Kaczmarek niczego nie zostawiła przypadkowi. Pewnie awansowała do finału

Po thrillerze z udziałem Ewy Swobody, która przez kilka chwil godziła się już z brakiem awansu do finału biegu na 100 m (ostatecznie wystąpi jako dziewiąta zawodniczka), przyszła pora na półfinały rywalizacji na czterokrotnie dłuższym dystansie.

W trzecim biegu startowała Kaczmarek, jedna z największych polskich nadziei medalowych w Budapeszcie. By nie zostawiać niczego przypadkowi, polska biegaczka musiała zająć jedno z dwóch pierwszych miejsc. Tylko one bowiem gwarantowały awans do finału, pozostałe dwa miejsca przyznawane są przegranym zawodniczkom z najlepszymi czasami spośród wszystkich trzech półfinałów.

Polka wystartowała świetnie i przez cały czas utrzymywała znakomite tempo. Na ostatnią prostą wybiegła niemal równo z reprezentantką Barbadosu Sadą Williams, a na ostatnich metrach zdecydowała się jednak przyspieszyć.

Na mecie osiągnęła wynik 49.50, zaledwie o dwie setne sekundy gorszy od jej rekordu życiowego. Wynik Polki okazał się najlepszym rezultatem spośród wszystkich biegów półfinałowych.

- Wiedziałam, że to jest kluczowy bieg, że mam mocne rywalki. Naprawdę chciałam wejść do tego finału. Udało się i jestem bardzo szczęśliwa - powiedziała bardzo zmęczona zawodniczka w rozmowie z Eurosportem po półfinale.

- Wyszłam na ostatnią setkę na pierwszym lub drugim miejscu i już wtedy wiedziałam, że wejdę. Ale chciałam powalczyć o pierwsze miejsce i lepszy tor - przyznała zwyciężczyni półfinałów. - W finale będzie siedem mocnych rywalek, a ja dam z siebie wszystko i zobaczymy, na co to wystarczy - zapowiedziała.

Finał rywalizacji na 400 m kobiet zaplanowany jest na środę o godzinie 21:35.