Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Tokio 2020: Wspinaczka sportowa - Aleksandra Mirosław po awansie do finału kombinacji kobiet

Emil Riisberg

04/08/2021, 16:29 GMT+2

Dosyć niespodziewanie w środę jedną z polskich gwiazd na arenach w Tokio była Aleksandra Mirosław, która w trójboju wspinaczkowym awansowała do finału, w jednej z konkurencji ocierając się o rekord świata. - To jest do zrobienia - oceniła przed piątkowym startem.

Foto: Eurosport

Powiedzieć, że debiutująca w rodzinie olimpijskiej wspinaczka sportowa to sport niszowy, przynajmniej z perspektywy kibica, to nie powiedzieć nic. Dzięki takim postaciom jak Mirosław dyscyplina ta może przynajmniej na czas igrzysk cieszyć się chwilami chwały i popularności.

"Wiedziałam, że jestem gotowa pobić rekord świata"

27-letnia lublinianka w składającej się na trójbój czasówce, czyli jej koronnej konkurencji, otarła się o rekord świata. Zabrakło jej jedynie jednej dziesiątej sekundy. W boulderingu i prowadzeniu nie poradziła sobie aż tak spektakularnie, lecz na przebrnięcie przez eliminacje jej to wystarczyło.
- Ja przyjechałam do Tokio z jednym zamysłem. Tak naprawdę moim głównym celem było wygrać czasówki. Przede wszystkim pobiec najszybciej, jak się da. Wiedziałam, że jestem gotowa pobić rekord świata, natomiast jeżeli miałabym wybrać prowadzenie po czasówce lub rekord świata, wybrałabym to pierwsze - opowiadała otwarcie przed kamerami Eurosportu już po zakończeniu rywalizacji.

Ten sam czas osiągnęła w mistrzostwach Polski

Mirosław co rusz podkreślała wagę koronnej konkurencji.
- Priorytetem było utrzymanie i wygranie czasówek, bo wiedzieliśmy, że da nam to otwartą drogę do finału. A co się uda urobić, to już dodatnia wartość - zauważyła.
Sama zainteresowana nie może odżałować straconej środowej szansy na rekord świata, ale też podchodzi do tematu ze spokojem, mając w kontekście finału pewność swoich umiejętności i obecnej formy.
- Tak, żałuję braku rekordu, bo miałam bardzo słabą reakcję startową, więc wystarczyło urwać jedną dziesiątą sekundy i mielibyśmy bardzo ładny rekord. To jest do zrobienia, bo tak naprawdę na dwa tygodnie przed igrzyskami podczas mistrzostw Polski osiągnęłam w eliminacjach taki sam czas. I tak jak mówię, reakcja startowa do poprawienia i mamy rekord - dywagowała.

Czym trudniej, tym lepiej

Doświadczonej zawodniczki nie była w stanie zdeprymować nawet tak wielka presja, jaką wytwarzają igrzyska. Jak wspominała wielokrotnie, do Tokio przyjechała bowiem z konkretnym planem i pomysłem na jego realizację.
- Mam wrażenie, że dobrze wszystko sobie poukładałam w głowie, że byłam bardzo spokojna i gotowa, aby biegać bardzo szybko. A czym trudniejszy bieg, tym dla mnie lepiej. Czuć wysoką olimpijską stawkę, natomiast ja od początku starałam się skupić, aby podejść jak do każdego innego startu. I chyba się udało - przyznała.
Autor: mb / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama