Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Tokio 2020. Polskie szpadzistki są gotowe do walki o medal w turnieju drużynowym - Igrzyska Olimpijskie w Tokio

Emil Riisberg

26/07/2021, 19:34 GMT+2

Polskie szpadzistki są gotowe do walki o medal w turnieju drużynowym igrzysk olimpijskich w Tokio. - W ekipie panuje mobilizacja i koncentracja - przekazał Ryszard Sobczak, dyrektor sportowy PZSzerm.

Foto: Eurosport

Biało-Czerwone, w składzie: Ewa Trzebińska (AZS AWF Katowice), Aleksandra Jarecka, Renata Knapik-Miazga (obie AZS AWF Kraków) i rezerwowa Magdalena Piekarska-Twardochel (AZS AWF Warszawa), wyjdą na planszę o godz. 4.20 czasu polskiego. Każda z trzech zawodniczek w drużynie stoczy trzy walki, z każdą z rywalek po jednej. Runda trwa trzy minuty bądź kończy się w momencie osiągnięcia pięciu, 10, 15, itd. punktów.

Podobnie jak sztafeta

- W drużynie panuje spokój, ale jednocześnie widać mobilizację. Wszyscy są świadomi celu, ale i wyzwania, jakie czeka we wtorek. Dziś zawodniczki nawet już nie były na sali, postawiliśmy na koncentrację, wyciszenie - wyjawił Sobczak, który w stolicy Japonii pełni funkcję szefa szermierczej ekipy.
Jak przypomniał, w zawodach startuje tylko osiem zespołów.

- To jest top topów. Wszystkie rywalki nasza drużyna ma na rozkładzie, więc stać ją na wiele. Zaczynamy od ćwierćfinału z Estonkami. Dziewczyny świetnie się znają z przeciwniczkami, mają świadomość ich mocnych, ale i słabszych stron. W turnieju drużynowym chodzi jednak o to, żeby stoczyć dziewięć walk na najwyższym poziomie, nie mieć momentu słabości - wskazał szef PZSzerm.
- Mecz zespołu różni się od startu indywidualnego przede wszystkim swoim charakterem, odpowiedzialnością taktyczną. Przypomina trochę sztafetę, w której koleżanki przekazują sobie pałeczkę w postaci wyniku, którego albo trzeba bronić, albo gonić. W skokach narciarskich mówi się, że trzeba oddać dwie równe próby, a tutaj trzeba stoczyć dziewięć dobrych walk - tłumaczył dwukrotny drużynowy medalista olimpijski we florecie.
picture

Foto: Eurosport

"To już nie ma znaczenia"

W sobotę trzy z Polek startowały indywidualnie, dwie - Jarecka i Knapik-Miazga - osiągnęły 1/8 finału, a Trzebińska w 1/16 finału uległa Estonce Katrinie Lehis, która później sięgnęła po brąz.

- Te rozstrzygnięcia nie mają żadnego znaczenia w obliczu rywalizacji drużynowej. Turniej olimpijski jest krótki, loteryjny, czołówka - zwłaszcza w szpadzie - jest tak wyrównana, że dzień później wyniki mogłyby być całkiem inne - dodał.

W odróżnieniu od MŚ czy ME w turnieju olimpijskim można dokonać tylko jednej zmiany, ale nie wolno już później wrócić do pierwotnego składu.

- Dlatego trenerski nos, intuicja, szósty zmysł będą tak ważne. Szkoleniowiec też musi sobie poradzić z presją, a jego rola często bywa niedoceniana. Taktyka, dobór składu na konkretny mecz, wszechstronność zawsze były mocną stroną naszej drużyny, a teraz ten wachlarz możliwości, roszad będzie mocno ograniczony - tłumaczył.

- Trzymam kciuki i życzę Bartkowi Językowi, by wszystko układało się po jego myśli, a ewentualnej zmiany w składzie mógł z czystym sumieniem dokonać w meczu o złoto. Bo to by oznaczało, że co najmniej srebro pojedzie do Polski - podsumował Sobczak.

Najpierw Estonia

W półfinale lepszy z pary Polska - Estonia trafi na zwycięzcę spotkania między Włochami a Rosją. W drugiej połówce drabinki są trzy reprezentacje azjatyckie: Chiny, Hongkong i Korea Płd. oraz Stany Zjednoczone.

Ostatni medal olimpijscy polscy szermierze zdobyli w 2008 roku w Pekinie, kiedy drużyna szpadzistów dopiero w finale nie sprostała Francuzom. Łącznie Biało-Czerwoni w tej dyscyplinie mają 22 krążki, w tym cztery złote oraz po dziewięć z obu mniej cennych kruszców.
Autor: dasz / Źródło: PAP, eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama