Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Tokio 2020. Wyścig mężczyzn ze startu wspólnego: relacja i wyniki - Kolarstwo

Emil Riisberg

24/07/2021, 08:40 GMT+2

Richard Carapaz mistrzem olimpijskim w wyścigu ze startu wspólnego w Tokio. Ekwadorczyk dotarł do mety samotnie, zostawiając ostatnich kilometrach w tyle wszystkich współtowarzyszy ucieczki. Drugie miejsce po sprinterskiej końcówce zajął Belg Wout Van Aert, a trzecie Słoweniec Tadej Pogacar. Najlepszy z Polaków Michał Kwiatkowski był 11.

Foto: Eurosport

Trasa olimpijskiego wyścigu ze startu wspólnego była niezwykle wymagająca. Do przejechania kolarze mieli 234 km z parku Musashinonomori na tor Fuji International Speedway, na którym wytyczono metę.
Od 30. km trasa była górzysta, a łącznie należało pokonać 4865 metrów przewyższenia. Z pięciu podjazdów trzy były wyjątkowo wymagające - Doshi Road (80. km), Fuji Sanroku (140. km) i przełęcz Mikuni (200. km). Każdy kolejny sztywniejszy i bardziej wymagający, bo dystansu w nogach było coraz więcej.
Po ostatniej wspinaczce, na przełęcz Kagosaka, do mety pozostawało 20 km. Początkowo długi zjazd, a ostatnie kilometry już w miarę płaskie.

Uciekinierzy bez szans

Ciekawie na trasie było od samego początku. Zaraz po starcie na odjazd zdecydowało się ośmiu kolarzy, ale pierwsze wzniesienia szybko zweryfikowały ich możliwości. Z ósemki na czele utrzymało się pięciu najmocniejszych - Nic Dlamini (RPA), Michael Kukrle (Czechy), Juraj Sagan (Słowacja), Polichronis Dzordzakis (Grecja), Orluis Aular (Wenezuela).
Peleton nie spieszył się z pościgiem. Po pokonaniu góry Fuji czołowa piątka wciąż miała cztery i pół minuty przewagi. Sytuacja zmieniła się 54 km przed metą.
Wówczas w grupie zasadniczej rozpoczęły się ataki, a najaktywniejsi byli Włosi (Giulio Ciccone, Damiano Caruso, Vincenzo Nibali) i Belgowie (Tiesj Benoot, Remco Evenepoel). Przyspieszenie sprawiło, że uciekinierów doścignięto przed rozpoczęciem podjazdu na przełęcz Mikuni (6,8 km długości; średnie nachylenie 10,1 proc.).
43 km przed metą na czele wyścigu znajdował się peleton, w którym kręciło około 60 kolarzy, w tym wszyscy Polacy - Rafał Majka, Michał Kwiatkowski i Maciej Bodnar.
W stawce nie było już mistrza olimpijskiego z Rio Grega Van Avermaeta, który 53 km przed końcową linią zrezygnował z dalszej jazdy.

Powtórka z Tour de France

Gdy rozpoczęła się wspinaczka na przełęcz Mikuni, Kwiatkowski i Majka czujnie kręcili w czołówce. Spokój nie trwał jednak długo.
38 km przed metą zaatakował dwukrotny triumfator Tour de France Tadej Pogacar. Rywale wiedzieli, że nie można pozwolić sobie na zlekceważenie takiej akcji. Za Słoweńcem ruszyli Brandon McNulty (Stany Zjednoczone) i Wout Van Aert (Belgia). Szybko złapali jego koło.
Za plecami tej trójki gonić próbowali pozostali. Nie było mowy o współpracy. Każdy walczył o przetrwanie i zmniejszenie straty do prowadzących. Ostatecznie grupa pościgowa uszczupliła się do dziewięciu kolarzy (utrzymał się w niej Kwiatkowski), kręcąc 10 sekund za prowadzącymi.

Pokaz siły Kwiatkowskiego

W pewnym momencie Polak wziął sprawy w swoje ręce, a właściwie nogi. 36 km przed metą ruszył mocno do przodu i w ekspresowym tempie dołączył do prowadzących. Za nim skoczyli inni, próbując za wszelką cenę utrzymać kontakt z czołówką. Udało się niemal wszystkim.
Chwilę później na czele kręciło już 11 kolarzy (Pogacar, McNulty, Van Aert, Kwiatkowski, Alberto Bettiol, David Gaudu, Bauke Mollema, Rigoberto Uran, Jakob Fuglsang, Richard Carapaz, Michael Woods).
Na krótkim zjeździe z przełęczy dołączyli do nich Simon Yates i Maximilian Schachmann.

Carapaz zaatakował w idealnym momencie

Między przełęczą Mikuni a ostatnim na trasie podjazdem na przełęcz Kogasaka (2,2 km długości, średnie nachylenie 4,7 proc.) pojawiło się kilkukilometrowe wypłaszczenie. To na nim zaatakowali McNulty i Carapaz, gdy do mety pozostawało 25 km.
Pogoń ponownie zainicjował Kwiatkowski, ale 11-osobowa grupa długo nie była w stanie zlikwidować 25-sekundowej straty.

Polak nie wytrzymał

Wówczas jednak na czoło grupy pościgowej wysunął się Van Aert i podyktował niesamowicie mocne tempo. W pojedynkę zmniejszył stratę do prowadzących do 13 sekund. Niestety zabójczej jazdy nie wytrzymało trzech kolarzy, wśród których znalazł się zmęczony już "Kwiato".
6 km przed metą Carapaz zostawił za sobą McNulty'ego. Amerykanin nie potrafił znaleźć odpowiedzi na jego atak.
Ostatnie kilometry Ekwadorczyk pokonał samotnie, sięgając pewnie po złoty medal. Dla jego ojczyzny to dopiero trzeci medal olimpijski i drugi złoty.
Za jego plecami rozegrała się walka o srebro i brąz. Z dziewięcioosobowej grupki, która do Carapaza straciła 1:07, najszybciej finiszował Van Aert. Na trzecim miejscu uplasował się Pogacar.
11. na mecie Kwiatkowski do samego końca utrzymywał z grupą pościgową kontakt wzrokowy. Ostatecznie stracił do niej 28 sekund.
Rafał Majka ukończył rywalizację na 19. pozycji, ze stratą 3:40 do Carapaza.
Autor: br/łup / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama