Syn LeBrona Jamesa poznał diagnozę. Rodzina nie traci wiary

LeBron James od lat powtarza, że przed zakończeniem swojej wielkiej kariery pragnie rozegrać sezon w NBA u boku syna. Do niedawna plany te wydawały się bardzo realne. Bronny szykował się do pierwszego roku gry w lidze uniwersyteckiej, a jego nazwisko pojawiało się już we wstępnych przewidywaniach dotyczących przyszłorocznego naboru do NBA.

Pod koniec lipca świat koszykówki zmroziła jednak informacja o groźnym zasłabnięciu 18-latka podczas treningu z zespołem USC Trojans z Uniwersytetu Południowej Kalifornii. Doszło wówczas u niego do nagłego zatrzymania krążenia, a pierwszej pomocy udzielono mu jeszcze na parkiecie. Następnie trafił na oddział intensywnej terapii.

"Bronny'emu Jamesowi udzielono skutecznej pomocy dzięki szybkiej interwencji zespołu medycznego USC" - przekazano w komunikacie szpitala po wypisaniu koszykarza do domu.

Miesiąc po tamtych dramatycznych wydarzeniach ogłoszono prawdopodobną przyczynę problemów zdrowotnych młodego zawodnika. Przeprowadzone u niego badania potwierdziły kłopoty z sercem, lecz jego rodzina zapowiada, że nastolatek w najbliższej przyszłości powróci do gry.

"Zidentyfikowano prawdopodobną przyczynę nagłego zatrzymania krążenia pana Jamesa. Jest to znacząca anatomicznie i funkcjonalnie wrodzona wada serca, która będzie leczona. Jesteśmy przekonani, że Bronny'ego uda się w pełni wyleczyć i pewni jego powrotu do koszykówki w najbliższej przyszłości" - poinformował w oświadczeniu rzecznik rodziny Jamesów.

Syn gwiazdy NBA ma jeszcze sporo czasu przed nadchodzącym sezonem uniwersyteckim. Jego drużyna USC Trojans rozpocznie rozgrywki 6 listopada meczem z Kansas State.

W przeszłości sportowcy wracali już do swoich profesjonalnych karier po zatrzymaniu akcji serca podczas gry. Dokonali tego m.in. Damar Hamlin uprawiający futbol amerykański, koszykarz Keyontae Johnson czy piłkarz Christian Eriksen.

(jac/twis)