Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Gianluigi Buffon zakończył reprezentacyjną karierę

Emil Riisberg

14/11/2017, 07:29 GMT+1

Nie tak miało wyglądać pożegnanie Gianluigiego Buffona z międzynarodowym futbolem. Włosi przegrali baraż o udział w mistrzostwach świata ze Szwecją i do Rosji nie pojadą. Tam legendarny bramkarz miał zwieńczyć karierę. Zamiast tego w poniedziałek zalał się łzami na San Siro w Mediolanie. - To koniec, czas jest tyranem - nie krył rozpaczy.

Foto: Eurosport

Squadra Azzurra przed rewanżowym meczu ze Skandynawami była w trudnej sytuacji, musiała odrobić jednobramkową stratę. Nie udało się i Włochów na mundialu zabraknie po raz pierwszy od 60 lat.
Koniec kariery w reprezentacji po rosyjskiej imprezie zapowiadał Buffon. Przy braku awansu ten moment nastąpił wcześniej, co bramkarz - nie kryjąc łez - potwierdził w pomeczowym wywiadzie.
- Nie jest mi szkoda mnie samego, tylko całego włoskiego futbolu. Zawiedliśmy. To coś, co jest odczuwalne w społeczeństwie. Zabrakło nam zimnej krwi, aby zdobyć bramkę. O wyniku barażu decydują etapy meczu, a te zwykle nie układały się po naszej myśli. Ale to zrozumiałe, bo to nasza wina.
39-letni bramkarz zaznaczył też, że nie boi się o przyszłość reprezentacji Włoch. - Po złych chwilach potrafimy się podnieść. Opuszczam drużynę pełną utalentowanych piłkarzy, którzy na pewno będą mieli coś do powiedzenia na arenie międzynarodowej - podkreślił.

- To koniec, czas jest tyranem - mówił Buffon. I zastanawiał się, jakie decyzje podejmą jego koledzy, którzy również przez lata stanowili o sile Włochów. - Barzagli, De Rossi, Chiellini - być może oni też odejdą? Myślę, że Leo Bonucci zostanie jeszcze w kadrze - analizował. I rzeczywiście cała wymieniona przez niego trójka również potwierdziła rozstanie z drużyną narodową.

Legenda

Buffon w kadrze grał przez dwie dekady. Po raz pierwszy pojawił się w drużynie narodowej w 1997 roku, a do poniedziałku uzbierał 175 występów (najwięcej wśród Włochów). Był na pięciu mundialach. Jeden - 2006 roku - wygrał. Ma też srebro mistrzostw Europy z 2012 roku. Legenda, która imponowała nie tylko osiągnięciami na murawie, ale też pozaboiskową klasą - w poniedziałek to on jako jedyny klaskał podczas szwedzkiego hymnu. Publiczność na San Siro głośno w tym momencie gwizdała.
Jak dużym wydarzeniem w europejskiej piłce jest odejście Gigiego doskonale wie kapitan reprezentacji Polski Robert Lewandowski. Napastnik Bayernu napisał tylko jedno, ale bardzo znaczące słowo - legenda.

Autor: pqv/TG / Źródło: sport.tvn24.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama