W 2014 roku Michał Kwiatkowski wygrał Strade Bianche po raz pierwszy. Jako zwycięzca wrócił trzy lata później
8 marca 2014 roku. Na wypełnionym po brzegi Piazza del Campo, centralnym placu Sieny, tłum ludzi wypatruje kolarza, który jako pierwszy wyłoni się z prowadzącej na rynek uliczki. Nagle pojawia się on, Michał Kwiatkowski. W koszulce mistrza Polski samotnie pokonuje ostatnią prostą, z niedowierzaniem łapiąc się za głowę. Strade Bianche było jego. Po raz pierwszy, ale nie ostatni.
Kwiatkowski wygrał Strade Bianche 2014
Źródło wideo: Eurosport
Rok 2014 należał do Kwiatkowskiego. 23-letni wówczas kolarz, trzeci sezon jeżdżący w barwach Omega Pharma - Quick-Step, jeszcze zanim na początku marca stanął na starcie w San Gimignano, miał na koncie cztery zwycięstwa, w tym klasyfikację generalną Volta ao Algarve. W Strade Bianche, rozgrywanym wtedy dopiero po raz ósmy, był debiutantem.
Stosunkowo młody, bo rozgrywany dopiero od 2007 roku wyścig nie miał jeszcze wysokiej rangi, ale lista startowa robiła wrażenie. Szybko zdobywająca popularność toskańska impreza, o dość nowatorskim formacie, bo prowadząca przez rzadko wówczas wykorzystywane odcinki szutru (dziś to niemal obowiązkowy punkt Giro d'Italia czy Tour de France), przyciągała najlepszych.
Dwójkowa akcja przyszłych mistrzów świata
Kwiatkowski większość trasy pokonał w głównej grupie. Nie obyło się bez problemów, 80 km przed metą miał defekt. Zdołał jednak wrócić do peletonu, który w miarę pokonywania kolejnych odcinków "białych dróg" i zbliżania się do Sieny rozciągał się i dzielił na mniejsze grupki. Polacy (obok Kwiatkowskiego w tej samej ekipie jechał Michał Gołaś) trzymali się z przodu, goniąc uciekinierów i próbując zmęczyć rywali.
22 km przed metą do przodu wyrwał się Słowak Peter Sagan (wówczas w barwach Cannondale). Kwiato natychmiast doskoczył do koła późniejszego trzykrotnego mistrza świata. Z kilometra na kilometr budowali przewagę, przed nimi nie było już nikogo.

Decydująca walka rozegrała się na ikonicznej już dzisiaj Via Santa Caterina. Ułożona z charakterystycznych czarnych płyt ulica pnie się pod górę, w najbardziej stromym miejscu dochodząc do 16 proc. nachylenia. Na jej szczycie czeka ostry zakręt w prawo - zmora wielu kolarzy wyczerpanych 200-kilometrową, szaloną jazdą.
To właśnie na tym stromym odcinku Kwiatkowski zaatakował Sagana. Postawił wszystko na jedną kartę, stanął w pedałach i wyprzedził Słowaka. Ten nie był w stanie odpowiedzieć.
Ostatnie zakręty Kwiatkowski pokonał samotnie. Dojeżdżając do mety na Piazza del Campo, łapał się z niedowierzaniem za głowę. Miał już na koncie kilka zwycięstw, ale to było pierwsze, które oglądał niemal cały kolarski świat. Większym było już tylko mistrzostwo świata w Ponferradzie, wywalczone niewiele ponad pół roku później.
/origin-imgresizer.eurosport.com/2023/02/10/3550150-72312173-2560-1440.jpg)
Kwiatkowski wygrał Strade Bianche 2014
Źródło wideo: Eurosport
Triumfalny powrót na Strade Bianche
Sukces w Strade Bianche Kwiatkowski powtórzył trzy lata później, jeżdżąc już w barwach najlepszej w ówczesnym peletonie grupy Sky (dziś Ineos - Grenadiers). W rozgrywanym tym razem w dużo trudniejszych warunkach pogodowych wyścigu polski kolarz od początku jechał bardzo aktywnie, dyktował tempo, inicjował ataki.
W końcowej fazie rywalizacji znalazł się w czteroosobowej grupie, obok takich specjalistów od wyścigów jednodniowych jak Tim Wellens, Zdenek Stybar czy Greg Van Avermaet. Tym razem Kwiato zaatakował wcześniej, daleko przed Via Santa Caterina. Cały ostatni podjazd pokonał samotnie i po raz drugi na rynku w Sienie uniósł ręce w górę w geście zwycięstwa.
/origin-imgresizer.eurosport.com/2023/02/02/3541678-72180733-2560-1440.jpg)
Michał Kwiatkowski wygrał Strade Bianche 2017
Źródło wideo: Eurosport
Do dziś jest jednym z zaledwie trzech kolarzy, którzy toskański wyścig wygrali więcej niż raz. Trzy zwycięstwa zanotował słynny Szwajcar Fabian Cancellara (organizatorzy uhonorowali go, nazywając jego nazwiskiem jeden z odcinków szutru), wynik Kwiatkowskiego wyrównał też Słoweniec Tadej Pogaczar (UAE Team Emirates - XRG).
Jak będzie tym razem?
Pogaczar faworytem tegorocznej edycji
Na pewno niełatwo. Choćby właśnie na obecność Pogaczara. Aktualny mistrz świata tak bardzo odstaje dziś od reszty stawki, że część peletonu tylko się zastanawia, kiedy Słoweniec po prostu odjedzie. W tym roku dodatkowo może go motywować chęć wyrównania osiągnięcia Cancellary.
Jednak nie on jeden będzie miał apetyt na zwycięstwo. Na liście startowej znaleźli się m.in. czwarty przed rokiem Brytyjczyk Thomas Pidcock (Q36.5), świetnie prezentujący się od początku sezonu Szwajcar Marc Hischi (Tudor) czy choćby Duńczyk Magnus Cort (Uno-X Mobility), który jeszcze kilka dni temu szalał w hiszpańskim wyścigu O Gran Camino, gdzie wygrał trzy etapy.
/origin-imgresizer.eurosport.com/2024/03/02/3921323-79659233-2560-1440.jpg)
Tadej Pogaczar wygrał wyścig Strade Bianche
Źródło wideo: Eurosport
Ale Kwiatkowski też w tym roku pokazał, że potrafi zaskoczyć rywali wczesnym atakiem i długą, samotną jazdą rozstrzygnąć wyścig na swoją korzyść. W ten właśnie sposób wygrał w połowie lutego Clasica Jaen. Wysoką dyspozycję zaprezentował też w rozgrywanym w połowie tygodnia Trofeo Laigueglia. A ponieważ nigdy nie ukrywał, że Strade Bianche to jeden z jego ulubionych wyścigów i bardzo pragnie dopisać do swojego dorobku trzeci triumf w Sienie, kibice mogą się spodziewać zaciętej walki w wykonaniu Polaka.
Strade Bianche 2025 - gdzie oglądać? O której transmisja?
Początek transmisji z wyścigu Strade Bianche mężczyzn w sobotę o godz. 14:05 w Eurosporcie 2 i na platformie Max. Wcześniej, od 11:45 transmisja z wyścigu kobiet z udziałem m.in. Katarzyny Niewiadomej.
(macz/łup)
Powiązane tematy
Reklama
Reklama
/origin-imgresizer.eurosport.com/2024/11/22/image-53f38665-04cc-478d-88a3-8e3fdda0e38e-68-310-310.jpeg)