Euro 2024. Remis Anglików z Duńczykami w drugim meczu grupy C

Czwartek przyniósł już jedną dużą niespodziankę w tej grupie - skazywani na pożarcie Słoweńcy zremisowali z Serbami 1:1, dając sobie wydrzeć zwycięstwo w piątej (!) doliczonej minucie.

"Serbia uciekła znad przepaści" - pisaliśmy w Eurosport.pl.

Takiemu rozstrzygnięciu mogli przyklasnąć Anglicy (na otwarcie 1:0 z Serbią), którzy stanęli przed szansą na przypieczętowanie awansu do 1/8 finału już w czwartkowy wieczór, po zaledwie dwóch meczach w grupie. Do tego potrzebne było jednak zwycięstwo z wymagającymi Duńczykami (w pierwszym meczu 1:1 ze Słowenią).

Zespół, którym dowodzi Kasper Hjulmand, nie potrzebował specjalnej mobilizacji - w Skandynawii do dziś boli porażka z Anglią 1:2 w półfinale poprzedniego Euro.

Tak jak tamto spotkanie źle się zaczęło dla Duńczyków, tak to rozpoczęło.

Była dokładnie 18. minuta, kiedy na prawej stronie Kyle Walker w banalny sposób odebrał piłkę Victorowi Kristiansenowi, odsadził kompletnie zaskoczonego rywala i pognał w pole karne Danii. Dośrodkowanie obrońcy Manchesteru City nie było precyzyjne, ale zdało egzamin - po dwóch rykoszetach piłka spadła pod nogi Harry'emu Kane'owi, który z pięciu metrów otworzył wynik spotkania. Kasper Schmeichel był bez szans.

Duńczycy przeżyli déjà vu - w końcu to Kane pogrążył ich w pamiętnym półfinale Euro 2020.

Szybko strzelony gol rozluźnił piłkarzy reprezentacji Anglii, ale nie w taki sposób, jaki by sobie życzyli kibice z Wielkiej Brytanii. Bo Anglia nagle stanęła i zaczęła popełniać błędy, jakich najdroższej drużynie na Euro po prostu popełniać nie przystoi. Pojawiły się pierwsze gwizdy angielskich kibiców, którzy przecierali oczy ze zdumienia na widok swoich ulubieńców.

Gol Kane'a spętał im nogi. Zaczęły się szkolne błędy przy wyprowadzaniu piłki. Było tylko kwestią czasu, kiedy zostaną za to ukarani. Duńczykom zajęło to kwadrans.

W 34. minucie Anglicy znów nie popisali się w obronie, a piłka znalazła się przy nodze Mortena Hjulmanda. Pomocnik Sportingu był 28 metrów od bramki, na gola miał 1 procent szans, ale strzelił fenomenalnie. Piłka poszybowała z prędkością 114 km/h i od słupka wpadła do bramki.

Do przerwy remis, po przerwie podobny scenariusz. Rozochoceni Duńczycy nie ustawali w żądzy rewanżu za poprzednie mistrzostwa Europy, ale i Anglicy grali o pełną pulę, przynajmniej próbowali. Phil Foden trafił w słupek.

Angielscy kibice byli coraz bardziej zniecierpliwieni nieporadnością swoich piłkarzy, gwizdy z każdą minutą się nasilały.

Selekcjoner reprezentacji Anglii Gareth Southgate cały czas głowił się, jak przechytrzyć odważnie grających przeciwników, ale i jak wprowadzić nową jakość w szeregi własnego zespołu. Kiedy w 69. minucie ściągnął Kane'a, Anglicy grali z przodu całkowicie nowym tercetem.

W 72. minucie jeden z rezerwowych, Ollie Watkins, znakomicie odnalazł się w polu karnym po fenomenalnym podaniu Jude'a Bellinghama. Zaspali obrońcy, ale Schmeichel był na miejscu. Lepszych okazji w tym meczu nie było.

Wynik po przerwie się nie zmienił. Anglików - w dalszym ciągu liderów grupy - żegnały gwizdy.

Podział punktów nie może zadowalać żadnej ze stron, szczególnie "Synów Albionu", którzy w czwartek mieli przypieczętować awans do 1/8 finału. A tak kropki nad i poszukają dopiero we wtorek ze Słowenią.

Bramki: Hjulmand (34.) - Kane (18.)

(łup/po)