Mirosław dumna i wyczerpana. "Było warto"

Pierwsza odsłona walki o olimpijskie przepustki - podczas sierpniowych mistrzostw świata w Bernie, była dla Mirosław nieudana. Polka zdobyła co prawda brązowy medal, pokonując w Szwajcarii Aleksandrę Kałucką (8,07 s), ale do IO awansowały finalistki - zwyciężczyni Indonezyjka Desak Made Dewi (6,49 s) i druga w finale Amerykana Emma Hunt (6,67 s).

Do stolicy Włoch pojechała tylko w jednym, wiadomym celu. Bilet do Paryża bukować mogła tylko zwyciężczyni. Lublinianka już w eliminacjach pokazała, że jest mocna. Uzyskując czas 6,24 s, poprawiła swój rekord świata. W drodze po sukces wyeliminowała dwie Polki - Natalię Kałucką w półfinale, a w finale Aleksandrę Kałucką (6,36 s). Powiedzieć, że była szczęśliwa, to jak nic nie powiedzieć.

- Wszystko było magiczne dzisiaj, w ogóle moja droga do Rzymu. Bawiłam się tym, co dzisiaj się działo. Byłam świetnie przygotowana, moje nastawienie było na odpowiednim poziomie, jestem dumna. Pod względem emocjonalnym i fizycznym jestem wyczerpana, ale było warto - przyznała Mirosław w wywiadzie po zwycięstwie.

Na pytanie reportera, czy już zaczyna myśleć o występie w Paryżu, odparła: - Pomyślę o tym w sierpniu przyszłego roku, wcześniej skupię się jeszcze na kolejnym Pucharze Świata w Chinach (w Wujiang 22-24 września). Cieszę się, że uzyskałam kwalifikację na igrzyska. Chcę cieszyć się tą bardzo wyjątkową chwilą, na razie jeszcze nie myślę o igrzyskach - podkreśliła.

W Paryżu we wspinacze sportowej na czas wystąpi po 14 zawodniczek i 14 zawodników. W 2024 roku od marca do czerwca będą rozgrywane ostatnie zawody - uczestnicy zakwalifikują się do nich z rankingu IFSC.

(lukl)