Przepychanki za metą Vuelty. Pracownik drużyny powalony przez policję

Ostatnie dni nie należały do najlepszych w historii zespołu Jumbo-Visma. Od strony sportowej sprawy nie mogły się dla kolarzy holenderskiej drużyny ułożyć lepiej, zajmują bowiem w klasyfikacji generalnej Vuelta a Espana trzy pierwsze miejsca. Jednak atmosfera towarzysząca walce o zwycięstwo w wyścigu daleka była od ideału. Wewnętrzne tarcia o to, kto powinien stanąć na najwyższym stopniu podium w Madrycie zaowocowały poważnym kryzysem wizerunkowym ekipy.

Na 18. etapie wszystko zdawało się wracać do normy. Jonas Vingegaard i Primoż Roglicz solidarnie pracowali na to, by jadący w koszulce lidera wyścigu Sepp Kuss bezpiecznie dojechał do mety. Amerykanin zdołał nawet na ostatnich metrach odcinka nieznacznie powiększyć przewagę nad Duńczykiem.

Dobre humory na Puerto de la Cruz de Linares, gdzie zlokalizowana była meta 18. etapu, popsuł jednak nieprzyjemny incydent z udziałem jednego z członków sztabu Jumbo-Visma.

Zaczęło się od tego, że do odpoczywającego po ukończonym etapie Vingegaarda podszedł jeden z pracujących na miejscu policjantów i poprosił kolarza o odsunięcie się, by zrobić miejsce dla przejeżdżających samochodów technicznych i dyrekcji wyścigu. Duńczyk dopiero łapał oddech i dopijał podany mu przez asystenta napój.

Prawdopodobnie właśnie dlatego pracownik drużyny postanowił zareagować. Zrobił to jednak zbyt gwałtownie, próbując odsunąć policjanta od Vingegaarda.

Na odepchnięcie natychmiast zareagowali inni będący w pobliżu stróże prawa, którzy natychmiast obezwładnili asystenta kolarza. Po krótkiej przepychance odprowadzili go na bok. Z relacji świadków zdarzenia wynikało, że Vingegaard, gdy już ochłonął, poszedł wyjaśnić sytuację. Od policjantów miał się dowiedzieć, że nic się nie stało, ale "trzeba przestrzegać zasad".