Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Podpisał, pojawiła się łza. Lewandowski: gęsia skórka przeszła przez całe ciało

Emil Riisberg

08/04/2023, 09:42 GMT+2

Było wzruszenie, musiało być. - Gdy transfer został przypieczętowany, targały mną emocje - Robert Lewandowski w cyklu "Rozmowy Dzień Dobry TVN" opowiedział o momencie związania się z Barceloną. Wyznał też, że często myśli o zmarłym ojcu. Napastnik reprezentacji Polski mówił także między innymi o ojcostwie i robieniu makijażu przez córki.

Foto: Eurosport

34-letni Lewandowski od lata zeszłego roku reprezentuje barwy Barcelony. Na transfer zdecydował się po ośmiu latach występów w Bayernie Monachium. Latach sukcesów i licznych trofeów, ale w końcu przyszedł czas na zmiany.

Robert Lewandowski o transferze do Barcelony i reprezentacji

- Kiedy dowiedziałem się, że Barcelona mnie chce? Obstawiam, że było to gdzieś w lutym albo w marcu. Moim marzeniem zawsze była gra w La Liga. Wiedziałem, że pozostając w Bayernie, radości, czystej przyjemności z tego wszystkiego może szybciej zabraknąć, niż bym chciał. Gdy transfer został przypieczętowany, zadzwoniłem do Ani (żony - red.) i pamiętam, że targały mną emocje. Wzruszenie, gęsia skórka przeszła przez całe moje ciało. Po tylu latach nawet chyba łza pojawiła się - powiedział Lewandowski w cyklu "Rozmowy Dzień Dobry TVN".
W stolicy Katalonii jest uwielbiany przez kibiców. Czasami aż do przesady. - Przerażające czasami jest, jak umyjesz auto i wyjeżdżając z treningu masz na aucie ślady od palców i musisz znowu myć - dodał z uśmiechem.
Nie żałuje, że do zmiany nie doszło wcześniej. - Ostatnie lata w Bayernie były dla mnie tak wyjątkowe, tak niesamowite, wygrałem wszystko, co mogłem wygrać. Byłem dwa razy z rzędu najlepszym piłkarzem świata, więc ten czas bardzo doceniam i nie żałuję - podkreślił.
Piłkarz przyznał przy okazji, że czuje niedosyt związany z grą w kadrze.
- Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jestem trochę ofiarą własnego sukcesu. Wiele osób patrzy na reprezentację Polski przez pryzmat mój czy dwóch lub trzech zawodników, którzy też grają w dobrych klubach. Ale nie do końca tak to powinno wyglądać. Na boisku jest nas jedenastu, a nawet 23 na zgrupowaniach. Ciągle myślimy w Polsce, że jak piłkarz gra za granicą, to jest wow. Ale że teraz już wszyscy gramy za granicą - wyjaśnił Lewandowski.
- Czy jestem nasycony sukcesami reprezentacji? Nie. Wiadomo, że gdzieś liczba meczów czy moje bramki to na pewno powód do dumy, ale myślę, że to już czas, żeby odpowiedzialność zaczęli brać inni zawodnicy - zaznaczył.

Robert Lewandowski: bardzo często myślę o tacie

Lewandowski opowiedział również o najbliższych. Jego żona Anna w listopadzie ubiegłego roku poinformowała na Instagramie, że zanim została matką, doświadczyła poronienia.
- Pamiętam dokładnie ten moment. Ania przyjechała do mnie do hotelu, do Francji. Rozmawialiśmy o tym i staraliśmy się zrozumieć. To znaczy ciężko tę sytuację zrozumieć. Znaleźć wytłumaczenie dlaczego. Tym bardziej że ten okres starania się o pierwsze dziecko był długi. Wyczekiwaliśmy dziecka, a tutaj okazało się, że ludzie oceniają cię, że nie strzeliłeś gola i dlaczego tak grasz, a tak naprawdę ty masz na głowie trochę ważniejsze sprawy - tłumaczył piłkarz.
- Myślę, że u każdego sportowca, jeśli w życiu prywatnym są jakieś duże problemy, to te parę procent później w głowie zostaje. W moim przypadku to był świeży temat. Dla wielu ludzi jesteś piłkarzem i to od ciebie się wymaga, ale na końcu my też jesteśmy ludźmi i też przechodzimy przez okresy, które nie są łatwe dla nas - dodał.
Jedno z pytań dziennikarza dotyczyło zmarłego przed laty ojca. Piłkarz stracił go, gdy miał 16 lat. - Bardzo często myślę o tacie. Tak naprawdę nie zdążył zobaczyć ani jednego mojego meczu w profesjonalnej karierze. To na pewno będzie mnie bolało, jakie byłoby to uczucie, jeśli tata chociaż raz zobaczyłby mecz na wielkim stadionie - wyznał.
A jakim tatą chciałby być dla swoich córek? - Ten mój wiek, gdzie dorastałem i tak naprawdę chłonąłem wszystko, co mi świat oferował, przeżyłem praktycznie bez ojca. Staram się pokazywać moim córkom wzór ojca chyba taki, jaki chciałbym mieć. Chciałbym być takim wzorcem przede wszystkim, że jak będę już starszy, a moje dzieci będą miały własne życie, to zawsze będą chciały do mnie przyjechać, porozmawiać i spędzić czas - wyjaśnił napastnik kadry.
Zdradził też, że uwielbia bawić się z córkami. - Patrzę jak dorastają, jak działa na nich zmiana kultury, języka, jak szybko łapią i zazdroszczą i tego, że na starcie mają już taką możliwość nauki języków i mówienia w tych językach. Jestem dumny z nich, że tak fajnie się odnajdują, tak otwarte są i cieszą się w miejscu, którym są - podkreślił.
Dla dzieci, jak przyznał, jest w stanie zrobić sobie makijaż twarzy i ozdobić ręce. - Paznokci jeszcze nie dałem sobie pomalować. Od tego uciekam - śmiał się Lewandowski.

"W Święta Wielkanocne zawsze gramy"

Gdzie jest jego limit? - Na pewno gdzieś jest, sam nie wiem gdzie jeszcze, bo zdawałem sobie sprawę, że pierwszy sezon w Barcelonie może być pewną sinusoidą, bo jest wiele nowych rzeczy i wyzwań, ale jak to się unormuje, to w kolejnym roku, może dwóch latach będzie można powiedzieć, kiedy te limity się skończą - stwierdził.
Na koniec nie zabrakło też tematu Świąt Wielkanocnych. - My zawsze gramy. Oczywiście, rodzina przyjeżdża, ale ja przeważnie albo jestem na meczu, albo wracam z niego. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem w domu na Świętach Wielkanocnych w Polsce, w Warszawie, z rodziną. Może raz się udało w ostatnich latach, ale przeważnie to rodzina do nas przyjeżdża, bo wtedy są mecze i łatwiej to wszystko zorganizować u nas - skwitował.
Autor: kz, lukl / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama