Podróż z przygodami Polaków w Tokio
29/07/2021, 15:46 GMT+2
Incydent z udziałem polskich sportowców w Tokio. W autobusie przewożącym dwójkę naszych lekkoatletów i dwóch członków sztabu zepsuł się silnik. - W pojeździe byli między innymi Paweł Fajdek i Szymon Ziółkowski. Nikomu nic się nie stało - powiedział dyrektor sportowy PZLA Krzysztof Kęcki.
Pechowa sytuacja miała miejsce w drodze z ośrodka treningowego do wioski olimpijskiej.
- W autobusie zepsuł się silnik. Taka rzecz w trasie może zdarzyć się każdemu - powiedział Kęcki.
- W autobusie zepsuł się silnik. Taka rzecz w trasie może zdarzyć się każdemu - powiedział Kęcki.
Paweł Fajdek w pechowym autobusie
Dyrektor sportowy PZLA uspokajał emocje i stwierdził, że nie było mowy o zapaleniu się autokaru, jak głosiły pierwsze doniesienia w Internecie. Jego zdaniem zepsuty silnik zaczął się dymić.
- Nikomu nic się nie stało - zapewnił. - Autobusem podróżowały cztery osoby z naszej ekipy: fizjoterapeuta, młociarz Paweł Fajdek, jego trener Szymon Ziółkowski oraz biegaczka Martyna Galant. Każdy z nas jadąc PKS-em, przeżył podobną historię. Nie ma w tym nic sensacyjnego - przekonywał Kęcki.
- Nikomu nic się nie stało - zapewnił. - Autobusem podróżowały cztery osoby z naszej ekipy: fizjoterapeuta, młociarz Paweł Fajdek, jego trener Szymon Ziółkowski oraz biegaczka Martyna Galant. Każdy z nas jadąc PKS-em, przeżył podobną historię. Nie ma w tym nic sensacyjnego - przekonywał Kęcki.
- Pojazd jechał z ośrodka treningowego, w którym polscy zawodnicy przygotowywali się do startu w igrzyskach, do wioski olimpijskiej. Wynajęty autobus to transport dobrej klasy. Przewieźliśmy nim 60-70 osób - wyliczył.
Kęcki przyznał, że firma transportowa szybko podstawiła pojazd zastępczy.
- Jak autobus psuje się na drodze, to powstaje korek. No i jest to o tyle niekomfortowe, że trzeba poczekać jakiś czas przy drodze. Nie mam więcej do przekazania w sprawie zepsutego auta - zakończył Kęcki.
Kęcki przyznał, że firma transportowa szybko podstawiła pojazd zastępczy.
- Jak autobus psuje się na drodze, to powstaje korek. No i jest to o tyle niekomfortowe, że trzeba poczekać jakiś czas przy drodze. Nie mam więcej do przekazania w sprawie zepsutego auta - zakończył Kęcki.
Nie było dramatu
" Silnik chciał się popisać, sprawnie podmieniono autokar i po godzinie z okładem jechaliśmy dalej, historia bez dramatu w tle" - wyjaśnił z kolei na Twitterze Ziółkowski.
Jego podopieczny Fajdek to czterokrotny mistrz świata w rzucie młotem. W Tokio jest naszym kandydatem do medalu. Nie można jednak zapominać, że w poprzednich igrzyskach w Londynie i Rio de Janeiro spalił się psychicznie i nie przebrnął nawet eliminacji.
Autor: dasz/łup / Źródło: eurosport.pl, PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama