Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Pomyliła sale, została brydżystką. Starszy kapral podchorąży Zalewska myśli o herculesach

Rafal Kazimierczak

Akt. 26/12/2023, 11:24 GMT+1

Aktywna jest bardzo, na większość pasji, które do niedawna pochłaniały ją całkowicie, zwyczajnie brakuje jej czasu. Starszy kapral podchorąży Joanna Zalewska nauki pobiera w legendarnej Szkole Orląt, by w przyszłości, najlepiej tej niedalekiej, pilotować samoloty największe - boeingi i herculesy. W cywilu gra w brydża, tak dobrze, że po sukcesy sięga na arenie międzynarodowej.

Polacy mistrzami świata w brydżu sportowym

Sukcesy brydżowe Joanna Zalewskiej, te najważniejsze:
2018 - mistrzostwo Europy juniorów.
2022 - 3. miejsce w 45. Mistrzostwach Świata Kobiet Venice Cup, kategoria open. Zalewska była najmłodszą uczestniczką imprezy.
2023 - 1. miejsce w Finałach Brydżowej Ekstraklasie. Zalewska była jedyną kobietą wśród 38 osób zgłoszonych do rozgrywek.
picture

Polacy mistrzami świata w brydżu sportowym

Dęblin, Lotnicza Akademia Wojskowa, uczelnia wchodząca w skład Sił Powietrznych. Kształci żołnierzy oraz kandydatów na żołnierzy zawodowych, kształci także personel lotniczy dla służb cywilnych. Rektorem-Komendantem jest gen. bryg. pil. dr inż. Krzysztof Cur.
Tu, na czwartym roku, studiuje Zalewska. Kierunek - Pilotaż Samolotów Transportowych. Na co dzień, jak wszyscy, zakłada mundur, obowiązkowo. Jak każdy student i studentka studiów wojskowych obowiązkowo zakwaterowana jest w akademiku znajdującym się na terenie jednostki.
Skąd to latanie, ta miłość do niego? Skąd ta lotnicza szkoła? Opowiada Joanna: - Nie pamiętam dokładnie, ile miałam lat, na pewno mniej niż 10. Poznałam osobę, która ukończyła tę uczelnię. Nikt z rodziny, przypadkowa znajomość, w sumie ciekawa historia. To był pan, który u nas w domu zajmował się elektryką, po lotniczym wypadku musiał się przebranżowić. To od niego usłyszałam, że w Dęblinie istnieje taka szkoła. To przez niego lub dzięki niemu samolotami i lataniem zaczęłam się interesować coraz bardziej. Bardzo wcześnie pomyślałam, że nie ma lepszej pracy niż bycie pilotem. I tego się trzymałam, cały czas.
Miłość do samolotów zaczęła się zaskakująco (archiwum prywatne)

Pływanie, nurkowanie, taniec, jazda konna...

Urodzona w roku 2001, w Warszawie. Jedynaczka. Jak na osobę tak młodą lista jej aktywności, tych sportowych, jest imponująco długa.
Pływanie i nurkowanie?
- Nurkowali rodzice, dla przyjemności, nie zawodowo. Na którychś wakacjach, kiedy byłam dziewczynką, mama kupiła mi pakiet nurkowy dla początkujących, żeby sprawdzić, czy i mnie spodoba się to nurkowanie. Spodobało się. Wodę lubię bardzo, zawsze lubiłam. Mam uprawienia ratowniczki WOPR, to był taki pomysł na pierwszą w życiu pracę, wakacyjną. Pracowałam na basenie w Powsinie. Poważniejsze przypadki mieliśmy dwa, na szczęście nikomu nic się ostatecznie nie stało – wspomina Joanna.
Taniec?
- Zaczęło się od baletu w szkole na ulicy Moliera w Warszawie, niedaleko Teatru Wielkiego - Opery Narodowej. Miałam problemy z iksami w nogach, a mama stwierdziła, że balet będzie najbardziej efektywnym sposobem, by dziecko nad tym pracowało. Potem, jako 11-latka, postawiłam na taniec nowoczesny, sportowy, w Grawitacji Piaseczno. Sukcesy - kilka tytułów w mistrzostwach Polski, dwa tytuły w mistrzostwach świata, grupowo, w show-dance. Taniec musiałam rzucić, niestety. Pojawiły się problemy z ferrytyną, czyli białkiem odpowiedzialnym za transport tlenu, więc kwestia takiego nadwyrężania organizmu nie wchodziła w grę. W lotnictwie mi to nie przeszkadza, tu nie dochodzi do skrajnego wyczerpania, jak w czasie tanecznych układów. Mogę biegać nawet maratony, bo stały poziom zmęczenia przy takich problemach nie jest zły. Chodzi o unikanie sytuacji, w których organizm daje z siebie 100 procent. A w tańcu sportowym w te dwie minuty trzeba dać z siebie więcej niż 100 procent – wylicza.
Jazda konna? Joanna ma srebrną odznakę jeździecką, co oznacza, że jeździ dobrze, ale to wciąż poziom jedynie amatorski.
Łyżwy szybkie, bieganie, karate, aikido, siłownia?
- Wszystko amatorsko, nie ma o czym pisać. Roznosiła mnie energia, nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu - tłumaczy.
Dobrze, pytanie podstawowe. Jak dziewczyna aktywna tak bardzo zafascynowana brydżem zasiadła do stolika i spędza przy tym stoliku długie godziny?
- Rzuciłam taniec, ale instynkt zawodniczki i wola walki pozostały - opowiada. - Trzeba było poszukać czegoś innego. Nie chodziło o to, żeby się wybiegać i wyszaleć, zależało mi na rywalizacji, na czymś, w czym mogłabym spróbować zostać najlepszą w swojej kategorii wiekowej. Pomógł przypadek, w szkole, w liceum im. Staszica, pomyliłam sale - weszłam do tej, w której trwały zajęcia brydżowe, prowadzone przez pana Piotra Dybicza. Weszłam i zostałam. Na początku mama nie była tym brydżem zachwycona, bo w rodzinie nikt nie grał, w ogóle wszelakie gry karciane kojarzyły się u nas z hazardem. Dzisiaj mama sama gra, obydwie uwielbiamy rywalizować przy brydżowym stoliku.
Co w brydżu jest ekscytującego? Co magnetycznego i fascynującego, że ją - młodą dziewczynę - wciągnęło na dobre?
Joanna wyjaśnia: - Według mnie brydż przypomina życie, bardzo je przypomina. W brydżu za każdym razem można się czegoś nauczyć, na swoich i cudzych błędach. Brydż polega też na współpracy, co przydaje się poza nim, w pracy czy w szkole. W brydżu nie zawsze trzeba polegać tylko na sobie. Przy okazji złamię jeden ze stereotypów - dobry brydżysta nie musi być dobrym matematykiem. Matematyka pomaga, to na pewno, nie jest jednak warunkiem koniecznym. W tym sporcie frajdę może odnaleźć każdy.
Brydż przypomina jej życie (archiwum prywatne)

Wirówka na deser

Wstąpić w progi Szkoły Orląt, uczelni tak szacownej, łatwo nie jest. Medyczne badania dla kandydatów, w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej, trwają tydzień. Żartów nie ma, pilot zdrowie musi mieć żelazne.
- Można powiedzieć, że nie chcą kupować kota w worku, badania są zatem szczegółowe, od tych podstawowych, do tych mających sprawdzić, czy ktoś w najbliższym czasie narażony jest na przykład na wadę wzroku. A ostatniego dnia, na deser, jest tak zwana wirówka, sprawdzająca tolerancję na przeciążenia - opowiada Joanna.
Przedmiotów - rocznie - studenci mają ponad 40. Tak, ponad 40. Podzielone są na trzy kategorie.
Kategoria pierwsza - zajęcia stricte akademickie, wymagane do uzyskania tytułu inżyniera, czyli matematyka, fizyka, konstrukcja maszyn, wytrzymałość i wymiana ciepła. Z grubsza - wszystko, co związane z techniką.
Kategoria druga - zajęcia stricte lotnicze: budowa statków powietrznych, kontrola ruchu i taktyka.
Kategoria trzecia - zajęcia i przedmioty wojskowe, wymagany do tytułu oficera sił powietrznych, z których wykłady odbywają się pod koniec roku i w wakacje.
Jak to w wakacje? Przyszli lotnicy nie mają wtedy wolnego od nauki?
- Nie mamy - pada krótka odpowiedź, żołnierska. - Przysługuje nam urlop, jesteśmy tu w systemie pracy. A najwięcej zajęć z latania odbywa się właśnie w wakacje.
Joanna Zalewska jest mistrzynią Europy juniorów

Boeingi i herculesy

Te szkoleniowe loty odbywa na niewielkich Diamondach DA 20 i 40. Co ją w lataniu fascynuje? Jak się czuje tam, wysoko, ponad tym wszystkim, co zostaje na dole?
- Czuję spokój, przede wszystkim spokój. Taki melancholijny nastrój - odpowiada. - Studiuję jeszcze na Akademii Leona Koźmińskiego, kierunek prawo w zarządzaniu biznesem, ale przyszłość chcę związać z lotnictwem. Zdecydowanie z nim, skoro już jako dziewczynka wiedziałam, że lepszej pracy nie ma.
Stop. Moment. Jeszcze raz. Jak to Akademia Leona Koźmińskiego, jak to prawo w zarządzaniu biznesem? Kolejne obowiązki, przy takim ich natłoku? Przy skoszarowaniu i ponad 40 przedmiotach w Szkole Orląt?
- Dlatego te drugie studia są w systemie zaocznym - wyjaśnia Joanna. Aha.
- Grę w brydża kocham i uwielbiam, od tamtego dnia, kiedy pomyliłam w szkole klasy i trafiłam na zajęcia pana Dybicza. Kocham, uwielbiam i chcę być w brydżu coraz lepsza, trenować staram się w każdej wolnej chwili, za pośrednictwem na przykład platformy Bridge Base Online, a oprócz tego w niektóre weekendy jeżdżę na kongresy brydżowe organizowane w różnych częściach Polski. Marzeniem, które realizuję krok po kroku, jest jednak pilotowanie samolotów. Licencję na maszyny lekkie już mam, celem jest zrobienie tej na największe - boeingi i herculesy. Od jakiegoś czasu robię naloty, żeby taką zawodową licencję uzyskać.
Rafał Kazimierczak
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama