Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

WYWIAD. Aleksandra Mirosław o marzeniach na igrzyska olimpijskie, planach, sukcesach - wspinaczka sportowa

Emil Riisberg

27/08/2022, 06:18 GMT+2

Aleksandra Mirosław to od kilku sezonów największa gwiazda wspinaczki na czas. Jest piekielnie szybka. 15-metrowa ściana? Proszę bardzo, sześć i pół sekundy. W ciągu roku trzykrotnie pobiła rekord świata. Teraz myśli już o starcie w igrzyskach w Paryżu w 2024 roku. Cel jest oczywisty.

Foto: Eurosport

28-letnia Mirosław ma za sobą kolejne bardzo udane miesiące. Bez większych problemów wygrywała Puchary Świata, była najlepsza w kraju, a w sierpniu triumfowała w mistrzostwach Europy w Monachium.
- Myślę, że wygrywanie mi się nie znudzi nigdy. To jest też tak, że w pewnym momencie trochę muszę rywalizować sama ze sobą. Oczywiście muszę uciekać przed goniącymi mnie przeciwniczkami. W kraju są siostry Kałuckie, na zawodach Pucharu Świata są Chinki i Indonezyjki. Wiem, że one biegają szybko. To moja motywacja na tym etapie kariery. Jeżeli chce pozostać najlepsza, to wiem, że muszę im uciekać. One gonią, ja uciekam. Każda bierze z tego sporo. Wiem, że ciężko pracuję, ale zdaję sobie sprawę też z tego, że aby pozostać w tym miejscu, muszę to robić jeszcze mocniej - zaznaczyła.
Mirosław znakomicie zdaje sobie sprawę, że konkurencja, również w kraju, nie śpi. Widzi w tym tylko dobre strony.
- Myślę, że moje sukcesy i rekordy napędzają pozostałe dziewczyny z kadry, aby biegały szybko. To jest fajne, że w jednym czasie mamy pięć kobiet, które mogą zdominować mistrzostwa Europy i mogą walczyć o medale Pucharu Świata. Mam nadzieję, że to się nie zmieni w kolejnych latach. Jeśli chcemy stanąć na podium Pucharu Świata czy mistrzostw Polski to naprawdę musimy osiągać dobre czasy. Na zawodach w kraju mamy poziom światowy. Napędzamy się wzajemnie. Jeśli któregoś dnia dziewczyny mnie pokonają, to szczerze im tego pogratuluję. Oto chodzi w rywalizacji - zapewniła.
Szerszej publiczności w kraju przedstawiła się nieco ponad roku temu, podczas igrzysk olimpijskich w Tokio.
Wtedy okazała się nie tylko najlepsza w koronnej konkurencji i na dodatek pobiła rekord świata (6,84 s). Za dwa lata kolejne najważniejsze zmagania, igrzyska w Paryżu.
- Od momentu, gdy wróciłam z Tokio, to Paryż od razu pojawił się z tyłu głowy. Mamy z trenerem ułożony plan, który skrupulatnie realizujemy. Wiemy doskonale, co trzeba zrobić, aby się zakwalifikować i żeby we Francji walczyć o medal. Przyszły sezon będzie bardzo ważny, bo ruszają eliminacje igrzysk. Ten sezon natomiast był testowy, wiele rzeczy sprawdzaliśmy z trenerem i sporo się nauczyliśmy. Mam nadzieję, że to wszystko, co wyciągnęliśmy z Tokio i z tego roku zaprocentuje - przyznała.
W Japonii zawodniczki musiały startować w trzech konkurencjach. Oprócz wspinaczki na czas, Mirosław wystąpiła w boulderingu oraz prowadzeniu. link
Ostateczne wyniki były sumą poszczególnych startów. Polka zajęła łącznie czwarte miejsce. W Paryżu rywalizacja będzie odbywać się inaczej.
- We Francji będziemy rozdzieleni. Czasówki będą teraz oddzielną konkurencją i mamy swój komplet medali. Bouldering i prowadzenie zostają razem. Od momentu powrotu z Tokio skupiam się tylko na swojej konkurencji. Jeżeli chodzi o te pozostałe konkurencje, to nie przygotowuje się pod ich kątem. Robię to, co mi wychodzi najlepiej - podkreśliła.
Po olimpijskich zmaganiach w Tokio Mirosław jeszcze dwukrotnie pobiła rekord świata. I to w tym roku. Najpierw w Seulu uzyskała 6,64 s, a w maju w Salt Lake City ponownie poprawiła rekord. Tym razem o kolejne o 0,11 s (6,53 s).
Myli się ten, kto myśli, że powiedziała ostatnie słowo.
- Cały czas jest pole do popisu i poprawienia tego wyniku. Jadąc na zawody, nigdy nie skupiałam się nad tym, że chcę pobić rekord świata. Myślę tylko o wygraniu imprezy. Poszczególne rekordy to jest skutek uboczny. W pewnym momencie dotarło do mnie, że tak naprawdę chodzi o tytuł. Rekordy mogą się zmieniać, a tytuł zostaje do końca życia. A czy jest jakiś rezultat, o którym marzę? Tak, ale nie powiem o nim głośno. Jest on natomiast zapisany i czeka na odpowiedni moment - uśmiecha się Mirosław.
Wspinaczka sportowa to sport, który dopiero zyskuje fanów. Kibice poznają zasady i uczestników. Na dodatek w przestrzeni publicznej pojawia się wiele polskich nazw określających konkurencję, którą Mirosław uprawia. Mówi się o wspinaczce na czas, na szybkość i na prędkość. To jak z tym jest?
- Dla mnie to wspinaczka na czas. Teraz coraz częściej przenika też speedclimbing. Wspinanie na czas to chyba najpoprawniejsza forma. Zazwyczaj, gdy o sobie mówię, to określam się jako osoba zajmującą się wspinaniem i specjalizująca się w konkurencji wspinania na czas. Jestem przede wszystkim sportowcem zawodowym. Sport to moja praca, z tego żyję i kocham to robić. Łączę wszystkie elementy pracy marzeń - wyjaśniła.
O Mirosław coraz częściej mówi się, że to kobieta pająk. Ale ona wspina się tylko sportowo. Góry, przynajmniej na razie, odpuściła.
- Umiejętności wspinaczkowe w życiu codziennym mi się jeszcze nie przydały. Natomiast to, czego nauczył mnie sport, a więc cierpliwość, wytrwałość, umiejętność pracy pod presją, to mi się przydaje w życiu. Nie wspinam się w górach i na skałach. Wspinam się tylko sportowo i przygotowuję jedynie pod moją konkurencję. Cały czas jest to ta sama 15-metrowa ściana z tym samym układem chwytów. W pewnym momencie życia, po zakończeniu kariery, przyjdzie czas na góry. Teraz do tego jest jeszcze daleko - zapowiedziała.
Sportowcy ze światowego szczytu bardzo często decydują się na przemyślane wybieranie startów. Liczba zawodów w każdym sezonie jest duża i trzeba racjonalnie gospodarować siłami. Podobnie jest z Mirosław, która po szczegółowych naradach ustala plan występów ze sztabem.
- Dla nas w każdym sezonie najważniejszą imprezą jest ta mistrzowska. Wszystko to, co się dzieje przed tymi zmaganiami, to są tak naprawdę starty kontrolne, podczas których sprawdzamy, w którym miejscu jesteśmy i ewentualnie wprowadzamy poprawki. Myślę, że to procentuje - przyznała.
Dla Mirosław start w Monachium był ostatnim w sezonie 2022. Tylko w tym roku Polka trzykrotnie wygrywała zawody Pucharu Świata, a także dwukrotnie biła rekord świata we wspinaczce na czas. Czas odpocząć. Teraz jest na wakacjach. We wrześniu rozpocznie przygotowania do nowego sezonu.
- Być może wystartuję treningowo w Pucharze Europy. Tę decyzję podejmiemy na ostatni moment, bez jakiś większych przygotowań. Start w Monachium to było oficjalne zakończenie sezonu 2022. Chcę zresetować głowę od treningów i wspinania. Czeka mnie teraz nicnierobienie, a to nie jest takie proste. Wiem jednak, że to konieczne, aby z czystą głową rozpocząć przygotowania do przyszłego roku. W nim najważniejsze jest zakwalifikowanie się do igrzysk w Paryżu - zapowiedziała.
Autor: Krzysztof Srogosz / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama