowca Legii w pełni się jednak obroniła. Jeszcze w pierwszej połowie wynik meczu otworzył ustawiony na szpicy Pekhart i nie było to jego ostatnie słowo. Doświadczony czeski napastnik przełamał opór beniaminka w 25. minucie, wykorzystując dobre dośrodkowanie Pawła Wszołka z prawego skrzydła. 19-letni Aleksander Bobek spisywał się znakomicie między słupkami bramki ŁKS-u, ale uderzenie Pekharta z pierwszej piłki było poza jego zasięgiem.

Gospodarze w pełni kontrolowali wydarzenia na boisku i szybko doczekali się wymarzonej szansy na podwyższenie wyniku. Niespełna dziesięć minut po strzelonym golu otrzymali rzut karny po zagraniu ręką Engjella Hotiego w szesnastce. Kapitan Legii Josue przegrał jednak pojedynek z młodym bramkarzem rywali, który świetnie wyczuł intencje strzelca .Zawodnicy warszawskiej drużyny zeszli więc na przerwę z minimalną przewagą, ale statystyki zdecydowanie podkreślały ich wyższość. Przyjezdni w pierwszej odsłonie nie oddali choćby jednego celnego uderzenia.

Po zmianie stron spotkanie zrobiło się nieco bardziej wyrównane, ale ponownie to miejscowi piłkarze okazali się konkretniejsi w ofensywie. Łodzianie najbardziej mogli żałować zmarnowanej okazji Kaya Tejana, który po szybkiej kontrze znalazł się w sytuacji sam na sam z Kacprem Tobiaszem. Do szczęścia zabrakło niewiele, gdyż piłka po jego strzale obiła słupek.

Odpowiedź Legii była jednak piorunująca. W 57. minucie po raz drugi do siatki trafił Pekhart, znów po asyście Wszołka. To podcięło skrzydła przyjezdnym, a dobił ich trzeci gol autorstwa Czecha niespełna kwadrans później. Tym razem szansę bramkową wypracował mu Bartosz Slisz.

Łodzianie przy takim rezultacie co prawda mieli więcej okazji, by dojść do głosu na połowie Legii, ale niewiele z tego wynikało i ostatecznie wrócili do domu bez żadnej zdobyczy i z bagażem trzech goli.

W pierwszym piątkowym meczu inauguracyjnej kolejki Pogoń Szczecin pokonała na wyjeździe Wartę Poznań 1:0 po trafieniu Efthymisa Koulourisa z 36. minuty.

Legia Warszawa - ŁKS Łódź 3:0 (1:0)
Bramki: Tomas Pekhart (25., 57., 69.)

Sędzia: Karol Arys (Szczecin)
Widzów: 26 584

Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Radovan Pankov, Rafał Augustyniak, Yuri Ribeiro - Paweł Wszołek, Josue (73. Jurgen Celhaka), Bartosz Slisz (81. Blaz Kramer), Juergen Elitim (61. Marc Gual), Ernest Muci (73. Maciej Rosołek), Patryk Kun - Tomas Pekhart (81. Filip Rejczyk).
ŁKS Łódź: Aleksander Bobek - Kamil Dankowski, Nacho Monsalve, Adam Marciniak, Piotr Głowacki - Pirulo (82. Maciej Śliwa), Dani Ramirez (80. Mieszko Lorenc), Michał Mokrzycki, Engjell Hoti (63. Jakub Letniowski), Bartosz Szeliga (63. Kelechukwu Ibe-Torti) - Kay Tejan (80. Piotr Janczukowicz).

(jac/po)