Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Liverpool FC - Chelsea Londyn: wynik meczu - Superpuchar Europy 2019

Emil Riisberg

14/08/2019, 21:53 GMT+2

W tym meczu było wszystko - gole, zwroty akcji, genialne interwencje bramkarzy, aż w końcu dogrywka i rzuty karne. Te ostatnie lepiej wykonywali piłkarze Liverpoolu i to oni, a nie zawodnicy Chelsea, sięgnęli po Superpuchar Europy w Stambule. Po 90 minutach był remis 1:1, po 120 - 2:2.

Foto: Eurosport

Obie ekipy przystępowały do walki o pierwsze w sezonie europejskie trofeum w zgoła odmiennych nastrojach. Inaczej być nie mogło po tym, jak wypadła inauguracja rozgrywek Premier League. Liverpool zrobił swoje - bez najmniejszych problemów rozbił beniaminka z Norwich 4:1 i wysłał w świat jasny sygnał - wciąż jesteśmy mocni. A Chelsea? Tu było o wiele gorzej. The Blues polegli z kretesem, przegrywając 0:4 z Manchesterem United.
Faworyta wskazać nie było zatem trudno. Tyle że debiutujący na ławce trenerskiej londyńczyków Frank Lampard najwyraźniej przeprowadził w swojej szatni męską rozmowę. Efekt był zaskakująco dobry, bo Chelsea wyglądała o niebo lepiej. Zacznijmy jednak od początku.

Szturm Liverpoolu i nawałnica Chelsea

Od pierwszego gwizdka w Stambule więcej z gry miał zdobywca Ligi Mistrzów z miasta Beatlesów. Szczególnie aktywny na prawej stronie był Jordan Henderson, a niezłe okazje mieli Sadio Mane i Mohamed Salah. Bramek nie było, bo brakowało skuteczności albo świetnie interweniował Kepa Arrizabalaga.
Dominacja The Reds trwała do około 20. minuty. Później obie drużyny jakby zamieniły się koszulkami. Chelsea z początku atakowała nieśmiało, ale z każdą kolejną minutą zyskiwała pewność siebie. W końcu The Blues rozpędzili się na tyle, że już chwilę później nacierali na bramkę rywali jak natchnieni. Szaleli Christian Pulisic i Pedro, a Olivier Giroud rozochocił się na tyle, że próbował nawet przewrotki.
Efekt w końcu przyjść musiał. I przyszedł w 36. minucie. Pulisic genialnie wypatrzył w polu karnym Girouda, a ten w sytuacji sam na sam nie dał szans Adrianowi. Londyńczycy mieli prowadzenie, ale nie zamierzali się zatrzymywać. W następnej akcji po indywidualnej szarży do siatki trafił Pulisic, ale cieszyć się nie mógł, bo był na minimalnym spalonym. Liverpool został wrzucony na potwornie szybką karuzelę i uratowała go tylko przerwa.

Genialna zmiana Kloppa

Po niej na boisku pojawił się Roberto Firmino i - jak się okazało - był to strzał w dziesiątkę trenera Juergena Kloppa. Nie minęło 100 sekund drugiej części, a Brazylijczyk zdołał uprzedzić Kepę i dograć Mane do pustej bramki. Był remis i wszystko zaczynało się od początku.
Ta jedna akcja po raz kolejny obróciła obraz gry o 180 stopni. W następnych minutach gra toczyła się głównie na połowie Chelsea.
Na kwadrans przed zakończeniem podstawowego czasu Liverpool był o centymetry od szczęścia. Kepa najpierw obronił płaski strzał Salaha, a przy dobitce Virgila van Dijka dokonał małego bramkarskiego cudu. Przewracając się, zdołał sparować na poprzeczkę strzał z kilku metrów.
Chwilę później gorąco było po drugiej stronie boiska. Do siatki Adriana płaskim strzałem trafił wprowadzony z ławki Mason Mount, ale po raz kolejny tego dnia gol nie został słusznie uznany z powodu spalonego. Potrzebna była dogrywka.

Szybkie ciosy

Dodatkowy czas gry rozpoczął się od prawdziwego trzęsienia ziemi.
Pięć minut po wznowieniu dwójkową akcję zagrali Firmino z Mane i ten drugi huknął pod porzeczkę. Czerwona część trybun oszalała, zaczęło się świętowanie. Tyle że ta feta nie trwała długo.
Chwilę później Adrian powalił w polu karnym wprowadzonego na ostatni kwadrans Tammy'ego Abrahama i na jedenastym metrze stanął Jorginho. Włochowi nie zabrakło zimnej krwi i znów był remis. 120 minut i rozstrzygnięcia ciągle brakowało.
W serii jedenastek długo nikt się nie mylił. W końcu, w najważniejszym momencie, Adrian obronił strzał 21-letniego Abrahama i pierwsze w sezonie trofeum jedzie do Liverpoolu. Kolejną piękną historię napisał zatem Klopp, dla którego był to 800. mecz w karierze trenerskiej.
Liverpool - Chelsea 2:2 (5:4 w rzutach karnych)
Bramki: Mane (47., 95.) - Giroud (36.), Jorginho (101.)
Autor: pqv / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama