Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Robert Lewandowski wylicytował medal Dawida Tomali. Mistrz olimpijski z Tokio w szoku

Emil Riisberg

10/01/2022, 15:30 GMT+1

Jest w szoku, przez Roberta Lewandowskiego, a raczej dzięki niemu. - Jadąc na Galę Mistrzów Sportu, nie spodziewałem się takiego zakończenia tej historii - mówi eurosport.pl Dawid Tomala. Wybitny piłkarz najpierw za 280 tysięcy złotych wylicytował wywalczone przez chodziarza olimpijskie złoto, a potem oznajmił, że i tak mu je zwróci. Pozyskane pieniądze przeznaczone zostaną dla chorych i

Foto: Eurosport

Tomala na igrzyskach zachwycił. Po tytuł na morderczym dystansie 50 km sięgnął w Japonii sensacyjnie, startując w tej konkurencji dopiero po raz drugi w karierze. Pod wrażeniem jego sukcesu - o czym sam mówił - był także Lewandowski.

Panowie spotkali się w sobotni wieczór w Warszawie. Odbierając statuetkę za zajęcie czwartego miejsca w 81. Plebiscycie "Przeglądu Sportowego", chodziarz opowiedział o założonej przez siebie fundacji "ToMAli Zwycięzcy", wspierającej dzieci chore i te z domów dziecka. Ogłosił, że złoty medal przekazuje na licytację, by zebrać środki na operację 12-letniego Kacperka, cierpiącego na porażenie mózgowe.

Tomala: z Robertem nadajemy na tych samych falach

Lewandowski, który w plebiscycie triumfował, sprawą zainteresował się od razu.
- Zaproszono nas na wspólny wywiad i w czasie rozmowy padło pytanie, co byśmy od siebie "wzięli". Robert szybko odpowiedział, że chciałby olimpijski medal. Na co ja, że wobec tego zapraszam do licytacji, tu, na miejscu, w hotelu, niebawem się rozpocznie - wspomina Tomala.

Piłkarz zostać nie mógł - pędził na lotnisko, wracał do czekających go w Bayernie Monachium obowiązków, obiecał jednak, że wszystkim zajmie się jego przedstawicielka. Słowa dotrzymał, to za jej pośrednictwem zaoferował 280 tysięcy złotych.
- To był szok. Wciąż jest - przyznaje mistrz olimpijski. - Można powiedzieć, że zadecydował przypadek, zaczęło się przecież od tego wspólnego wywiadu. Ale ja w przypadki nie wierzę. Robert to superczłowiek, nadajemy na tych samych falach. Czułem się przy nim jak przy kumplu, którego zna się od zawsze.

"Ogłosił, że mi go odda"

Sprawa wygląda teraz tak, że Tomala poleciał właśnie na obóz do Portugalii, Lewandowski jest w Monachium, a olimpijskie złoto albo w Warszawie, albo w drodze do nowego właściciela. Nowego - jak się okazuje - nie na długo.
- Nie dość, że "Lewy" mój medal wylicytował, to jeszcze ogłosił, że mi go odda. Mamy się spotkać, kiedy obaj znajdziemy jakiś dogodny termin. Na razie on musiał wracać do swojej roboty, a ja do swojej - tłumaczy.

"Mam nadzieję, że to złoto jeszcze komuś pomoże"

"ToMAli Zwycięzcy" dopiero zaczyna funkcjonować. Działalnością charytatywną Tomala zajmuje się jednak od lat czterech, mniej więcej. Z młodzieżą, powiedzmy, że tą trudną, pracuje jego wujek. Dawid pomaga, wspólnie organizują dla dziewczyn i chłopaków zawody sportowe. Pokazują, że przez sport można coś w życiu zmienić i coś z nim osiągnąć. Charaktery bywają naprawdę trudne, ale na boisku czy bieżni ten charakterek czasami bardzo się przydaje.

Próśb o pomoc mistrz już dostaje setki. - Na operację Kacperka, by zaczął chodzić, potrzebne było 140 tysięcy. Dzięki hojności Roberta mamy dwa razy tyle, więc w miarę szybko będziemy mogli przeznaczyć te pieniądze na inne dzieci. Szczegóły jeżeli ktoś jest zainteresowany, można znaleźć w moich mediach społecznościowych - opowiada.
Co dalej ze złotem, które wróci do niego z Monachium? - Oj, na razie nie wiem. Naprawdę jestem w szoku. Mam nadzieję, że jeszcze komuś pomoże - mówi Tomala.
Autor: rk/twis / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama