Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Sprawa pobicia koszykarki VBW Arki Gdynia Mikayli Cowling trafiła do sądu

Eurosport
📝Eurosport

Akt. 10/04/2024, 11:23 GMT+2

Koszykarki VBW Arki Gdynia po dwóch latach wróciły na podium mistrzostw Polski. Z brązowego medalu cieszyła się między innymi brutalnie pobita na początku sezonu Mikayla Cowling. Do sądu w Gdańsku trafił akt oskarżenia w sprawie dramatycznych wydarzeń. Mężczyźnie, który ją zaatakował grozi 7,5 roku więzienia.

Mikayla Cowling pobita w Gdańsku. Komunikat policji

Do pobicia doszło w październiku ubiegłego roku w klubie muzycznym w Gdańsku. Cowling następnego dnia nie miała treningu, współnie z koleżankami z zespołu chciała świętować wygrany kilka godzin wcześniej mecz. Została zaatakowana przy damskiej toalecie. Ciosy, w głowę, zadawał ochroniarz.
Amerykanka doznała pęknięcia kości oczodołu. Sprawa była poważna. Martwiono się, czy pokiereszowana kość nie uciska na któryś z nerwów.
Był dopiero początek sezonu. Klub rozważał zakontraktowanie dodatkowej zawodniczki. Pomysł porzucono po rozmowach z Amerykanką, która dała do zrozumienia, że jest zdeterminowana, by jak najszybciej wrócić. O tym, że nie zamierza opuszczać Polski, poinformowała od razu.
picture

Koszykarki Arki Gdynia wspierają Mikaylę Cowling

Foto: facebook

"To nie była już ta sama zawodniczka"

Do siebie doszła nadspodziewanie szybko. Przerwa miała trwać dwa miesiące, tymczasem na parkiecie była już po miesiącu.
- To była kwestia jej hartu ducha. Mogła dłużej przechodzić rekonwalescencję, ale zadecydowała chęć grania. Oczywiście, podstawą była zgoda wyrażona przez lekarza. Na szczęście nie doszło do uszkodzeń w obrębie gałek ocznych, co było największym zagrożeniem i czego się obawialiśmy - wspomina w rozmowie z eurosport.pl Bogusław Witkowski, prezes Arki.
Tego dnia Arka zwyciężyła, Cowling zaliczyła jeden z najlepszych meczów całego sezonu. Zagrała w przygotowanej specjalnie dla niej masce ochronnej. Taki był wymóg lekarza.
picture

Pierwsze mecze po powrocie Cowling musiała rozgrywać w specjalnej masce

Foto: Newspix

Występowała w niej jeszcze przez miesiąc, potem nie był już jej potrzebna. Amerykanka rozgrywki dokończyła bez żadnych problemów, w marcu po pokonaniu w dwumeczu Ślęzy Wrocław sięgnęła z drużyną po brązowe medale.
- Na parkiecie nie było widać tego, co się stało. Starała się normalnie grać, walczyć, rzucać. Taka trauma jednak zostaje. Nie ma co ukrywać, że to nie była już ta sama zawodniczka, tak radosna i otwarta do ludzi jak wcześniej. Po takim czymś człowiek woli trzymać się w grupie, którą zna. Unika obcego towarzystwa, przebywania nawet w miejscach, gdzie ekscesy takie jak tamten teoretycznie nie mają prawa się zdarzyć - mówi szef gdynianek. - Od tamtego wieczoru inne dziewczyny z zespołu też omijały niektóre miejsca szerokim łukiem. Klub muzyczny okazał się mordownią, w którym takie wypadki się zdarzają - dodaje.
picture

Mikayla Cowling (z lewej) cieszy się z brązowego medalu

Foto: Newspix

Sprawa trafiła do sądu

Sprawca pobicia, 48-letni mieszkaniec Gdańska trafił w ręce policji trafił już dwa dni po zdarzeniu.
"Ustalone okoliczności wskazują, że podejrzany podjął działania pozostając w błędnym przekonaniu, że do damskiej toalety wszedł mężczyzna" – przekazywała jesienią prokuratura. Tuż po zajściu przepraszał za to, co zrobił.
Prokuratura zastosowała wobec niego policyjny dozór oraz wydała zakaz zbliżania się i kontaktowania z koszykarką. Usłyszał zarzut uszkodzenia ciała pokrzywdzonej i spowodowania u niej obrażeń trwających powyżej siedmiu dni. Pod koniec marca zarzut został objęty aktem oskarżenia, który trafił do Sądu Rejonowego Gdańsk Południe. 48-latek był wcześniej karany za podobne czyny w związku z czym grozi mu nawet do 7,5 lat więzienia.
Zawodniczkę reprezentuje adwokat wynajęty przez Arkę. Koszykarka będzie domagać się odszkodowania.
picture

Pobita koszykarka VBW Arki Gdynia Mikayla Cowling

Foto: Newspix

Jej pierwszy sezon w Gdyni. Ostatni? "Zaufała nam"

Jej sportowa przyszłość jest na razie niewiadomą. Kontrakt w Gdyni wypełniła. Arka jest na etapie rozmów z jej agentem w sprawie ewentualnych występów Amerykanki w drużynie w kolejnym sezonie. Decyzja należy nie tylko do Cowling, która może mieć inne oferty, ale też trenera zespołu oraz menedżer Agnieszki Bibrzyckiej, którzy kompletując zespół, muszą liczyć się z przepisami, choćby tymi ograniczającymi liczbę zagranicznych koszykarek.
Prezes gdynianek nie sądzi, aby przykre wydarzenia z października miały wpływ na to, czy Cowling będzie chciała grać w Polsce.
- W żadnym momencie Mikayla nie zgłaszała pretensji do klubu. Nie narzekała, że zostawiliśmy jej w tej sytuacji samą. Kiedy kontaktowała się z nią amerykańska ambasada, z pytaniem, czy nie potrzebuje opieki, odpowiedziała, że klub odpowiednio się nią zajął. Zaufała nam - mówi nam Witkowski.
(TG/twis)
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama