Sędziowie VAR przyznali się do błędu po zagraniu piłki ręką w polu karnym w meczu Arka Gdynia - Wisła Kraków

Piątkowy szlagier 22. kolejki piłkarskiej 1. ligi pomiędzy Arką Gdynia i Wisłą Kraków wzbudził ożywione dyskusje przez kontrowersyjną decyzję o braku rzutu karnego dla Białej Gwiazdy po zagraniu piłki ręką przez Tornike Gaprindaszwilego. Wszelkie wątpliwości w tej kwestii ostatecznie rozwiali sędziowie Piotr Rzucidło i Tomasz Listkiewicz, którzy byli odpowiedzialni za system VAR w tym spotkaniu.

Puchar Polski. Pogoń Szczecin — Wisła Kraków (Newspix)

Źródło wideo: Eurosport

Arka zremisowała u siebie z Wisłą 2:2 po trzymającym w napięciu widowisku. Gospodarze dwukrotnie obejmowali prowadzenie po golach Szymona Sobczaka i Ołeksandra Azackiego, lecz na pierwsze trafienie odpowiedział Angel Rodado, a już w doliczonym czasie gry punkt dla Wisły uratował Frederico Duarte.
Najgorętsze komentarze po tym meczu dotyczyły jednak sytuacji z pierwszej połowy, kiedy Gaprindaszwili wybił piłkę łokciem z własnego pola karnego, walcząc o pozycję z Bartoszem Jarochem. Prowadzący spotkanie Paweł Raczkowski mimo dużego doświadczenia nie dopatrzył się złamania przepisów, a pomocni nie okazali się również jego asystenci odpowiedzialni za system VAR. Rzucidło i Listkiewicz w sobotę wytłumaczyli się z tego, przyznając się do dużego błędu.

Sędziowie zmienili zdanie po meczu

Powtórki kontrowersyjnego zdarzenia w polu karnym nie pozostawiały wątpliwości, że gracz Arki dotknął piłki ręką. Arbitrzy zajmujący się wideoweryfikacją również doskonale too widzieli, ale nie zdecydowali się nawet wezwać głównego sędziego do monitora, by sam ocenił sytuację. Okazuje się, że zawiodła ich interpretacja przepisów.
- Przy analizie wiedzieliśmy, że ręka jest ułożona szeroko i odstaje od ciała. W ostatnim fragmencie zdarzenia można nawet doszukać się ruchu ręki do piłki i te kryteria optowały za przewinieniem, jednak w trakcie analizy kierowaliśmy się też tym, że zawodnik Arki był w zwarciu z obrońcą. Dla nas ułożenie ręki piłkarza Arki było w jakiś sposób usprawiedliwione, patrząc, że walczył o pozycję – tłumaczył tok myślenia arbitrów w momencie zagrania Rzucidło dla sport.tvp.pl.
Zwrócił uwagę, że kluczowe w ich ocenie było zachowanie Gaprindaszwilego, który nie patrzył nawet w kierunku futbolówki, tylko był skupiony na fizycznej rywalizacji z graczem Wisły. Podobne argumenty przedstawiał również najbardziej doświadczony w tym gronie Listkiewicz.
- Stwierdziliśmy, że zawodnik był plecami do piłki, piłka była nieoczekiwana i w tamtym momencie była to walka dwóch zawodników – wyjaśnił, zaznaczając od razu, że była to błędna ocena.
- Nawet już po meczu, a zwłaszcza w sobotę, kiedy na spokojnie obejrzeliśmy sytuację, widzimy, że napastnik ustawia się do piłki, a zawodnik Arki nie był w ogóle nią zainteresowany i próbuje mu przeszkodzić ręką. Do tego wykonał ruch ręki do piłki. Może nieświadomie, ale robi to. To jest nasz błąd i rzut karny – rozwiał wątpliwości Listkiewicz.
picture

Arka Gdynia - Wisła Kraków. Sędziowie VAR przyznali się do błędu

Foto: Newspix

Obaj sędziowie VAR zgodnie podkreślili, że właściwym wyborem byłoby wezwanie Raczkowskiego do monitora, by zmienił decyzję z boiska. Niestety refleksja nad tym zdarzeniem przyszła zbyt późno.
- Po rozmowie z obserwatorem sędziów PZPN na pomeczowej analizie uważamy, że zdecydowanie więcej aspektów przemawia za rzutem karnym - stwierdził Rzucidło. - Zawodnik Arki szedł całym ciałem w kierunku piłki, nie widział jej, ale musi brać odpowiedzialność za piłkę. Ruch ręki do piłki też był. W trakcie meczu stwierdziliśmy, że piłka była dla niego zaskakująca i to był główny czynnik. Finalnie nasza decyzja była po prostu zła i wynikała z przyjęcia nieprawidłowych kryteriów - dodał samokrytycznie.
(jac)
źródło: eurosport.pl, sport.tvp.pl
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama